To było ostatnie wspólne wędkowanie
Sprawa, która trafiła na wokandę sądu, to niewątpliwie tragedia dwóch rodzin. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że oskarżony 25-latek postanowił na swój sposób honorowo podejść do sprawy, dlatego przed sądem występuje bez obrońcy. Choć początkowo nie przyznawał się do zarzutu popchnięcia kolegi, co doprowadziło do jego śmierci, teraz się przyznaje. Czy rzeczywiście pamięta ten fragment zdarzeń, skoro miał w organizmie ponad 2 promile alkoholu, a policjanci jego stan opisywali jako stan mocnego upojenia alkoholowego?
W środę po odczytaniu aktu oskarżenia strony mogły się wypowiedzieć w kwestii ewentualnego dobrowolnego poddania się przez oskarżonego uzgodnionej karze. Za nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka kodeks karny przewiduje karę od 3 miesięcy do 5 lat, a oskarżony zaproponował dla siebie połowę górnej granicy - dwa i pół roku pozbawienia wolności. To jednak dla pełnomocnika oskarżycielki posiłkowej (ciotki zmarłego), dla niej samej oraz dla prokuratora był zbyt niski wymiar kary. Wobec tego sędzia Rafał Marek orzekający jednoosobowo, otworzył przewód sądowy i bardzo sprawnie rozpoczął proces.
Rafał z braćmi Erykiem i Kacprem znali się od dzieciństwa. Można powiedzieć, że się przyjaźnili, choć - co normalnie nawet między przyjaciółmi - niekiedy dochodziło do różnego rodzaju nieporozumień. Wszystkich, a zwłaszcza Rafała i Eryka łączyła wspólna pasja: wędkarstwo.
- Oni niemal każdego dnia jechali na ryby. Nad San, ale nie tylko, bo również nad stawy i wszędzie, gdzie tylko się dało wędkować - zeznawał w środę przed sądem Kacper, starszy brat oskarżonego Eryka.
W przeciwieństwie do ojca obu mężczyzn, Kacper postanowił składać zeznania, choć mógł odmówić z uwagi na bliskie pokrewieństwo z oskarżonym. - Trudno. Nikt przecież tego nie chciał, ale stało się. Brat zrobił co zrobił i teraz musi ponieść tego konsekwencje, nie ma co tego rozwlekać - mówił Kacper na korytarzu sądowym w rozmowie z dziennikarzami. Powtórzył to samo podczas przesłuchania przed sądem, opowiadając kolejno wydarzenia z feralnego dnia. Feralnego dnia również był pijany, ale w mniejszym stopniu od Rafała i Eryka, dlatego zapamiętał szczegóły, o których konsekwentnie od samego początku mówił. Nie próbował zasłaniać się niepamięcią, by bronić brata. Zeznawał to, co widział, obciążając bardziej lub mniej świadomie własnego brata, z którym absolutnie nie był i nie jest skonfliktowany.

19 lipca 2022 roku Rafał i Eryk pojechali nad San, by przygotować łowisko. W planach było wycięcie krzaków i wykonanie prowizorycznych schodków w stromej skarpie nad brzegiem rzeki. Koledzy mieli ze sobą wódkę o pojemności 0,7 litra, którą się raczyli. Zapalili ognisko. W pracach pomagał im też ojciec Eryka i Kacpra, który przez jakiś czas był nad Sanem z najmłodszym synem. Ojciec alkoholu nie pił. Przed godziną 17 Eryk zadzwonił do brata Kacpra i poprosił, aby, gdy po pracy będzie do nich jechał, kupił drugą butelkę wódki 0,7 litra. W pewnym momencie ojciec z najmłodszym synem pojechali do domu po klucz do naciągnięcia łańcucha na pilarce, ale ostatecznie już nie wrócili, bo Kacper prowizorycznie naciągnął łańcuch.
- Tę drugą butelkę wódki piliśmy we trzech, może wypiliśmy po pięć kieliszków o pojemności 50 mililitrów - zeznawał na przesłuchaniu Kacper D. - Oni obaj byli już bardzo pijani, ja mniej. W pewnej chwili Eryk położył się na torbie wędkarskiej, żeby odpocząć. Za jakiś niedługi czas przyszedł Rafał i zaczął go budzić, podnosić do pozycji siedzącej. Eryk nie chciał wstać. Powiedziałem Rafałowi, żeby mu dał spokój, ale on go ciągle próbował podnosić.
To była przyczyna kłótni między kolegami, która przerodziła się w bójkę. Padło po kilka ciosów z każdej ze stron, ale najtrzeźwiejszy Kacper rozdzielił bijących się - brata i kolegę. Po jakiejś przerwie alkohol znów uderzył młodym mężczyznom do głów i zaczęli się szarpać. Znów skutecznie interweniował Kacper.
- Rozdzieliłem ich dwa razy, ale za trzecim się nie udało, bo za bardzo skoczyli sobie do gardeł - zeznawał przed sądem Kacper, opisując dramatyczne wydarzenia z wieczoru, 19 lipca ubiegłego roku. - Bili się na skarpie i szarpiąc się nagle z niej obaj spadli niżej, na takie wycięte korzenie. Zaczęli się okładać pięściami a potem spadli jeszcze niżej, już do rzeki. Podnieśli się, byli w odległości jakieś pół metra od siebie. Chwilę potem Eryk odepchnął Rafała, a sam przewrócił się na brzeg. Rafał wpadł do wody, a w tym miejscu jest bardzo głęboko. Wypłynął raz i krzyknął, że nie umie pływać. Potem jeszcze raz wypłynął i poszedł pod wodę. Chciałem mu pomóc, wskoczyłem do wody, ale jego już nurt chyba porwał. Nigdzie go nie było. Jestem zły, że nie udało mi się pomóc Rafałowi.

Jak zeznawał świadek Kacper D., telefonicznie wezwał pomoc i wyjechał rowerem po patrol policji, bo odnalezienie miejsca tragedii było trudne. Mówił, że gdy w wodzie poszukiwał Rafała, jego brat Eryk siedział na brzegu i płacząc wołał Rafała.
Kolejny termin rozprawy sąd wyznaczył na 10 maja.
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?