Pacjent bez opieki

- Jestem w ciąży. W środę miałam umówioną wizytę u ginekologa w rzeszowskim "Medicorze". W rejestracji dowiedziałam się, że nie zostanę przyjęta, bo skończyły się limity. Mogłam skorzystać z porady, ale odpłatnie. To skandal, przecież opłacam składkę - denerwuje się mieszkanka Rzeszowa.
Podobnie sytuacja wygląda w wielu poradniach specjalistycznych. W Wojewódzkim Zespole Specjalistycznym w Rzeszowie nie rejestrują pacjentów do ortopedy. Tak samo jest m. in. w Poradni Ortopedycznej, Hematologicznej i Urologicznej przy Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie.
- Powód? Przekroczone limity przyjęć. Zapraszamy w przyszłym roku - słyszymy w rejestracji.
W trudniej sytuacji znalazła się także rehabilitacja ambulatoryjna, świadczona przez Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie.
- Do tej pory, choć znacznie przekroczyliśmy limity, nie odsyłaliśmy pacjentów. Bo jak starszej, schorowanej osobie powiedzieć, że nie ma czego u nas szukać. Próbujemy rozmawiać z Narodowym Funduszem Zdrowia, jednak jak na razie bezskutecznie. - mówi Janusz Solarz, dyrektor SW nr 2 .
Placówki, które przekroczyły limity i nadal przyjmują pacjentów, nie mogą liczyć na dodatkowe pieniądze z NFZ.
- Fundusz zapłaci tylko za te świadczenia, które były przewidziane kontraktem, ale w nagłych przypadkach Fundusz pokryje koszty - tłumaczy Liliana leniart, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Rzeszowie. - Natomiast pacjenci, których nie przyjęto do poradni z powodu przekroczenia limitów, mogą skorzystać z leczenia w innych placówkach - dodaje L. Leniart.