Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister klimatu i środowiska: umowy z zakładami usług leśnych mają być zrealizowane. „Zulowcy” są nieufni

Dorota Mękarska
Dorota Mękarska
Wideo
od 12 lat
„Zulowcy” i pracownicy leśni, którzy podnieśli protest w związku z wygaszeniem prac związanych z pozyskaniem drewna w części nadleśnictw, nie wierzą, że obecne gaszenie pożaru przez ministerstwo klimatu i środowiska skończy się dla nich pozytywnie.

Minister klimatu i środowiska Paulina Henning-Kloska poleciła Generalnemu Dyrektorowi Lasów Państwowych, by LP zagwarantowały zakładom usług leśnych wykonanie prac wynikających z zawartych na 2024 r. umów. Oczekuje również, że na rynku nie zabraknie drewna, tak by mogły być zrealizowane zobowiązania w zakresie przetwórstwa tego surowca.

Pismo, datowane na 23 stycznia br., wynika z decyzji z 8 stycznia br., w której jest mowa o wyłączeniu lub ograniczeniu na poł roku prac i wycinki drzew na obszarach cennych przyrodniczo. Dotyczy to 10 lokalizacji w Polsce, w tym nadleśnictw: Bircza, Stuposiany, Lutowiska, Cisna i Rymanów. Decyzja wywołała poruszenie wśród pracowników leśnych.

Na spotkanie w tej sprawie przybył we wtorek wiceminister Mikołaj Dorożała. Był zaskoczony, że od dwóch tygodni rozmawia z leśnikami i przedstawicielami konkretnych nadleśnictw, a właściciele zakładów usług leśnych nie otrzymują informacji. Mikołaj Dorożała wyraził z tego powodu ubolewanie. Jego zdaniem zawiodła komunikacja. Dlatego na poziome każdej dyrekcji zostanie wyznaczona osoba odpowiedzialna za bezpośredni kontakt z zakładami usług leśnych i przemysłem drzewnym.

– Oczekujemy, że w szybkim tempie wszystkie pytania, które państwo macie, zostaną przesłane do dyrekcji generalnej, która jasno i czytelnie powinna takich informacji dostarczyć – stwierdził wiceminister, który stanął na stanowisku, że partnerzy Lasów Państwowych nie mogą zostać bez pomocy.

Informacje z resortu nie uspokoiły jednak „zulowców”.

– Padły bardzo połowiczne obietnice, głównie finansowe, że będą jakieś rekompensaty, co nas absolutnie nie zadowala, gdyż rekompensata dzisiaj jest, a jutro jej nie będzie. My potrzebujemy pracować i żyć – mówi Norbert Różycki, właściciel Zakładu Usług Leśnych prowadzący prace w Nadleśnictwie Stuposiany.

– Nie było to nic pewnego. Nikt nie wie, kiedy ta rekompensata będzie, sam minister nam nie odpowiedział. Jak ona może działać wstecz? A naszym pracownikom już musimy wypłacić wypłaty i składki ZUS – stwierdza Rafał Obrochta, „zulowiec” działający na terenie Nadleśnictwa Stuposiany.

Andrzej Murzański, którego ZUL pracuje w Nadleśnictwie Cisna, obawia się, że decyzja ministerstwa odbije się na całych Bieszczadach, gdyż jej skutki odczują wszystkie grupy zawodowe, nie tylko pracownicy leśni.

Zaniepokojeni są też przedstawiciele bieszczadzkich samorządów.

– Samorządy mają poważne obawy, a dotyczą one nie tylko spadków dochodów z podatków, ale przede wszystkim jesteśmy zatroskani osobami, które pracują w lasach – podkreśla Bogusław Kochanowicz, wójt gminy Czarna, która w 2/3 jest zalesiona. – To jest oczywiście ze sobą powiązane. Jeżeli pracownicy leśni stracą pracę, to my będziemy tracić dochody z PIT i podatku leśnego, jeżeli ten teren będzie przekształcony w rezerwat, czy park narodowy. Jesteśmy po stronie pracowników leśnych, gdyż ich ciężka praca jest jedynym źródłem utrzymania na tym terenie.

W Bieszczadach wrze. "Zulowcy" wyszli na ulice Ustrzyk Dolny...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24