MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Po potwornej zbrodni pod Stalową Wolą ruszył proces przed sądem w Tarnobrzegu. Oskarżony zarąbał siekierą matkę i dziadków. Zdjęcia z sądu

Marcin Radzimowski
Marcin Radzimowski
Wideo
od 18 lat
Przed pięcioosobowym składem orzekającym Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, w środę 15 maja stanął 29-letni Tomasz U. z Bąkowa (gmina Pysznica) w powiecie stalowowolskim, któremu prokuratura zarzuca dokonanie potrójnej zbrodni - mężczyzna używając siekiery zamordował domowników. Matka napastnika zginęła na miejscu od ciosów, w szpitalu zmarła babka mężczyzny, później także dziadek sprawcy. Oskarżonemu grozi realna kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w sobotę, 29 kwietnia w Bąkowie (gmina Pysznica) w powiecie stalowowolskim.

Po zbrodni pod Stalową Wolą zmarła druga osoba raniona sieki...

Ruszył proces zabójcy z Bąkowa
Przypomnijmy, że chodzi o dramat, jaki rozegrał się wieczorem w sobotę, 29 kwietnia 2023 roku w Bąkowie - przysiółku wsi Brandwica, a o którym informowaliśmy jeszcze tego samego dnia: ZBRODNIA W SOBOTNI WIECZÓR. MĘŻCZYZNA ZATŁUKŁ MATKĘ SIEKIERĄ

Sprawca został szybko zatrzymany i trafił do aresztu śledczego. Usłyszał zarzuty, a zanim prokuratura skierowała akt oskarżenia do sądu, Tomasz U. poddany był czterotygodniowej obserwacji psychiatrycznej. Biegli uznali, że jest poczytalny i w inkryminowanym czasie również nie miał zniesionej poczytalności. Dlatego będzie odpowiadał przed sądem.

W środę na salę rozpraw został doprowadzony przez policjantów z rękami i nogami skutymi kajdankami, połączonymi ze sobą łańcuchem. Przed sądem przyznał się do zarzutów, ale nie chciał składać wyjaśnień.

- Wszystko już powiedziałem w śledztwie, ja niewiele z tego wszystkiego pamiętam - stwierdził oskarżony.

Tomasz U. odpowiadał jednak na pytania sądu, brał też udział w innych czynnościach, jak choćby okazanie narzędzia zbrodni czy opisy zdjęć z akt sprawy.

Oskarżony ma prawo nie pamiętać szczegółów z tamtego dnia, ponieważ był bardzo mocno pijany. Sam o tym mówił, podobnie ustalili w badaniu retrospektywnym biegli - w chwili zdarzenia miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Bardzo prawdopodobne więc, że go "odcięło", co powtórzył kilkukrotnie. Odczytując wyjaśnienia oskarżonego składane na etapie śledztwa, sędzia przewodniczący Maciej Olechowski powrócił do feralnej soboty, 29 kwietnia 2023 roku. Tego dnia rano ojciec oskarżonego wraz z drugim synem - Sebastianem, jego dziewczyną i ich znajomym, pojechali do Krakowa z zamiarem kupna używanego auta.

W murowanym domu został oskarżony i matka oskarżonego, w drewnianym domu na tym samym podwórzu - jego dziadkowie. Tomasz U. zrobił sobie śniadanie (kanapki z pasztetem i kiszonym ogórkiem), a koło południa wybrał się rowerem do Stalowej Woli. Jak wyjaśniał, zawiózł do lombardu spieniężyć profesjonalny dalmierz laserowy. Zarobił 70 złotych, za co kupił butelkę wódkę o pojemności 0,7 litra, papierosy i oranżadę na popitkę. Zapakował wszystko do plecaka i pojechał nad San i tam wypił prawie cały alkohol, zostało może 100 mililitrów. O której wrócił do domu? Jak twierdzi, nie pamięta tego i chyba można mu dać wiarę. Znów w swoim pokoju zjadł kanapki z pasztetem i ogórkiem.

Jak wyjaśniał w śledztwie, nagle do jego pokoju weszła matka i doszło między nimi do awantury. W sądzie mówił, że nie pamięta, o co poszło, bo podczas wcześniejszych kłótni matka miała mu zarzucać, ze rozstał się z dziewczyną i nie pracuje, a rozpoczął budowę domu (wcześniej pracował w Niemczech i na Islandii, ale pieniądze już się rozeszły). Kłótnia z piętra domu przeniosła się na parter, a potem na podwórze. Tam doszło do krwawych zdarzeń.

