MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Motorowodniacy Aleksander Ożóg, Piotr Ożóg i Bartosz Wróblewski pobili rekord Polski. Przepłynęli ponad 660 km Wisłą na skuterach wodnych

Łukasz Pado
Rekordziści Polski z Przystani Pilzno: Piotr Ożóg, Aleksander Ożóg, Bartosz Wróblewski
Rekordziści Polski z Przystani Pilzno: Piotr Ożóg, Aleksander Ożóg, Bartosz Wróblewski Stowarzyszenie Klub Wodny "Przystań - Pilzno"
Aleksander Ożóg, Piotr Ożóg i Bartosz Wróblewski pobili rekord Polski na najdłuższy dystans przepłynięty skuterem wodnym w ciągu 24 godzin! Cała trójka jest z Rzeszowa i okolic, a reprezentuje Stowarzyszenie Klub Wodny „Przystań - Pilzno”. Wspierają też Domy Dziecka.

- W każdym z nas od młodości siedziała chęć rywalizacji i zrobienia czegoś, co zwali wszystkich na kolana. Myślę, że coś takiego dojrzewało w nas długo i w końcu, stało się. Rzuciłem do chłopaków hasło „Płyniemy?”, zgodzili się bez wahania – mówi Aleksander Ożóg, pomysłodawca i główny organizator całego wydarzenia. On, jego brat Piotr i Bartosz Wróblewski przepłynęli Wisłą 660,5 km w 12 godzin i 24 minuty. Dystans mógł być dłuższy, ale zgodnie z polskim prawem, można pływać tylko od świtu do zmierzchu. Wszystko odbyło się zgodnie z zasadami Biura Rekordów.

"Euro palety, butelki, bańki, gałęzie wszystko to było w wodzie"

Ekipa wystartowała z Portu w Sandomierzu, w pobliżu miejsca, gdzie San wpływa do Wisły. Metą miało być ujście największej polskiej rzeki do Morza Bałtyckiego w okolicach Mikoszewa.

- Wisła, nie bez powodu jest nazywana przez motorowodniaków polskim Dakarem. Jest trudną rzeką, nieprzewidywalną, z wieloma trudnymi miejscami, ale nas kręcenie się w kółko nie interesowało. Chcieliśmy nie tylko pobić rekord, ale też przeżyć przygodę – powiedział Aleksander Ożóg.

Rzeka już na początku wyprawy pokazała swój charakter. Przez burze, które wystąpiły w regionie, podniósł się poziom wody, a to spowodowało, że znalazło się w niej pełno śmieci, gałęzi i różnych rzeczy, które utrudniają pływanie, tym bardziej że nad ranem pojawiła się również mgła.

- Euro palety, butelki, bańki, gałęzie wszystko to było w wodzie – relacjonuje A. Ożóg. – Nie chcę mówić, co by się stało, gdybym przy prędkości 100 km/h uderzył w taką butelkę lub gałąź. Musieliśmy płynąć wolniej, bo przez mgłę mogliśmy przepłynąć punkt tankowania.

Takich trudnych momentów było na trasie znacznie więcej. Zawodnicy musieli przeprawiać się przez m.in. próg na wysokości elektrowni w Kozienicach, tamę i śluzę we Włocławku czy most pontonowy w okolicach Warszawy. Tu nasi śmiałkowie musieli skorzystać z pomocy wykonawców mostu, którzy pomogli za pomocą dźwigu przenieść skutery. Trzeba było na bieżąco uzupełniać paliwo, płyny i załatwić potrzeby fizjologiczne. Na metę ekipa wpływała w bardzo niekorzystnych warunkach. Wiał silny przedni wiatr, pojawiały się fale i mgła. Mimo to udało się osiągnąć cel.

