Nie będzie taryfy ulgowej. Urzędnik też zapłaci za parkowanie

Strefa płatnego parkowania działała w centrum miasta do 2003 roku. Ponieważ narzekali na nią kierowcy prezydent Tadeusz Ferenc polecił ją zlikwidować. W Rzeszowie było wówczas zarejestrowanych tylko 40 tysięcy samochodów i usunięcie parkomatów nie przełożyło się na utrudnienia w centrum miasta.

W ciągu ośmiu lat liczba pojazdów w Rzeszowie wzrosła do 100 tysięcy. W tej chwili mimo budowy nowych parkingów znalezienie miejsca postojowego w godzinach szczytu graniczy z cudem. Dlatego na wniosek prezydenta specjaliści przygotowali już projekt powrotu do strefy.

- Z naszych obserwacji wynika, że w ścisłym centrum praktycznie nie ma rotacji samochodów na parkingach. Na całe dnie zostawiają je tutaj pracownicy firm i urzędnicy. Wprowadzając opłaty zniechęcimy ich do tego. Szacujemy, że w ten sposób uda się uwolnić ok. 20 procent miejsc, które przez cały czas będą do dyspozycji pozostałych kierowców - mówi Cezary Gołębiowski z firmy Ecorys, która zaprojektowała strefę.

Zgodnie z założeniem dużego programu transportowego, kierowcy powinni przesiąść się do autobusów komunikacji miejskiej. Według Roberta Kultysa, radnego PiS przy cenie parkowania na poziomie 1-1,5 zł za godzinę, trudno będzie ich do tego przekonać.

- Weźmy przykład z Opola. Tam pierwsza godzina postoju kosztuje prawie tyle, ile bilet MPK. Trzecia jest od niego droższa. Parkowanie w centrum zatem się nie opłaca. My tez powinniśmy pójść w tym kierunku - uważa radny Kultys.

Według kierowców jeszcze poważniejszy problem to pozwolenia dla urzędników.

- Budynki urzędu miasta rozsiane są po całym centrum. Przed 7.30 parkingi są przy nich wolne. Później na cały dzień zajmują je urzędnicy. Słyszałem już, że po wprowadzeniu strefy mają być zwolnieni z opłat. W takim razie nie ma sensu jej tworzyć, bo miejsca i tak będą przez cały dzień zajęte - uważa internauta Piotrek.

Dlatego zdaniem internautów utworzenie płatnej strefy powinna poprzedzić budowa osobnego parkingu dla pracowników Urzędu Miasta. - Bo nie wierzę, że wszyscy przesiądą się do autobusów, a gdzieś zaparkować przecież muszą. Zwolnienia ich z opłat sobie nie wyobrażam, bo przecież wówczas nie osiągniemy głównego celu, czyli rotacji na miejscach postojowych - dodaje Piotrek.

W ratuszu przekonują, że pomysłów na rozwiązanie tego problemu jest kilka.

- Po pierwsze o żadnych zwolnieniach z opłat nie ma mowy. Program transportowy dotyczy wszystkich mieszkańców, tak samo pracowników urzędu miasta, jak i petentów. Po drugie, czas postoju w ścisłym centrum ma być limitowany, prawdopodobnie do czterech godzin. Parkowanie auta na cały dzień nie wchodzi w grę - tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Dostępność miejsc ma zwiększyć budowa nowych parkingów wielopoziomowych. Miasto chce, aby wystawili je prywatni inwestorzy. Rozmowy trwają m.in. z Niemiecką Firmą Vollack, której przedstawiciel kilkakrotnie gościł w Rzeszowie.

- Warunek ze strony biznesu jest jeden: płatna strefa. Inwestorzy nie zbudują płatnych parkingów, jeśli po sąsiedzku miejsca będą bezpłatne i ogólnodostępne. Wprowadzając opłaty, damy zielone światło ich inwestycjom - dodaje Maciej Chłodnicki.

Firma Vollack w całej Europie zbudowała już 162 takie obiekty. Na swoim koncie ma m.in. potężny garaż na ponad 2 tysiące pojazdów przy londyńskim lotnisku Heathrow. Budowała także w Holandii i Niemczech. U naszych zachodnich sąsiadów kompleksowo zaplanowała i stworzyła system parkingowy w 200-tysięczym Mainz. Zdaniem Macieja Jabłońskiego, przedstawiciela Vollacka, w Rzeszowie problem braku miejsc rozwiązałyby trzy duże parkingi na obrzeżach centrum.