Całą kolekcję, którą Beksiński zapisał w testamencie sanockiemu Muzeum Historycznemu, w tym ok. 40 obrazów, schowano w magazynie. Również z powodu decyzji warszawskiej prokuratury - jeszcze bada, czy nic z kolekcji nie zginęło. Do magazynu mają dostęp tylko dwaj pracownicy. Nawet dyr. Wiesław Banach nie może tam wejść samodzielnie.
Pierwszej wystawy można spodziewać się w lecie. - Nie mogę jeszcze powiedzieć, ile prac liczy cała kolekcja - mówi dyr. Banach. - Dzieł sztuki, począwszy od ręcznych szkiców po obrazy, jest kilka tysięcy.
Podczas inwentaryzacji, która pod nadzorem prokuratury i policji jest prowadzona w warszawskim mieszkaniu Beksińskiego, odkryto szereg prac. Znaleziono np. grafiki, zwane heliotypią. Taką techniką parał się m.in. Bruno Schulz. Pochodzą one jeszcze z lat 60., czyli z czasów, gdy Beksiński mieszkał w Sanoku. Odnaleziono również niepublikowane rysunki, które artysta zwijał w rulony i wpychał za regały.
Teraz pracownicy muzeum zwożą do Sanoka wyposażenie mieszkania artysty. Sprzęty, które nie mają wartości muzealnej, zostaną sprzedane. Dochód wspomoże budowę Galerii Zdzisława Beksińskiego.
Na przewiezienie czeka też pracownia. Dyr. Banach zamierza ją zrekonstruować. Na sztaludze zostanie umieszczone ostatnie, niedokończone dzieło, a na regałach, jak to rzeczywiście było, zostanie przypięta koperta, na której artysta napisał dużymi literami: "Testament".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?