- To sport tylko dla osób, którym w części krwi płynie benzyna – mówi Aleksander Ożóg. – To była dla nas wielka wyprawa, przygotowywaliśmy się do niej przez pięć lat. Analizowaliśmy trasę, porty, miejsca zagrożenia, szczególnie trudne miejsca, poziom wody – wylicza A. Ożóg. – Wszystko musiało być dopracowane. Oprócz mnie Piotrka i Bartka mieliśmy siedem załóg logistycznych, które nas wspierały. Informowaliśmy o naszych planach WOPR, który cały czas był gotowy, żeby ruszyć nam z pomocą. Na trasie mieliśmy siedem tankowań, bo nasze skutery to maszyny o dużej mocy i w niektórych warunkach mogą palić nawet sto na sto.
Kim są nasi śmiałkowie? – Każdy z nas gdzieś pracuje, ja zajmuje się transportem, Piotrek jest w firmie antykradzieżowej, a Bartek ma swoją działalność. Pasja do sportów motorowodnych w każdym się gdzieś, kiedyś zrodziła – mówi A. Ożóg. - U mnie to było, jak pierwszy raz przejechałem się takim skuterem. Pływaliśmy po Hańczy, koło Kielc, Szirawie na Słowacji, aż w końcu udało się nam zorganizować coś na miejscu, czyli na Zalewie w Strzegocicach, gdzie znajduje się nasz Klub Przystań Pilzno.

- Generalnie jesteśmy wszyscy z „pustyni” motorowodnej na południu Polski, z Trzebowniska, Trzebosi i Rzeszowa, a nie z Mazur, gdzie miejsc do uprawiania tego sportu jest wiele

- mówi Aleksander Ożóg.

Jakie są kolejne cele ekipy z Przystani Pilzno?

- Jakieś plany już mamy. Nie lubimy się chwalić za wcześnie. Tak było w tym przypadku, chcieliśmy zrobić wydarzenie po wydarzeniu i to się udaje – tłumaczy pan Olek. – Co możemy zrobić więcej? Wydłużyć trasę, czyli wystartować np. z Krakowa. Taki był pierwotny plan tegorocznej wyprawy, ale zmieniliśmy go z różnych względów. Dziękujemy za wsparcie wszystkim, którzy nam pomagali. Od naszej załogi, przez WOPR, sponsorów, Gminę Pilzno, a także Ministerstwo Sportu, które objęło naszą akcję patronatem.

Piknik dla Domów Dziecka

Warto dodać, że Stowarzyszenie Przystań Pilzno prowadzi też działalność charytatywną, wspierając Domy Dziecka z naszego regionu. Co roku na zalewie w Strzegocicach odbywa się Piknik, na który zapraszani są podopieczni z domów dziecka.
- Chcielibyśmy zaprosić wszystkich, ale nie da się tego zrobić, dlatego rotujemy, w jeden rok zapraszamy te, a w inny inne domy dziecka. Dzieciaki świetnie się u nas bawią, są skutery wodne, motorówki, łódki i wiele innych atrakcji. Zapraszamy na pokazy policję, straż pożarną, WOPR, Wojska Obrony Terytorialnej. W ubiegłym roku pojawił się u nas Michał Wiśniewski, który jak wiemy, też kiedyś wychowywał się w domu dziecka. Dał koncert dla dzieciaków, a potem odwiedził osobiście niektóre z tych placówek, a jak on przyjeżdża, to nigdy z pustymi rękami. Dzieci dostały nowe ubrania. W tym roku też chcemy zorganizować piknik, choć ze względu na warunki, pandemię będzie znacznie trudniej, ale damy sobie radę.

Wracając do sprawy rekordów, to aktualny rekord świata na najdłuższy dystans przepłynięty skuterem wodnym w ciągu 24 godzin jest wynik ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie pokonano w ciągu doby 1700 km.

Anna Stencel, zawodniczka Developresu Rzeszów na zgrupowaniu kadry: Odetchnęłyśmy z ulgą po badaniach [STADION]

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24