MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polskość za 40 funtów

ANETA GIEROŃ
- Bardzo chętnie wróciłbym do Polski na stałe - mówi Robert.
- Bardzo chętnie wróciłbym do Polski na stałe - mówi Robert. KRZYSZTOF ŁOKAJ
Ich rodzice 20 - 30 lat temu wyjeżdżali z Polski, bo chcieli żyć wygodniej. Australia, Wielka Brytania, wydawały się idealnymi siedliskami luksusu. Teraz dzieci polskich emigrantów nie mogą się doczekać naszego wejścia do Unii Europejskiej i... powrotu do Polski. Wykształcone na Zachodzie, widzą tutaj znakomite perspektywy na przyszłość.

Festiwal Polonijny - wybory Miss

Robert ma urodę Włocha, otwartość Polaka i maniery Anglika. 22-latek urodził się i wychował w Południowym Londynie. - Blisko parafii Chrystusa Króla - podkreśla chłopak. - Polacy zawsze mieszkają wokół polskich kościołów. W stolicy Wielkiej Brytanii jest 6 dużych polskich skupisk. Z polskimi ulicami i sklepami.
Rodzice Roberta Rogali, jak większości jego polskich kolegów, do Anglii trafili szukając lepszego życia. W Polsce pod koniec lat 70. było smutno i bez perspektyw. Janusz, elektryk z Kraśnika i Krystyna, krawcowa z Mławy, przed 24 laty w Londynie znaleźli siebie, pracę i wygodne mieszkanie.
- Tam studiuję ekonomię i marketing, ale bardzo chętnie wróciłbym do Polski na stałe - mówi Robert. - Duże koncerny otwierając swoje przedstawicielstwa w Polsce, chętnie zatrudniają kogoś takiego jak ja. Urodzonego w Anglii, ale znającego polską mentalność i język.
W przypadku Roberta to proste. W Polsce jest przynajmniej raz w roku. Tutaj mieszkają dziadkowie i stryjowie. W londyńskim mieszkaniu rozmawia i gotuje się tylko po polsku.
- Ojciec codziennie ogląda wiadomości z Polski - mówi Robert. - Płaci co miesiąc 40 funtów za dekoder Polsatu i "Polonii", a potem mnie odpytuje, kto jest polskim prezydentem i premierem.
Polska to dla niego... zespół "Orlęta", harcerstwo, polska szkoła, gdzie raz w tygodniu organizowane są lekcje historii, geografii, języka polskiego, tańca i religii.
- Chłopaki czasem się śmieją z polskich hołubców - dorzuca Robert. - Ale mnie to nie przeszkadza. Tańczę już 14 lat, tutaj spotkałem moją dziewczynę. Ona wychowała się w Afryce, kiepsko mówi po polsku, mam więc szansę zostać jej ulubionym nauczycielem.
W Polsce zaskakują go ludzie coraz lepiej ubrani, jeżdżący coraz lepszymi samochodami. Mimo że tak niewiele zarabiają, a koszty życia są porównywalne z cenami londyńskimi. - Musicie być niesamowicie oszczędni - dorzuca. - Przy tym bardzo otwarci, sympatyczni. Brytyjczycy są powściągliwi do bólu. Nigdy nie mówią, co myślą i czują.

Nie chcę być naj....

Marek i jego 4-letni syn - Darek
Marek i jego 4-letni syn - Darek KRZYSZTOF ŁOKAJ

Ala: - Chcę mieć dużą rodzinę. Wiem, że tutaj pielęgniarki mało zarabiają, ale może są szczęśliwsze niż my w Australii. (fot. KRZYSZTOF ŁOKAJ)Ala Dembicka w Rzeszowie jest po raz pierwszy. W Polsce drugi. - 8 lat temu Kraków - wspomina. - To mój polski debiut. Do dziś pamiętam Wawel, Rynek, Sukiennice i chyba Kazimierz, dzielnicę żydowską.
Jej pobyt w Krakowie to nie przypadek, tutaj urodził się ojciec, który w stanie wojennym wyjechał do Adelaidy w Australii. Tam znalazł swoją drugą połowę. Piękna Polka z Rudy Śląskiej zagadnęła go na przystanku autobusowym i tak spodobała im się jazda autobusem w jednym kierunku, że od 21 lat są razem.
Po latach spędzonych w prawie 2 milionowej Adelaidzie, Rzeszów wydaje się jej kameralnym miasteczkiem. - Pięknym i bardzo kulturalnym - dorzuca 20 -latka. - Tutaj sobie uświadomiłam, jak bardzo tęsknię za Polską. Studiuję pielęgniarstwo i na pewno tutaj wrócę.
Ala przez rok miała szansę spróbować ekonomicznych studiów i bardzo dobrze płatnej pracy w jednym z australijskich koncertów. Już wie, że to nie dla niej.
- Chcę mieć dużą rodzinę. Wiem, że tutaj pielęgniarki mało zarabiają, ale może są szczęśliwsze niż my w Australii. W Adelaidzie ludzie myślą tylko o pieniądzach. Ciągle gonią za lepszym: samochodem, domem. Mają wszystko, co chcą i kiedy chcą, ale nie potrafią tego docenić. Bardzo trudno tam o prawdziwą przyjaźń, miłość - opowiada Ala.
W "Syrence" tańczy już 8 lat. Jest maniaczką tańca nowosądeckiego i opoczyńskiego. Jej mama nie wyobraża sobie dnia bez telewizji "Polonia" i soboty bez spotkania w "Domu Polskim". - Obchodzimy w domu święto 3 Maja i 11 Listopada. Czytamy "Polski Tygodnik" i "Słowo Polskie".
W Adelaidzie mieszka około 30 tys. Polaków, połowa przyznaje się do polskich korzeni, reszta uważa się za Australijczyków. Rodzina Ali i ona sama przyjaźnią się tylko z Polakami. Wspólnie obchodzą uroczystości rodzinne i święta. W domu rozmawiają tylko po polsku, a na talerzach królują ziemniaki, kotlety, sznycle i pierogi. Czasem australijski przysmak, czyli olbrzymi mączny piróg wypełniony farszem zbliżonym do gulaszu.