- Uderzyłem mamę siekierą w okolicę głowy, chyba dwa razy, gdy stała naprzeciwko mnie - wyjaśniał w śledztwie Tomasz U. (biegli ustalili, że ciosy były co najmniej cztery). Nie wiedział, skąd się tam wzięła siekiera i kto ją przyniósł - on, czy matka.Wtedy i także w sądzie kilkukrotnie powtórzył, że nie pamięta, aby zaatakował dziadków. Nie był z nimi skonfliktowany, czasami dawali mu pieniądze, ale były to drobne kwoty.

- Widocznie mnie po tym alkoholu odcięło, nie pamiętam nic - wyjaśniał Tomasz U.

Wyjaśniał, ze wrócił do domu po plecak z resztką alkoholu, potem opuścił podwórze. Nie pamięta, czy jechał, czy może szedł z rowerem do altany oddalonej kilkaset metrów od domu. Tam nieco oprzytomniał, zostawił rower w altanie, a sam poszedł w kierunku Sanu. Początkowo nie mógł zasnąć, ale ostatecznie zdrzemnął się. Obudził się w niedzielę, gdy już było widno. Jak twierdzi, dopiero wtedy dotarło do niego, że zabił mamę, ale o ataku na dziadków nie miał pojęcia. Poszedł do Rzeczycy Okrągłej na stację paliw, tam kupił rogaliki, papierosy i wódkę. - Miałem 400 złotych, widocznie wziąłem je z domu z portfela mamy - wyjaśniał. Zanim został zatrzymany nieopodal stacji przez policjantów, zdołał zjeść rogaliki i wypić trochę wódki.

- Żałuję tego, co się stało. Przepraszam całą moją rodzinę, obecnych na sali tatę, ciocię i brata ciotecznego. Bardzo żałuję, że zabiłem mamę, no i dziadków. Przepraszam za to, że mi odwaliło po alkoholu - stwierdził przed sądem Tomasz U.

Ojciec przeprosin nie przyjął i stwierdził, że do niego to nie dociera. Przeprosiny przyjęli ciotka oskarżonego i jej syn. Kobieta straciła siostrę i rodziców, mężczyzna - ciotkę i dziadków.

Sąd okazał oskarżonemu siekierę zabezpieczoną przez policjantów. Tomasz U. potwierdził, że to narzędzie zbrodni. Sędzia pokazał też zabezpieczony niewielki nóż (klinga i trzpień, bez rękojeści), który leżał blisko zwłok Haliny U. Na jej ciele (na plecach i ręce) znaleziono ślady od tego noża. Oskarżony nie pamiętał, skąd ten nóż się tam wziął. Nie wykluczył, że to tym nożem posługiwał się robiąc sobie kanapki.

Ojciec i ciotka w procesie będą występować w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Kobieta nie wiedziała nic o relacjach panujących w rodzinie U. (nie utrzymywała bliskich relacji z rodziną siostry, choć rodziców odwiedzała). Ojciec oskarżonego mówił o tym, że po powrocie Tomasza z zagranicy i po rozstaniu z dziewczyną dochodziło do awantur (nie chcieli mu dać pieniędzy na papierosy i alkohol). W czasie dwóch kolejnych awantur Tomasz U. uderzył ojca pięścią w twarz, a gdy podczas kolejnej sprzeczki zepchnął matkę ze schodów i ta upadła, miarka się przebrała i rodzice zawiadomili policję. Założono sprawcy przemocy domowej niebieską kartę, przed sądem usłyszał wyrok skazujący.

Zwłoki Haliny U. na podwórzu znaleźli ojciec, syn Sebastian, jego dziewczyna i znajomy, gdy wrócili z Krakowa. Było może około godziny 20. Do domu dziadków bali się wejść, bo nie wiedzieli, czy nie ma tam Tomasza U. Do drewnianego domu weszli dopiero policjanci, znaleźli ciężko rannych seniorów, którzy ostatecznie zmarli w szpitalu w wyniku odniesionych ran.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24