Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Akcja "bocian" we Włoszczowie

Rafał BANASZEK [email protected]
Straż pożarna z Włoszczowy uratowała ptaka, który wypadł z gniazda. Burmistrz osobiście odwiózł go do schroniska

Aspirant sztabowy Dariusz Gieroń, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej we Włoszczowie:

Aspirant sztabowy Dariusz Gieroń, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej we Włoszczowie:

- To nie pierwsza sytuacja, gdzie uwalnialiśmy zaplątane w sznurki ptaki. Z opresji ratowaliśmy już sowy, jastrzębia, a teraz bociana.

Nietypowe zdarzenie w Boczkowicach, w gminie Włoszczowa. Państwowa Straż Pożarna przyjechała podnośnikiem hydraulicznym, żeby uwolnić młodego boćka, który wypadł z gniazda, zaplątał się w sznurek i wisiał za nogę przy słupie energetycznym, trzepocząc bezradnie skrzydłami.

- Panie, wyłączyli nam światło. Pół wsi się zbiegło. Dzieci płakały, żeby ratować boćka. Co to było za wydarzenie! - wspominają mieszkańcy. Zwierzę żyje i po interwencji "Echa Dnia" trafiło we wtorek do Ptasiego Azylu pod Chęcinami.

WISIAŁ ZA NOGĘ TRZY GODZINY

Była sobota rano, gdy Zofia Mysior zauważyła, że jeden z bocianów, które miały swoje gniazdo na słupie energetycznym stojącym na placu jej sąsiadki, trzepocze się poza gniazdem, jakby był czymś przywiązany. - Wisiał tak ze trzy godziny - opowiadała mieszkanka Boczkowic. Zaniepokojona zadzwoniła po straż pożarną.

- Po dojeździe na miejsce okazało się, że na wysokości siedmiu metrów na słupie niskiego napięcia znajdowało się bocianie gniazdo, z którego wypadł młody osobnik i zaplątał się w sznurki wystające z gniazda - opowiadał o nietypowym zdarzeniu Dariusz Gieroń, oficer prasowy włoszczowskiej straży pożarnej. Na miejsce ściągnięto pogotowie energetyczne, które wyłączyło prąd na słupie. Wtedy strażacy mogli użyć podnośnika hydraulicznego, żeby uwolnić ptaka, po czym wsadzili go do gniazda. Jednak nie posiedział tam długo.

PORZUCONYM PTAKIEM ZAOPIEKOWALI SIĘ LUDZIE

- Poprosiłam strażaków, żeby nie wsadzali go, tylko ściągnęli na ziemię, to damy mu pić. Posłuchali. Bocian nie chciał jednak pić. Opatrzyłam mu nogę, w którą werznął się głęboko sznurek i wychodziła z niej ropa. Polałam po ranie środkiem odkażającym i założyłam opatrunek. Raz dziennie zmieniam opatrunek na nowy. Opiekuję się nim. Dzieci dokarmiają go małymi rybkami, dżdżownicami i konikami polnymi. Nie chce jeść ani pić. Jest wystraszony i cały czas kuleje na prawą nogę - mówiła w poniedziałek Janina Mysior.

- W gnieździe było siedem bocianów - dwa stare i pięć młodych - co jest rzadko spotykane. Bociany mają taką naturę, że wyrzucają z gniazda młode, gdy nie są w stanie utrzymać wszystkich - twierdził Stanisław Ślęzak z Boczkowic. - Przydałby się porządny postument pod to gniazdo. Zimą nasiąka ono śniegiem i wszystko siada. Gniazdo jest dziurawe - zwracał uwagę mieszkaniec.

BURMISTRZ POMÓGŁ DWÓM BOCIANOM

Na prośbę pani Janiny skontaktowaliśmy się z Ośrodkiem Pomocy Dzikim Zwierzętom Ptasi Azyl w Ostrowie, w gminie Chęciny. Prowadzi go znany kielecki językoznawca i nauczyciel akademicki, doktor Janusz Wróblewski. - Ta pani musi poinformować Urząd Gminy, który następnie dostarczy rannego ptaka do naszego ośrodka - podpowiadał doktor Wróblewski.

Zadzwoniliśmy do burmistrza Włoszczowy Bartłomieja Dorywalskiego. A tu niespodzianka. - W piątek, 8 lipca osobiście odwoziłem bociana z Motyczna do ośrodka koło Chęcin. Prawdopodobnie został wyrzucony z gniazda przez rodziców. Uznałem, że trzeba mu pomóc. Bociana z Boczkowic też weźmiemy do Ptasiego Azylu - obiecał we wtorek burmistrz Dorywalski. I tak też się stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie