Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Panu Tadeuszowi z Rzeszowa odebrano wietnamskie świnki. Teraz musi płacić za ich utrzymanie, a na to go nie stać

Agata Flak
- Dziennie mam płacić tymczasowemu właścicielowi około 50 zł. Ale z czego mam mu to zapłacić skoro sam muszę utrzymać się za 700 złotych. To zasiłek, który dostaję z MOPS - rozkłada ręce pan Tadeusz.
- Dziennie mam płacić tymczasowemu właścicielowi około 50 zł. Ale z czego mam mu to zapłacić skoro sam muszę utrzymać się za 700 złotych. To zasiłek, który dostaję z MOPS - rozkłada ręce pan Tadeusz. Krzysztof Kapica
Panu Tadeuszowi z domu przy ul. Robotniczej w Rzeszowie odebrano sześć wietnamskich świnek - dwie dorosłe i cztery warchlaki. Za to, że teraz przebywają u tymczasowego właściciela, na ich utrzymanie musi płacić prawie 50 złotych dziennie. A na to go nie stać.

Początkiem lutego w mediach pojawiły się informacje o dwóch wietnamskich świnkach, które biegały po ulicy Robotniczej w Rzeszowie. W następnym dniu u właściciela zwierząt pojawili się inspektorzy z Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta oraz straż miejska.

Pan Tadeusz: oskarżyli mnie, że znęcam się nad zwierzętami

Dlaczego świnki znalazły się za ogrodzeniem? Pan Tadeusz tłumaczy to jako jednorazowy incydent.

- Dziecko wychodziło do szkoły i zapomniało zamknąć bramkę. Świnki wybiegły - opowiada mieszkaniec Zalesia w Rzeszowie. - Zwierzęta za ogrodzeniem przebywały może 10 minut.

- Mogły też wybiec za mną, bo świnki były oswojone. Te dwie duże miały nawet swoje imiona - Maciek i Basia - opowiada dziesięcioletnia Ewelina, która mieszka w tym samym domu co pan Tadeusz.

W gospodarstwie pojawił się także Powiatowy Lekarz Weterynarii w Rzeszowie. Stwierdził, że zwierzęta są w dobrym stanie, bez oznak wychudzenia.

- Urzędnicy pytali, co im daję jeść. Odpowiedziałem, że zboże, ziemniaki oraz resztki ze szkolnej stołówki. Także wody miały pod dostatkiem - opowiada pan Tadeusz.

Podczas oględzin inspektorzy stwierdzili, że na działce jest bałagan. Świnie biegały po podwórku, na którym znajdowały się przedmioty o ostrych krawędziach. Według inspektorów mogły zagrażać zwierzętom. Także jedzenie, którym karmiono świnie, było nieodpowiednie. Stwierdzono, że zwierzęta nie miały stałego dostępu do wody pitnej.

- Oskarżyli mnie, że znęcam się nad zwierzętami. Nigdy ich nie uderzyłem, świnki nie miały na ciele żadnych ran ani śladów po nich, nie chodziły głodne

- dodaje załamany mieszkaniec stolicy Podkarpacia.

Zabrali świnki, płacić ma pan Tadeusz

Inspektorzy weterynarii wydali zalecenie zapewnienia świnkom wietnamskim pomieszczenia chroniącego przed warunkami atmosferycznymi, gdzie będą mogły odpocząć, usunięcia z podwórka zbędnych przedmiotów, zapewnienia im stałego dostępu do wody i karmienia odpowiednią paszą, a nie odpadami gastronomicznymi.

Pan Tadeusz jednak nie zrealizował tych zaleceń.

- Zadzwonili do mnie z wydziału ochrony środowiska i powiedzieli, że zabierają świnki. Przez trzy godziny łapali je po podwórku. Świnki uciekały, bały się. Zastanawiali się nawet żeby je uśpić. Ale w końcu je złapali. Nie mogłem na to patrzeć. Ciągnęli je za nogi przez podwórko. Świnie okropnie piszczały

- mówi ze smutkiem pan Tadeusz.

Sześć wietnamskich świnek z ul. Robotniczej trafiło do gospodarstwa rolnego, z którym miasto ma podpisaną umowę. To tutaj tymczasowo przetrzymywane są zwierzęta gospodarcze odebrane właścicielom.

Pana Tadeusza obciążono kosztami transportu, leczenia i utrzymania świnek.

- Dziennie mam płacić tymczasowemu właścicielowi około 50 zł. Ale z czego mam mu to zapłacić skoro sam muszę utrzymać się za 700 złotych. To zasiłek, który dostaję z MOPS - rozkłada ręce pan Tadeusz. Do zapłaty ma jeszcze mandaty, które dostał od straży miejskiej i inspektorów weterynarii - po 100 zł każdy.

Pan Tadeusz choruje na serce. Miesięcznie na leki wydaje 250 zł.

- Nie mogę pracować ani się denerwować. Cała ta sytuacja kosztuje mnie sporo nerwów.

Sprawa jest w prokuraturze

To nie koniec jego kłopotów. Powiatowy Lekarz Weterynarii w Rzeszowie powiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełniania przestępstwa polegającego na znęcaniu się nad zwierzętami.

Pan Tadeusz chciał sprzedać świnki lub się ich zrzec. Ale dopóki sprawa jest w prokuraturze, nie można nic zrobić.

- Koszty utrzymania zwierząt, według przepisów pokrywa właściciel, a pan Tadeusz nadal nim jest

- wyjaśnia Małgorzata Wojnowska, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa UM w Rzeszowie.

Dodaje, że miasto nie może ponosić kosztów utrzymania zwierząt.

W pomoc panu Tadeuszowi zaangażował się Mariusz Olechowski, biegły sądowy i były radny.

- Trzeba zrobić wszystko, aby ten pan mógł te świnki zbyć, bez generowania dalszych kosztów.


ZOBACZ TEŻ: Karmienie małych sarenek w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24