Krajobraz po giełdzie samochodowej w Rzeszowie. Teraz handel używanymi autami przeniósł się do Internetu i komisów

Rok temu nic nie wskazywało, że na placu obok elewatora w Rzeszowie zamiast kilkuset samochodów i straganów stanie olbrzymi magazyn. Spółka ZRB Społem, która od 36 lat prowadziła giełdę, otrzymała ofertę kupna placu przy ul. Spichlerzowej. Po negocjacjach zapadła decyzja o likwidacji giełdy z końcem października. I tak jeden z symboli Rzeszowa przestał istnieć.

Dziś, po niespełna 9 miesiącach, pytamy Marka Raka, prezesa ZRB Społem i twórcę rzeszowskiej giełdy, czy nie brakuje mu tego bazarowego zgiełku.

- Nie mam z tym problemu. W końcu po 36 latach mogę przekonać się, jak to jest mieć wolną niedzielę. Mam znacznie więcej wolnego czasu. A co do giełdy, to niestety, ale handel samochodami na bazarach to już rzadkość. Trzeba przyznać, że na zamknięciu giełdy w Załężu skorzystał Sokołów Małopolski. Tam przeniosło się 90 procent naszych handlowców - mówi Marek Rak.

Jednak w chwili likwidacji rzeszowskiej giełdy wydawało się, że to Skołoszów k. Radymna będzie nową regionalną lokalizacją dla handlujących pojazdami. Do gry nagle włączył się Andrzej Ożóg, burmistrz Sokołowa Młp. Nakłonił większość handlarzy do przeniesienia się na targ w tej gminie.

- Decyzja o zaproszeniu handlarzy do nas była strzałem w dziesiątkę. Funkcjonowanie giełdy przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Gmina zarabia na giełdzie i w nią inwestuje. Zdecydowaliśmy się na wymianę działek i poszerzenie terenu o 1,5 ha, który zostanie przygotowany pod handel i parkingi dla klientów. Dzięki wpływom z giełdy udało nam się obniżyć mieszkańcom opłatę za wodę, ścieki i kanalizację - podkreśla Andrzej Ożóg.

Mimo że giełda tętni życiem, to burmistrz musi zmagać się z problemem niewielkiej liczby samochodów przeznaczonych na handel, a także atakami ze strony proboszcza, zagorzałego przeciwnika handlu w niedzielę.

-Myślę, że po rozbudowie, tych samochodów wystawionych na handel będzie coraz więcej. Obserwujemy, że w porównaniu z pierwszymi giełdami cały czas ich przybywa. Gorzej jest z krytyką z ambony. Niestety, księdza proboszcza nie da się przekonać, że wszyscy mieszkańcy korzystają z giełdy i co niedziela z ambony płyną gorzkie słowa na temat giełdy - dodaje Ożóg.

Część handlujących z Załęża można teraz spotkać w Skołoszowie. - Giełda się podzieliła, Skołoszów ma swoich klientów i Sokołów swoich. Do nas przyjeżdżają klienci z okolic Przemyśla, Przeworska, Jarosławia. Ci, co mają bliżej tu niż do Sokołowa. Samochodów na sprzedaż też coś jeszcze można znaleźć. Obawiam się, że giełdy w Rzeszowie nie da się, niestety, zastąpić, ponieważ był to styl życia i spędzania wolnego czasu rzeszowian, którzy nie jeździli na handel, a bardziej w celach towarzyskich - mówi Stanisław Sawa, właściciel Giełdy Wschód.

Budowane centrum dystrybucyjne w Załężu ma docelowo zaopatrywać w artykuły 250 sklepów sieci Stokrotka. Znajdzie w nim zatrudnienie nawet 200 osób.

- Prace idą zgodnie z planem. Obiekt zostanie oddany do użytku w ostatnim kwartale bieżącego roku - wyjaśnia Daria Raganowicz, specjalista ds. PR sieci Stokrotka.