Kłótnia na nadzwyczajnej sesji w Stalowej Woli

Chodziło bowiem o ocenę efektów pracy zespołów powołanych przez pełnomocnika rządu do przeciwdziałania skutkom kryzysu w Stalowej Woli. Stanęło na tym, że zgodzono się omijać tematy, które nie nadają się do publicznego upowszechniania.

- Sytuacja niektórych spółek związanych z Hutą Stalowa Wola była tak fatalna, że powinny dawno upaść, zanim jeszcze zaczął się światowy kryzys - powiedział prezes Huty Krzysztof Trofiniak na nadzwyczajnej sesji radnych powiatu i miasta.

Prezes huty Krzysztof Trofiniak wspomniał o zgłoszonej do upadłości spółek Elektrotechnika i Automatyka oraz Zakład Transportowy.

- Spółki nie upadły z dnia na dzień, bez powodu. Kryzys miał pośredni wpływ na ich sytuację - stwierdził.

Nie zostawił suchej nitki na zarządzie spółki Elektrotechnika i Automatyka, której prezesem jest Jan Sibiga, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej.

- Nikt nie pomyślał o powiększeniu kapitału EiA i poprawie zarządzania. Agonia była przedłużana. Teraz dla zarządu powstał problem karno-skarbowy - postawił diagnozę. Jan Sibiga zrobił się bordowy na twarzy, kiedy tego słuchał.
Zdaniem prezesa Trofiniaka, obecny kryzys oznacza najbardziej dramatyczny spadek produkcji ładowarek i spychaczy w historii huty.

- Skala problemów jest ogromna - stwierdził.

Szef hutniczej "Solidarności" Henryk Szostak ostrzegł, że jeżeli rząd nie pomoże, spółki w Stalowej Woli związane z hutą będą nadal upadać i że odczuje to miasto.

- Jeżeli do 22 maja nie będzie efektów pracy zespołów powołanych przez pełnomocnika premiera, szykujemy się do protestów - ostrzegł.