Wytańczył polską żonę

Anita ma 19 lat  i  uśmiech pensjonarki. -  To zasługa katolickiej szkoły, którą ukończyłam - żartuje.
Anita ma 19 lat i uśmiech pensjonarki. - To zasługa katolickiej szkoły, którą ukończyłam - żartuje. KRZYSZTOF ŁOKAJ

Marek i jego 4-letni syn - Darek (fot. KRZYSZTOF ŁOKAJ)Marek Pick żartuje, że w 75. procentach jest Polakiem, w 25. Chorwatem, urodził się w belgijskim Genk, a od roku pracuje w Kwidzyniu.
- Matka z Wielunia do Genk przeniosła się w 1936 roku - opowiada. - Ojciec Josef, żołnierz armii chorwackiej, potem angielskiej, w Belgii zamieszkał w 1946. Tutaj się poznali, pobrali, dzięki czemu jestem mieszanką polskiego romantyzmu i chorwackiego temperamentu.
Ojciec Marka był tłumaczem angielskiego, włoskiego, niemieckiego i chorwackiego, ale w domu mówiło się tylko po polsku. Kiedy Marek, jako 6-letni chłopiec poszedł do szkoły, nie umiał słowa po flamandzku. Teraz zna polski, niemiecki, angielski, chorwacki.
- Trudno mówić o polskiej migracji. Tę przed i powojenną dzieli przepaść - opowiada tancerz "Krakusa". Ci pierwsi zachowują tradycję, są ogromnie przywiązani do polskiej literatury, muzyki, polityki. Ci drudzy chcą jak najszybciej zapomnieć, że przyjechali z Polski.
W zespole, do którego trafił przez przypadek, poznał żonę Grażynę. Był tanecznym beztalenciem, kiedy jedna z ciotek zapisała go na kurs tańca. Tak mu się spodobało, że w 1980 roku zapisał się do zespołu folklorystycznego. Kroki oberka zaczyna już stawiać 4-letni syn Darek - obywatel Europy. Urodził się na Węgrzech, potem mieszkał w Holandii, Belgii, teraz w Polsce. Każdy kolejny rok życia, w kolejnym kraju.
- To się wiąże z moją pracą. Zatrudniony w Philipsie, często się przenoszę - opowiada Mark.
Na festiwalu w Rzeszowie jest 8. raz, żona - 9. I o Polakach ma własne zdanie.
- Za granicą Polak pracuje jak koń, potem przyjeżdża do ojczyzny i tylko się obija. Fatalna jest infrastruktura, nie ma dróg, autostrad, są problemy z telekomunikacją. Na przestrzeni ostatnich 8. lat nie udało się wypracować klasy średniej, nie zmniejszono ogromnego bezrobocia. Polacy mogą zaistnieć w Europie tylko dzięki swojej pracowitości i zachowaniu konserwatywnego systemu wartości.

Tłumaczka polskiego

[obrazek4] Anita ma 19 lat i uśmiech pensjonarki. - To zasługa katolickiej szkoły, którą ukończyłam - żartuje. (fot. KRZYSZTOF ŁOKAJ)Anita ma 19 lat i uśmiech pensjonarki. - To zasługa katolickiej szkoły, którą ukończyłam - żartuje. - Teraz rozpoczynam studia, to pewnie się zmienię.
Dziewiętnastolatka zamierza być w przyszłości tłumaczem w Polce albo w jednym z krajów europejskich. Od września będzie chodzić na zajęcia z niemieckiego, francuskiego i geografii.
Z Vancouver związana jest od urodzenia. Jej mama od 26 lat. Wcześniej mieszkała we Wrocławiu. Najstarsze kanadyjskie korzenie ma ojciec - urodzony w Montrealu, wychował się na wojennych opowieściach swego ojca - żołnierza armii Andersa.
- Zaskakuje mnie luz i swoboda na ulicach - opowiada Anita. - W Kanadzie na dyskotekę i piwo można sobie pozwolić po skończeniu 19-lat. - W Polsce dużo wcześniej.
Jej zdaniem kapitalna jest tutaj atmosfera. Polacy się szanują, są do siebie przywiązani. Rodzice czują się odpowiedzialni za dzieci, wnuki za dziadków.
- W Kanadzie idą ulicą dwie grupy przyjaciół i omijają się wielkim łukiem. W Polsce natychmiast do siebie podchodzą, pół godziny żartują, a potem razem idą na piwo do knajpy. Może właśnie dlatego chciałabym tu wrócić i zamieszkać na stałe - stwierdza Anita.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24