Koszykówka I liga mężczyzn: MOSiR Krosno spadł do II ligi

Zdaniem trenera

BOGUSŁAW WOŁOSZYN, MOSiR
Przede wszystkim przegraliśmy na obwodzie. Ojcem zwycięstwa Górnika był Jakóbczyk, który w pewnym momencie wziął ciężar gry na siebie. Przełomowy moment to chwila, gdy Wróbel zaczapował Ożoga, przez co nie wyszliśmy w ostatniej kwarcie na 3 punkty do przodu. Nie chcę komentować całości sezonu, bo nie pracowałem tu długo, ale bardzo dużą część winy za spadek biorę na siebie.

Wynik na to nie wskazuje zdecydowanie, ale wygrał zespół lepszy. Górnicy mieli wartościowszych obwodowych, także więcej opcji w ataku, jeśli idzie o podkoszowych graczy. MOSiR w rotacji korzystał z większej ilości zawodników, teoretycznie powinien na finiszu mieć więcej pary w płucach, ale Ślązacy nie dali się zabiegać, a w kluczowych chwilach z luk w obronie MOSiR-u skorzystał Jakóbczyk.
Zaczęło się pięknie; po trójkach Marcina Ecki i rzucie Dariusza Oczkowicza nasz team prowadził 8:0. W 3 minucie było już 8:8 i rozgorzała zacięta walka. MOSiR trochę za miękko bronił, jednak ze stanu 13:18 doprowadził do remisu 20:20. W II kwarcie obu stronom spadła skuteczność. Krośnianie wygraliby tę część wyraźniej, gdyby wykończyli więcej kontr.
Po zmianie stron naszym zawodnikom szło jak po grudzie. W 16. minucie górnicy prowadzili 45:39, ale akcja Ecki (2+1), trójki Łukasza Puścizny i Kamila Michalskiego sprawiły, że przed ostatnią ćwiartką wszystko było możliwe (48:49).

Zdaniem trenera

ARKADIUSZ CHLEBDA, Górnik
Byliśmy trochę lepsi w tej rywalizacji. To była dobra koszykówka, piękny mecz dla kibiców. Cieszę się, ale jednocześnie jest mi tez przykro, bo MOSiR nie zasłużył na grę w play-outach, tym bardziej na spadek.. To fajna drużyna, ale czegoś jej brakło. My byliśmy najsłabsi fizycznie w lidze, sezon zaczęliśmy słabiutko, ale praca, cierpliwość, ambicja dały efekty.

Krośnianie szybko wyrównali (51:51), a w 35. min po rzucie Ecki wyszli na minimalny plus (58:57). Kibice z Krosna szaleli, ale MOSiR stanął w miejscu, za to rozszalał się Krzysztof Jakóbczyk. Dynamiczny obrońca Górnika korzystał z niefrasobliwości krośnian w obronie i trafiał po indywidualnych akcjach albo "kaleczył" rywali trójkami. Po takim rzucie MOSIR przegrywał 58:65 (37. min). ale nie kapitulował. Za trzy trafił Puścizna, za 2 przymierzył niezmordowany Tomasz Deja, a kiedy zza łuku wycelował Piotr Pluta 15 sekund przed końcem straty wynosiły 3 "oczka" (69:66). Na jeden celny wolny ze strony wałbrzyszan trójką odpowiedział Puścizna (69:70). Niestety, gdy Jakóbczyk został sfaulowany, do końca gry pozostawało tylko 1,1 sekundy. Gracz Górnika chybił pierwszy rzut, drugi nie trafił z rozmysłem i nim piłkę zdołał ktoś zebrać zabrzmiała syrena. Górnicy wraz z 6-osobową grupą kibiców oszaleli ze szczęścia. Fani MOSiR-u zachowali się z klasą i podziękowali swoim pupilom za walkę do końca.

- To nie koniec koszykówki w Krośnie. Chcemy najdalej za rok wrócić na zaplecze ekstraklasy - powiedział Janusz Walciszewski, prezes MOSiR-u.

DELIKATESY CENTRUM PBS BANK MOSiR KROSNO - VICTORIA GÓRNIK WAŁBRZYCH 69:70 (20:20, 14:13, 14:16, 21:21)
MOSiR: Oczkowicz 6 (1x3), Sołtysiak 0, Pluta 11 (3x3), Deja 17, Ecka 18 (2x3) oraz Michalski 6 (2x3), Puścizna 9 (3x3), Ożóg 0, Hajnsz 2, Mroczek-Truskowski 0.
GÓRNIK: Buczyniak 12 (2x3), Wróbel 13 (1x3), Józefowicz 11 (3x3), Sterenga 15 (1x3), Grzywa 0 oraz Jakóbczyk 19 (3x3), Stochmiałek 0.
WIDZÓW: 400 (6 z Wałbrzycha).