- Na osiedlu Zwięczyca jest sporo dość wąskich bocznych dróg. Dla firmy z Boguchwały, która dotychczas odbierała nasze odpady, nie był to problem. Miała małe samochody, potrafiła dojechać bezpośrednio do każdej posesji. Od lipca odpadami ma się zajmować Miejskie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej w Rzeszowie. Mieszkańcy dowiedzieli się właśnie, że muszą dowozić swoje śmieci do głównej ulicy. Przyczyna: samochody MPGK są zbyt duże i nie będą mogły dojechać do niektórych domów - zaalarmował nas Janusz Borek z Rady Osiedla Zwięczyca.
To problem firmy, nie nasz
Mieszkańcy Zwięczycy są oburzeni. Zwłaszcza ci, których domy są znacznie oddalone od głównej drogi.
- Mnie ten problem nie dotyczy, bo mieszkam zaraz przy tej drodze. Jednak jest u nas sporo osób, które będą musiały za każdym razem pokonywać 300 metrów, a nawet pół kilometra, by dostarczyć swoje odpady. To niezgodne z uchwałą Rady Miasta, ale nawet deklaracjami, które mieszkańcy złożyli. Mowa jest w nich przecież o odbiorze śmieci z posesji. Co nas to obchodzi, że firma, która wygrała przetarg, nie jest do tego przygotowana. To nie nasz problem - podkreśla Borek.
Irytacja mieszkańców jest tym większa, że to właśnie ich próbuje się obarczyć tym problemem.
- Jeden z sąsiadów za śmieci do tej pory płacił 25 zł. Teraz kosztować go to będzie 60 zł. Podobnych przykładów można mnożyć. Mamy płacić więcej za te odpady i jeszcze każe się nam je dowozić. A co z osobami, które nie mają czym? - pyta Ryszard Czerwonka, mieszkaniec Zwięczycy.
- Czy zanim podpisuje się umowę z firmą na wywóz odpadów, nie należałoby najpierw zweryfikować, czy jest ona w stanie spełnić warunki umowy? Chyba obowiązkiem miasta było sprawdzić trasę, jaką miałaby ona obsłużyć, i czy ma samochody o małych gabarytach - zwraca uwagę Krystyna Zając, mieszka 300 m od głównej drogi.
Zostawiać odpady na drodze?
Problem nie dotyczy pojedynczych mieszkańców.
- Do trzech czwartych domów trzeba dojechać tymi bocznymi wąskimi drogami. Poza tym, gdyby zgodzili się na rozwiązanie, jakie proponuje MPGK, to w którym miejscu mielibyśmy zostawiać te śmieci? Na głównej drodze, w rowie, może komuś na posesji? Bo innego miejsca tu nie ma - dodaje Ryszard Czerwonka.
Sprawą zainteresowaliśmy pracowników Wydziału Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta. Reakcja dyrektora była błyskawiczna.
- Już został wysłany na miejsce najmniejszy sprzęt, jaki posiada MPGK. Sprawdzi, na ile ten dojazd na tym osiedlu jest możliwy. Na pewno będziemy starali się, aby odpady były odbierane z posesji od jak największej liczby mieszkańców. Tak, aby zachować zasady odbioru odpadów, jakie funkcjonowały tu dotychczas - zapewnia Marcin Miąsik, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej.
Smród pod oknami
Zmiany dotyczące nowego systemu odczuwają też mieszkańcy Nowej Sarzyny. Szczególnie ci, którzy mieszkają w jednym z bloków przy ul. 1 Maja.
- Chcą nam bezpośrednio pod oknami postawić pojemniki na śmieci. Wytną tu zieleń, zabiorą część parkingu i wszystkim "zafundują" smród. Prace ruszyły już od rana - zaalarmował nas pan Sylwester.
- Od 1 lipca muszę gdzieś zorganizować miejsce na selektywną zbiórkę - tłumaczy Zbigniew Ryfa, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowej Sarzynie. - Nie będzie tam smrodu, bo będą w tym miejscu postawione pojemniki na odpady tylko posegregowane. One nie będą się rozkładać. Nie likwiduję też miejsc postojowych. Będą one zajęte tylko na czas opróżniania pojemników. Wycięty zostanie tylko żywopłot - wyjaśnia prezes.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Dawno nikt nie wywołał takiego poruszenia jak Cielecka. To zasługa młodszego partnera
- Tak córka Marty Kaczyńskiej radzi sobie w Korei. Niesamowite, jak się zmieniła [FOTO]
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco
- Peretti po raz pierwszy na mieście od śmierci syna. Poszła do knajpy gwiazd [FOTO]