Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Odkrywanie Olgi Poznańskiej

Antoni Adamski
Portret dwóch dziewczynek, olej na tekturze, 1896 r., ze zbiorów Muzeum Śląskiego w Katowicach
Portret dwóch dziewczynek, olej na tekturze, 1896 r., ze zbiorów Muzeum Śląskiego w Katowicach
W Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli trwa wyjątkowa wystawa: "Boznańska nieznana". To ponad 70 prac artystki - ze zbiorów prywatnych oraz z magazynów muzealnych, a więc zwykle niedostępnych. Dzięki nim lepiej możemy zrozumieć samotność malarki.

Wystawa "Olga Boznańska nieznana" w Muzeum Regionalnym w Stalowej Woli została przedłużona do końca marca.

Już na wstępie - zaskoczenie: duże płótno przedstawia modlącą się zakonnicę. Ciemna kompozycja, rozświetlona nikłymi światełkami zniczy, to jakby zaprzeczenie sztuki Boznańskiej - mistrzyni portretu psychologicznego. Można ten obraz odczytać jako jej przeczucie późniejszego życia. Bez reszty oddana sztuce, niczym zakonnica, zrezygnowała z osobistego życia. Tak złożyła swego rodzaju "śluby wieczyste".

Osobista tragedia

Dziewczynka w ogrodzie, olej na tekturze, 1896, Muzeum Narodowe w Warszawie
Dziewczynka w ogrodzie, olej na tekturze, 1896, Muzeum Narodowe w Warszawie

Olga Boznańska (1865-1940), najwybitniejsza polska malarka przełomu XIX i XX w. Uczyła się rysunku w Krakowie, potem studiowała malarstwo w Monachium. Od 1898 r. mieszkała w Paryżu, odwiedzając Kraków co kilka lat. Była mistrzynią portretu i martwej natury.
(fot. Autoportret)Młoda Boznanska wystawiała w Berlinie, Dreźnie, Wiedniu... Była szalenie próżna. Lubiła piękne suknie, skompletowała nawet wyprawę ślubną. Miała pobrać się z poznanym w Monachium profesorem Nauenem. Narzeczony niespodziewanie zmarł. A ona odcięła się od życia na salonach i siebie wcześniejszej. Do śmierci chodziła w staromodnych sukniach z końca 19. wieku. Wspomina Józef Czapski:
" (…) malowała w sukni balowej, ale w…zupełnych łachmanach. Miała na piersiach takie długie waty, które na niej wisiały. Ale gdyby miała diademy i gdyby była we wspaniałej sukni, miałaby tę samą postawę. Naprawdę bardzo wielkiej i bardzo uprzejmej damy (…) Widziałem ją raz w metrze. Wszyscy ją zauważali…miała długą suknię, szalenie ściśnięta w talii, kapelusz jak talerz krzywo nałożony…" W paryskim tłumie lat 20-tych wyglądała jak zjawa z innego świata.
Bo to był inny świat: pracownia na czwartym piętrze obskurnej kamienicy, zapełniona obrazami. Niektóre z płócien miały postrzępione brzegi - wspomina Anthony S.Mallek. Napisał: "Zaprosiła mnie na herbatę i ciasteczka, i wytarła kurz z filiżanek brudnym fartuchem. Kiedy skończyliśmy, pozbierała dokładnie okruchy i powiedziała: - Bóg nie chce, żeby cokolwiek się zmarnowało. Zagwizdała. Natychmiast otoczył ja tuzin małych brązowych myszek. Bardzo ostrożnie nakarmiła je okruchami. Kiedy skończyła, klasnęła w ręce i myszki uciekły. Wtedy zrozumiałem, dlaczego brzegi jej obrazów były poszarpane".

Zaszczyty i osamotnienie

[obrazek3] Dziewczynka w ogrodzie, olej na tekturze, 1896, Muzeum Narodowe w Warszawie
Nie była biedna, dzięki jej pomocy wielu młodych artystów mogło w Paryżu kontynuować naukę. Pisał o niej entuzjastycznie słynny poeta Guillaume Apollinaire (Apolinary Kostrowicki). Otrzymała najwyższe odznaczenia: Legię Honorową (1912), Krzyż Oficerski orderu Polonia Restituta, złoty medal na Wystawie Krajowej w Poznaniu (1929), Grand Prix na Wystawie Światowej w Paryżu (1937). W rok później na Biennale w Wenecji portret jej pędzla kupił król Włoch Wiktor Emanuel III.
Jednak te wszystkie honory i zaszczyty (a także pieniądze) nie miały dla niej najmniejszego znaczenia. Jej sztuka: wytworna, pełna głębi nie mogła liczyć na szeroką publiczność. Nazywano ja malarką "monachijską" (bo w tym mieście rozpoczynała karierę) lub impresjonistką. Te określenia także nie zasługiwały na jej uwagę. "Nie ma kochana Pani wyobrażenia nawet, jak tu podle malują" - pisała w jednym z listów o artystach… z Paryża.

Umarła jak nędzarka

Obok niej przeszło wiele rewolucji artystycznych: kubizm, dadaizm, futuryzm, ekspresjonizm. Nie pozostawiły w jej malarstwie najmniejszego śladu. Zmarła tak, jak żyła: jesienią ponurego dla Francji i Europy roku 1940. "(...) znaleziono jakieś siedem zdaje się zdechłych myszy, albo przez nią zaduszonych na tym łóżku, gdzie umarła. I ta kobieta, która nie wiadomo ile obrazów zrobiła, które zostaną w historii malarstwa polskiego…umarła jak nędzarka" - wspomina Józef Czapski.

Prawda sztuki

W niedzielne późne popołudnie w Muzeum w Stalowej Woli jest tłoczno. Niełatwo w tym tłumie obejrzeć obrazy -delikatne, jakby zasłonięte mgłą postacie, dziecięce twarze z wyrazistymi, czarnymi oczami, wpatrującymi się widza. Niewielkie kartoniki przedstawiają wnętrza, w których najdrobniejszy przedmiot namalowany jest tak wspaniale, że staje się samodzielnym obrazem. Trzeba go tylko odkryć. Tak, jak każdy dla siebie odkrywa prawdę sztuki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24