MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jezioro Tarnobrzeg wreszcie wygrało. Po ośmiu porażkach z rzędu

Damian Szpak
Nicchaeus Doaks (z piłką) rozegrał w sobotę dobre spotkanie.
Nicchaeus Doaks (z piłką) rozegrał w sobotę dobre spotkanie. Marcin Radzimowski
Koszykarze Jeziora Tarnobrzeg przerwali serię ośmiu porażek z rzędu i w końcu mogli się cieszyć ze zwycięstwa nad Startem Gdynia 66:58.

O zwycięstwie tarnobrzeskiej drużyny zdecydowała ostatnia kwarta, którą miejscowi wygrali 23:9. Wcześniej jednak grali bardzo chaotycznie i nieskutecznie.

Styl gry podopiecznych Dariusza Szczubiała nie zachwycał, jednak po kliku porażkach w dobrym stylu wielu zrozumiało, że skuteczność i dwa punkty to kluczowa sprawa.

JEZIORO TARNOBRZEG - Start Gdynia 66:58 (14:17, 17;16, 12:16, 23:9).

Jezioro: Dłoniak 26 (4x3), Doaks 13, Long 10, Alexnader 7, Wall 6 - Tiller 3 (1x3), Przybyszewski 1, Patoka.

Start: Wojdyła 10, Jankowski 3 (1x3), Pełka 2, Malczyk, Mordzak - Rothbart 15, Kucharek 11 (2x3), Śnieg 9, Andrzejewski 4, Mokros 2, Kowalczyk 2.

Sędziowali: Dariusz Lenczowski, Robert Mordal i Marek Czernek. Widzów: 900.

Goście zagrali gorzej od "Jeziorowców" i przegrali mecz na własne życzenie. W ostatniej kwarcie popełnili sześć strat co skrzętnie wykorzystali gospodarze i odnieśli bardzo ważne zwycięstwo.

Trzeba jednak zaznaczyć, że w dużej mierze do wygranej przyczynili się Jakub Dłoniak i Nicchaeus Doaks, obaj razem zdobyli ponad połowę punktów dla zespołu. Pozostali zawodnicy nie mogą być zadowoleni ze swojej postawy.

Fatalna skuteczność

Mecz od samego początku miał niecodzienny przebieg. Pierwsze punkty zdobył Tomasz Wojdyła, który choć wcześniej miał dwa rzuty wolne to do kosza trafił dopiero o zbiórce w ataku.

Szybko odpowiedział Jakub Dłoniak, który trafił za trzy punkty. Miejscowi od początku nastawili się na rzuty z dystansu. Ciekawostką jest, że przez pierwsze pięć minut meczu tylko raz rzucali za dwa punkty. Natomiast zza linii 6,75 oddali pięć prób. Skuteczność 18 procent w rzutach z gry tłumaczy, że nasi gracze w szóstej minucie prowadzili tylko 6:4.

To właśnie w tym momencie gospodarze po raz pierwszy trafili za dwa punkty. Już pierwszej kwarcie po dwa faule na koncie mieli Dawid Przybyszewski i Xavier Alexander. To zaczęło komplikować trenerowi Dariuszowi Szczubiałowi rotacje zawodników. Goście pod koniec kwarty uzyskali pięciopunktową przewagę, po "trójce" Jarosława Mokrosa było 12:17.

Irytujące przestoje

Jednak na ułamki sekund przed końcem pierwszych 10 minut do kosza trafił Nicchaeus Doaks, który zniwelował rozmiary różnicy. Do remisu doprowadził kapitan tarnobrzeskiej drużyny Jakub Dłoniak, który po indywidualnej akcji zdobył dwa punkty i w 14 minucie oba zespoły miały po 21 punktów.

Minutę później ten sam zawodnik dał prowadzenie miejscowym czym uradował kibiców zgromadzonych w hali. Dłoniak już od pierwszych minut brał ciężar gry na siebie i co chwila dawał popis swoich strzeleckich umiejętności. Nasi gracze podobnie jak w poprzednich spotkaniach tak również w meczu ze Startem mieli przestoje w grze.

Pierwszy poważny z nich pojawił się w drugiej kwarcie, kiedy prowadząc 25:21 w 15 minucie, przez kolejne 180 sekund stracili osiem punktu z rzędu i kiedy do kosza trafił Tomasz Śnieg na tablicy świetlnej widniał wynik 25:29.

Sygnał od Dłoniaka

Gościom ponownie wystarczyły trzy minuty, aby zdobyć siedem punktów z rzędu i uzyskać sporą przewagę, mianowicie 37:45. Jednak wtedy ponownie sygnał do ataku dał Jakub Dłoniak trafiając "zza łuku", dwa kolejne punkty dołożył Doaks i znowu do głosu doszli gdynianie, którzy dołożyli cztery "oczka", a wynik po trzech kwartach na 43:49 ustanowił Jakub Dłoniak trafiając jeden rzut wolny.

W ostatniej "ćwiartce" bardzo aktywni byli wspomniany kapitan Jeziora i podkoszowy Nicchaeus Doaks dzięki którym w dużej mierzę miejscowi wyszli na prowadzenie w 35 minucie po "trójce" tego pierwszego. Duży wpływ na cały mecz miała sytuacja z 38 minuty, kiedy to przy stanie 56:54 sędziowie ukarali trenera gości Davida Dedka przewinieniem technicznym.

Dwa rzuty wolne wykorzystał Robert Long, a przy dodatkowej akcji faulowany był Daniel Wall, który z linii rzutów wolnych trafił raz i było 59:54. Miejscowi bardzo męczyli się z rywalem i styl gry pozostawiał wiele do życzenia. Wygraną przypieczętował Daniel Wall trafiając na 30 sekund przed końcem, dając siedem punktów przewagi, 63:56. Zwycięstwo cieszy, bowiem nasi koszykarze przełamali passę porażek. Jednak o stylu jaki prezentowali szybko trzeba zapomnieć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24