Paula Szeremeta: Nie boję się ważnych piłek

- W meczu z Silesią Volley byłaś bohaterką. Wyciągałaś zespół z opresji, w trzech setach zdobyłaś blisko 30 punktów…
- Może inne zawodniczki tak, ale ja nigdy nie liczę ile punktów zdobywam w meczu, zazwyczaj to nawet nie pamiętam wszystkich swoich akcji. Jak mam piłkę w górze to koncentruje się tylko na tym by ją skończyć. Cieszę się, że w tym meczu mi wychodziło, choć było kilka ataków, które "kurcze" nie wyszły. Obiecuję, że postaram się poprawić.

- Czy ten pierwszy nerwowy set był efektem wysokiej porażki w Ostrowcu Świętokrzyskim?
- Ciężko mi się wraca do tamtego meczu, był on dziwny. Niby chciałyśmy, nie wyszło, ale może ma to dobre strony. Wszyscy mówili, że idziemy na awans, balon się napompował. Teraz się on trochę zmniejszył, a my możemy robić spokojnie swoje. Jeżeli uda się powalczyć o awans będzie super, jak nie to tragedii z tego nie zrobimy. Przyjmujemy porażkę z KSZO z pokorą, bierzemy się do roboty i myślę, że w drugiej rundzie u siebie pokażemy im.

- Wasza rozgrywająca Karolina Filipowicz najważniejsze piłki grała do ciebie. Ręka ci nie drżała w kluczowych momentach?
- W takich momentach bardzo dużo zależy od głowy zawodniczki. Jeśli powiem sobie, że idę, muszę to kończę i już. Nie boję się ważnych piłek.

- Po waszych wynikach, kibice liczą, że jednak powalczycie o awans do Orlen Ligi. A jak jest z tym wewnątrz zespołu?
- Trener ciągle nam powtarza żeby nie myśleć o tym co będzie za kilka miesięcy, nie gdybajmy. Mamy myśleć, o kolejnej akcji, kolejnym i kolejnym meczu. Zobaczymy co będzie 1 marca jak zakończy się runda. Wygramy ją będzie super, będzie 2. miejsce powalczymy o awans. Jeżeli się nie uda płakać nie będziemy. My jesteśmy beniaminkiem, mamy trochę nowy skład. Jak się zgramy to zobaczymy.