Pięć setów na Podpromiu w meczu Asseco Resovii ze Stalą Nysa. Outsider postawił się faworyzowanym gospodarzom, którzy zwycieżyli 3:2

W wyjściowym składzie Asseco Resovii wybiegł Nicolas Szerszeń, który wyleczył już kontuzję. W ekipie z Nysy zabrakło Marcina Komendy. Powód? – Covid – stwierdził Robert Prygiel, prezes Stali.

Nysanie zaczęli śmiało i skutecznie w ataku i przyjęciu. Posiadali inicjatywę. Dobrze funkcjonowały nyskie skrzydła. Po zbiciu trudnego do zatrzymania Wassima Ben Tary goście prowadzili 7:4. Zouheir El Graoui poprawił na 10:6. Resovia nie grała dobrze. Po błędzie w przyjęciu przegrywała 10:15. Powoli jednak zaczęła odrabiać straty, ale szło jej jak po grudzie. Asem wyrównał Cebulj (18:18). Po bloku Jakuba Kochanowskiego notowano 21:20, a po ataku z krótkiej 22:21 dla gospodarzy. Niestety, finisz należał do Stali. Po autowym ataku Cebulja i zablokowaniu Jakuba Buckiego nysanie mieli piłki setowe (24:22). Postawili kropkę nad „i” za sprawą Ben Tary, który obił blok z Rzeszowa. Gospodarze spodziewali się, że outsider postawi im trudne warunki. Zrobił to.

Nysanie mocno stawiali się także w drugiej partii. Resovia była pod presją, ale włączyła zagrywkę. Po punktowych serwach Szeszenia, kiwce Muzaja i autowym zbiciu Kamila Kwasowskiego wygrywała 11:7. Drużyna z Nysy goniła, gospodarze uciekali. W końcówce na zagrywkę wszedł dobrze spisujący się Kochanowski i asami złamał Stal.

Trzeciego seta Stal zaczęła od 4:1. Resovia skasowała manko po swojej stronie i trwała walka punkt za punkt. Były skuteczne akcje w ataku i w bloku z obu stron. Twardo i dobrze grająca Stal po asach Ben Tary oraz autowej akcji Muzaja uciekła na 21:15 i kontynuowała ofensywę. Trener Marcelo Mendez robił zmiany, szukał lepszej gry i ustawienia. Resovia wciąż nie mogła znaleźć należytego rytmu, grała źle, popełniała błędy, była nieskuteczna i znajdowała się pod coraz większa presją, bo nysanie dowodzeni przez Ben Tarę rządzili na boisku. Niespodziewanie, ale zasłużenie.

W czwarta odsłona bez historii. Od początku gra toczyła się pod dyktando Resovii, która znów użyła swojej głównej broni - czyli zagrywki (9:1, 10:2, 12:5, 15:6, 17:8, 18:9, 21:12, 22:13,25:15).

Tie-breaka resoviacy rozpoczęli od 5:2. Jan Kozamernik ze środka podwyższył na 6:3, a Muzaj na 7:4. Zespoły zmieniały się stronami przy prowadzeniu Resovii 8:5. Stal szybko odrobiła straty, a po autowym ataku Muzaja prowadziła 9:8. Ale były emocje i nerwy (11:11). Muzaj zagrał asa (12:11). Po kolejnej akcji było 13:11, za chwilę 14:12. Ostatni punkt zdobył Kozamernik. Uff, było gorąco.

- Jesteśmy źli na siebie, że nie wygraliśmy, bo przyjechaliśmy do Rzeszowa po zwycięstwo i było ono bardzo blisko - powiedział Kamil Kwasowski.
- Najważniejsze, że zwyciężyliśmy. Mam nadzieję, że stracony punkt nie będzie miał wpływu na nasze miejsce w tabeli - stwierdził Jakub Kochanowski.

Resovia: Drzyzga 1, Muzaj 20, Szerszeń 8, Kochanowski 18, Kozamernik 8, Cebulj 18, Zatorski (libero) oraz Bucki 3, Woicki, Buszek 2. Trener Marcelo Mendez.

Stal: Szczurek 2, El Graoui 7, Ben Tara 27, M’Baye 4, Kwasowski 12, Schamlewski 5, Dembiec (libero) oraz Szwaradzki, Dębski 1, Bućko 2. Trener Daniel Pliński.

Sędziowali: Marcin Weiner (Gliwice) i Marek Budzik (Rybnik).

Widzów: 1000. MVP: Jakub Kochanowski.