Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Rzeszowa wygrał z ZUS. Walka trwała 13 lat

Wojciech Malicki
- Walka z ZUS-em kosztowała mnie wiele zdrowia, ale było warto – mówi Antoni Kalita z Rzeszowa.
- Walka z ZUS-em kosztowała mnie wiele zdrowia, ale było warto – mówi Antoni Kalita z Rzeszowa. Fot. Krzysztof Kapica
Antoni Kalita z Rzeszowa, choć ma chory kręgosłup, nigdy się nie poddaje. Od 1997 roku walczył z urzędnikami ZUS o przyznanie mu stałej renty inwalidzkiej. I zwyciężył - od czerwca 2010 otrzymuje 824 zł renty.

Dwanaście razy jego sprawa trafiała do sądu. Trzydzieści dwa razy musiał stawiać się na badania lekarskie wykonywane przez pięćdziesięciu dwóch lekarzy specjalistów.

- Wszystko przez to, że ZUS wolał mnie dręczyć, upokarzać badaniami i procesami niż przyznać mi niewysoką rentę stałą. Świadczenie, które ze względu na moje liczne choroby, zwyczajnie mi się należało - opowiada 58-letni mężczyzna.

Przewlekle chory

Rzeszowianin przez kilkanaście lat pracował w państwowym przedsiębiorstwie, potem był taksówkarzem. W sumie przepracował 27 lat. Od 1997 roku przewlekłe choroby i urazy (m.in. kręgosłupa) nie pozwoliły mu dalej pracować zawodowo.

- Złożyłem w ZUS-ie podanie o rentę. Ten odmówił. Odwołałem się. Tak zaczęła się moja trzynastoletnia batalia z ubezpieczycielem, który posługując nierzetelnymi opiniami lekarzy-orzeczników nie chciał przyznać mi świadczenia w przysługującej mi wysokości - opowiada Kalita.

Pomogła posłanka

Renata Butryn, posłanka (PO): - Interwencji w podobnych sprawach podejmuję bardzo wiele. To cześć mojej pracy. Staram się uświadamiać urzędnikom, żeby działali zgodnie z prawem, ale starali się tak interpretować jego przepisy, aby nie stwarzać ludziom problemy. Lecz by je rozwiązywać.

Rzeszowianin, który starał się o przyznanie stałej renty inwalidzkiej z tytułu całkowitej niezdolności do pracy, nie poddał się. Konsekwentnie odwoływał od niekorzystnych dla niego decyzji ZUS. Do wyższych instancji w samym urzędzie i do sądów, z Sądem Najwyższym włącznie. Pisał nawet do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Poprosił o pomoc podkarpackich parlamentarzystów.

- Bardzo mi pomogła posłanka Renata Butryn, która interweniowała w mojej sprawie - opowiada Kalita.
Wreszcie, pod koniec maja 2010, po prawie trzynastu latach - Komisja Lekarska ZUS w Warszawie przyznała mu rentę stałą w wysokości 824,80 zł netto. Wygrał, ale - jak twierdzi - swoje zwycięstwo przypłacił silną nerwicą.

Ile kosztowały te procesy? Nie wiadomo. Z pewnością znacznie więcej niż skromna renta Kality. Za kilkunastoletnią walkę z ZUS-em zapłacili wszyscy ubezpieczeni w państwowym molochu.

Każdy może się odwoływać

Małgorzata Bukała, rzecznik rzeszowskiego oddziału ZUS tłumaczy, że zgodnie z przepisami, od każdej decyzji ZUS można się odwołać. I ubezpieczeni korzystają z tej możliwości

- W rzeszowskim oddziale ZUS łączna liczba odwołań od wszystkich decyzji, m.in. emerytalno-rentowych, zasiłkowych i ubezpieczeniowych w 2009 roku wyniosła 4528. Sądy zmieniły 1359 decyzji. Wśród tych spraw 519 dotyczyło świadczeń z tytułu niezdolności do pracy - podaje Bukała.

Czy to dużo? Zdaniem urzędników nie. Rzeszowski oddział ZUS tylko w sprawach emerytalno-rentowych wydaje rocznie ponad 150 tysięcy decyzji.

- Wiele osób skrzywdzonych przez ZUS zwyczajnie odpuszcza walkę z państwowym gigantem. Nie wierzą, że są w stanie wygrać z urzędnikami. Moja historia wskazuje, że warto powalczyć o sprawiedliwość - kwituje Antoni Kalita.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24