Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michałek będzie słyszał

Małgorzata Motor
Teraz największy problem to znalezienie dla Michałka rodziny. Chłopczyk został zgłoszony do adopcji.
Teraz największy problem to znalezienie dla Michałka rodziny. Chłopczyk został zgłoszony do adopcji. Krzysztof Łokaj
Udało się zebrać pieniądze na specjalny aparat słuchowy dla chorego Michałka, podopiecznego Domu Hospicyjnego dla Dzieci.

Dziewięciomiesięczny Michałek jest podopiecznym Domu Hospicyjnego dla Dzieci w Rzeszowie. Przyszedł na świat z tzw. zespołem Treachera Collinsa, czyli zespołem wad wrodzonych o podłożu genetycznym.

- To zespół, który przejawia się zmniejszoną żuchwą, skośno ustawionymi oczami z powodu mniejszych kości policzkowych oraz zarośnięciem przewodów słuchowych zewnętrznych i niedorozwojem małżowin usznych. U Michałka jest też częściowy rozszczep podniebienia. Niestety, z powodu zarośniętych uszu świat dźwięków był dla niego niedostępny - wyjaśnia lek. med. Kazimierz Czerwonka, kierownik Domu Hospicyjnego dla Dzieci przy Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci.

Czytelnicy i firmy pomogli

Dzieci z tym zespołem mają jednak szansę na normalny rozwój. Wymagają korekt uszu, ale dopiero w wieku kilkunastu lat. Do tego czasu potrzebują specjalnych aparatów, niestety, bardzo kosztownych.

- Z punktu widzenia rozwoju dziecka bardzo istotne jest słyszenie dźwięków, mowy, bo tylko w ten sposób może kształtować własną mowę, a co za tym idzie, prawidłowy rozwój z nauką włącznie - tłumaczy lekarz.

Po tym, jak zaapelowaliśmy do naszych Czytelników o pomoc w zakupie aparatu, udało się uzbierać ponad 46,5 tys. zł.

- Pomogły prywatne osoby i firmy z całej Polski, m.in. Polsat, NFZ, PPFHACO-LEKSA. Dzięki darczyńcom Michałkowi mogliśmy zakupić aparat najwyższej klasy, dostosowany do jego potrzeb. Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy przekazali pieniądze - nie kryje wdzięczności Rafał Ciupiński, prezes Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci.

Zaczął gaworzyć

Rehabilitacja słuchowa, którą prowadzi fundacja "Dźwięki marzeń" w połączeniu ze specjalnym aparatem sprawia, że u Michałka widać ewidentny postęp w jego reakcjach.

- Już po założeniu aparatu usłyszeliśmy jego gaworzenie. Wiemy, że dzięki aparatowi nas słyszy i wierzymy, że jak trochę podrośnie, to sam będzie mógł podziękować tym, którzy nie odwrócili się na jego wołanie o pomoc - mówi Edyta Dedek z Fundacji Podkarpackie Hospicjum dla Dzieci.

Chłopczyk musi zmierzyć się teraz jeszcze z jednym problemem. Tuż po urodzeniu został sam. Jego młodociana matka zostawiła go w szpitalu. Wprawdzie został zgłoszony do adopcji, ale jako chore dziecko, ma już na starcie mniejsze szanse na znalezienie domu.

- Każdy chce adoptować małe, zdrowe dziecko, którego biologicznymi rodzicami są najlepiej wybitne osoby. Dzieci upośledzone fizycznie i psychicznie, niestety, są na straconej pozycji, bo wymagają nie tylko odpowiedniej opieki. Potrzebują rodziców, których będzie stać na rehabilitację, wyjazdy do specjalistów - podkreśla Edyta Dedek.

Czeka na rodziców

Kiedy Michałek podrośnie, będzie musiał przejść szereg korekt. Dopiero ostatnia, którą może przejść ok. 14. roku życia, pozwoli mu na samodzielne słyszenie, bez aparatów słuchowych.

- Michałkowi bardzo by się przydał normalny dom. Największą szansę na to pewnie będzie miał w innym kraju. Nasze chore dzieci najczęściej adoptują rodziny za granicą - dodaje Edyta Dedek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24