Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarz Staroniwy Rzeszów omal nie skończył na wózku

Łukasz Pado
Michał Prucnal
Michał Prucnal Archiwum klubowe
Michał Prucnal piłkarz Staroniwy Rzeszów z klasy B doznał poważnego urazu kręgosłupa podczas meczu. Powoli odzyskuje władzę w sparaliżowanej nodze i ręce. - Najgorsza dla mnie był moment, kiedy lekarz powiedział: "To był twój ostatni mecz" - mówi Michał.

To była 40. minuta meczu klasy B pomiędzy Rudzikiem Rudna Mała i Staroniwą Rzeszów. Piłkarz gości Michał Prucnal chciał przyblokować piłkę, rywal uderzył w niego, powalił go na ziemię, a upadając potrącił go "korkami" w kręgosłup. Sędzia przerwał mecz, bo zawodnik Staroniwy się nie podnosił.

- Dokładnie tego nie widziałem, ale tak to wyglądało - mówi Paweł Prucnal, brat Michała, który był wtedy na boisku. - Leżał i mówił, że coś ma z kręgosłupem, dlatego nikt go nie ruszał tylko poczekaliśmy na karetkę.

- Już miałem kartkę w ręku z wypisaną zmianą. Jeszcze dwie minuty i Michała na boisku by nie było - przypomina Jerzy Magiełda, prezes i kierownik drużyny Staroniwy.

Ekipa z Rzeszowa miała sporo pretensji do klubu z Rudnej Małej, który nie zapewnił odpowiedniej opieki medycznej.

Karetka przyjechała po 15. minutach zabrała Michała do szpitala przy ul. Rycerskiej w Rzeszowie, następnie przewieziono go do Szpitala Wojewódzkiego nr 2.

- Kompletnie nie czułem nogi, tak jakbym jej nie miał - mówi Michał Prucnal. - Lekarz sprawdzał czucie w karetce igłą, nic nie czułem. Ręka była zdrętwiała, nie mogłem ruszać, ale mnie bolała.

Badania wykazały wstrząśnienie rdzenia kręgowego wraz z przepukliną. Piłkarz po kilku godzinach zaczął odzyskiwać czucie w ręce i nodze. W poniedziałek wrócił do domu.

- Wyszedłem ze szpitala na własne życzenie - mówi Michał. - Dopóki przepuklina nie zejdzie i tak nic nie mogą zrobić, a skoro mam leżeć i tyle, to wolę w domu. Z moim samopoczuciem nie jest najlepiej, bo grałem w piłkę i mnie to bawiło. Nagle lekarz mówi, że to koniec. Jak usłyszałem, że to był prawdopodobnie mój ostatni mecz to coś się ze mną stało. Nie tak sobie wyobrażałem koniec mojej przygody z piłką.

O wypadki napisaliśmy w poniedziałkowym Stadionie. Następnego dnia było sporo pytań o zdrowie Michała. Wczoraj wybrała się do niego delegacja z klubu Staroniwa Rzeszów z prezesem Jerzym Magiełdą na czele.

- Chłopak grał dla nas od kilku lat, chcieliśmy być wobec niego w porządku - mówi prezes. - Mówił, że czuje się lepiej, ale wciąż ma niedowład w nodze. W piłkę pewnie już nie zagra, ale wciąż jest naszym zawodnikiem, nie zapominamy o nim. W miarę możliwości załatwiliśmy mu rehabilitację - dodaje J. Magiełda.

To nie pierwszy przypadek tego piłkarza, kiedy ma kłopoty z kręgosłupem. Kilka lat temu, kiedy grał w Koronie II Rzeszów spadł na plecy i doznał paraliżu całego ciała. Po roku jednak wrócił do piłki. Jak będzie teraz?

- Bardzo chciałbym znów grać, ale jest jak jest. Lekarze mówią, że nawet jeśli wrócę do pełnej sprawności, to kolejny taki wypadek skończy się dla mnie trwałym kalectwem - mówi Michał.

Piłkarz obecnie przebywa w domu, na razie nie chodzi, bo mu zabroniono.

- Dopóki przepuklina nie zejdzie, nic nie można zrobić. Dopiero potem lekarze będą wiedzieć co dalej robić. W środę mam konsultację z neurologiem i kolejne badania - kończy zawodnik Staroniwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24