Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klęska w kurnikach

RYSZARD WAŻNY
Rynek "zawalony" jest kurczakami, ale one w sklepach, niestety, nie tanieją.
Rynek "zawalony" jest kurczakami, ale one w sklepach, niestety, nie tanieją. TADEUSZ POŻNIAK
Hodowców drobiu i zakłady przetwórcze rujnują koszty produkcji. Mają one również kłopoty ze zbytem brojlerów. Tymczasem nadmiar kurczaków krajowych i z importu nie powoduje obniżki ich cen w sklepach.

Hodowcy z powiatu jarosławskiego, największego niegdyś "zagłębia" brojlerów, skarżą się na narastające kłopoty ze sprzedażą kurczaków, ich niskie ceny w skupie oraz rosnące od jesieni koszty produkcji.

Wszystko przez mączkę

- Kurczaki sprzedaję z coraz większym trudem, zakłady zeszły z cenami już do 2,80 za kilogram, a koszty chowu galopują w górę. Głównie z powodu pasz, które tylko w styczniu podrożały dwa razy. Za tonę trzeba zapłacić ponad 1100 zł - tłumaczy, proszący o anonimowość hodowca spod Jarosławia. - Jak sytuacja się nie poprawi, zbankrutuję.
Dwie przyczyny składają się na kryzys dotykający hodowców kurczaków. Pierwsza jest natury eksportowo-importowej. Sytuacja polega na tym, że z jednej strony napływają do nas ogromne ilości kurczaków i udek z krajów unijnych i Ameryki, a z drugiej - Polska przestała eksportować drób, gdyż skończyły się kontyngenty.
- Rujnujący dla hodowców oraz przetwórców okazał się również zakaz produkcji pasz z dodatkiem mączki kostnej uzyskiwanej z odpadów drobiowych - wyjaśnia Maria Wajdowicz, prezes rzeszowskiej spółki z o.o. Resdrob. - Teraz za utylizację odpadów musimy płacić. Od listopada ceny za tę usługę poszły czterokrotnie w górę, co powoduje, że teraz każdy kilogram przetworzonego kurczaka kosztuje nas około 8 groszy drożej.

Handel ma się dobrze

Hodowców drobiu rujnują import mięsa i ceny pasz (krajowego zboża jest mało, więc jego ceny też poszły w górę), a przetwórców koszty utylizacji odpadów, bo nikt nie rekompensuje.
Wszystko to sprawia, że mamy tzw. nadprodukcję drobiu. Jednocześnie nie wzrasta konsumpcja mięsa. W "zdrowej" gospodarce, gdy podaż przewyższa popyt, spadają ceny.
Tymczasem w naszym handlu nic takiego się nie dzieje. Od jesieni ceny stoją w miejscu jak zamurowane.
- Sprawa tkwi w marżach - tłumaczy jeden z hodowców drobiu. - Handlowcy wykorzystują sytuację do szybkiego wzbogacenia się. Z mojej obserwacji wynika, że marże wynoszą -40 proc.
Handlowcy zaprzeczają. Twierdzą, że marże nie przekraczają 15-16 proc., a kłopoty hodowców biorą się ze spadku spożycia mięsa drobiowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24