Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poziom wody się obniża. Raport z powodzi w gminie Gorzyce

Marcin Radzimowski
- Bardzo dobrze pływam, dałbym sobie radę. Trochę źle płynąć, bo gips na nodze mam – wyjaśnił mężczyzna, kiedy sapiąc ze zmęczenia chwycił za sznur u boku pontonu.
- Bardzo dobrze pływam, dałbym sobie radę. Trochę źle płynąć, bo gips na nodze mam – wyjaśnił mężczyzna, kiedy sapiąc ze zmęczenia chwycił za sznur u boku pontonu. Fot. Marcin Radzimowski
Troska o zwierzęta może doprowadzić do tragedii. O mały włos nie doszło do niej dzisiaj na rozlewisku powodziowym na terenie gminy Gorzyce. Mężczyzna z nogą w gipsie próbował dopłynąć z jedzeniem do swoich psów i kotów.

Powodzianie z gminy Gorzyce zaczynają wracać do czterech ścian, które trudno nazwać domami. Sprzątać i próbować od początku zacząć życie, czy sprzedać, wyprowadzić się i nie patrzeć na to, co zostało po zejściu wielkiej wody? Taki dylemat ma bardzo wielu mieszkańców zalanych miejscowości.

Troska o zwierzęta wspólnie z lekkomyślnością i alkoholem, może doprowadzić do tragedii. O mały włos nie doszło do niej dzisiaj na rozlewisku powodziowym na terenie gminy Gorzyce. Jeden z mieszkańców Trześni, pomimo zagipsowanej nogi, wybrał się wpław w około kilometrową wyprawę - płynął z workiem konserw do swoich psów i kotów pozostawionych w domu.

Wpław do kotów

- Ktoś tam jest w wodzie. Trzeba go wyciągnąć, bo nie da rady dopłynąć - wykrzyknął Marcin Korzonek, ratownik wodny i zarazem strażak komendy w Stalowej Woli, z którym wybraliśmy się pontonem na rozlewisko.

Zachowanie i mowa mężczyzny wskazywały na to, że jest podchmielony, choć to bardzo delikatne określenie stanu, w jakim się znajdował. Pomimo tego postanowił płynąć w cuchnącej breji, której głębokość sięgała około dwóch i pół metra.

- Bardzo dobrze pływam, dałbym sobie radę. Trochę źle płynąć, bo gips na nodze mam - wyjaśnił, kiedy sapiąc ze zmęczenia chwycił za sznur u boku pontonu. - Ja to tylko do psów i kotów płynę, szkoda zwierząt. Dałbym sobie radę, umiem pływać.

Kiedy dotarliśmy w pobliże jego domu na "wysepce", zapadając się niemal po kolana w błocie, powodzianin poszedł zanieść zwierzakom wodę i jedzenie. Kiedy sprawę załatwił, Marcin Korzonek odwiózł go pontonem do wyłaniającej się spod wody asfaltowej drogi. Sto metrów dalej, na moście Trześniówki w Trześni, mężczyzna tymczasowo nocuje w namiocie.

- Już z wody wielu takich wyciągałem, co to niby pływać bardzo dobrze umieją. A wystarczy mały skurcz w tak zimnej wodzie i jest po człowieku - dodaje Marcin Korzonek.

Od czego zacząć?

Od wtorku do dzisiejszego popołudnia, na rozlewisku w gminie Gorzyce poziom wody obniżył się o ponad metr. W wielu miejscach pokazały się asfaltowe drogi, jeszcze dwa dni wstecz przykryte dwumetrową wodą. W niektórych wyżej położonych domach, woda opadła na tyle, aby właściciele mogli się po nich rozejrzeć.

- Nie wiem, co to z tego będzie. Wszystko zniszczone. Nawet człowiek nie wie, od czego zacząć sprzątanie - mówi Jan Motas z Sokolnik. - Po tej wodzie jeszcze więcej mułu, niż było dwa tygodnie temu. Naprawdę ręce opadają. O, mój samochód już widać przy drodze.

Na sporym fragmencie ulicy Sandomierskiej w tej miejscowości woda sięga po kolana. Na ulice Zastawie i Jana Pawła II powodzianie nie dotrą jednak suchą stopą jeszcze przez kilka dni, tam było najwięcej wody, bo teren zaniżony. Najprawdopodobniej już jutro po południu samochodem będzie można dotrzeć do Sokolnik drogą od Zabrnia, być może woda odsłoni też drogę łączącą Sokolniki z Orliskami.

Woda opadła też w Furmanach, niemal do wszystkich domostw można już dojechać samochodem. Nie dziwi więc, że mieszkańcy tej wsi zabrali się już dzisiaj za sprzątanie.

- Już chyba lepszy byłby pożar, bo ogień niszczy i zostawia tylko popiół. A woda zniszczyła wszystko i cały ten syf został - mówi Kazimierz z Furmanów. - Brud i smród.

Wrzawy ocalone

Woda z rozlewiska na terenie Zalesia Gorzyckiego, Trześni, Orlisk, Sokolnik i Furmanów spływa przez wyrwy w wałach Trześniówki i Łęgu. Spadek ten może być jutro nieco mniejszy, bowiem niektóre - płytkie wyrwy - już nie pełnią roli śluz, gdyż poziom wody na rozlewisku powodziowym jest niższy i nie przelewa się przez wał.

- Możemy jedynie czekać na spłynięcie wody. To, co nie spłynie, będziemy przepompowywać do koryta Łęgu z jednej i Trześniówki z drugiej strony - mówi Marian Grzegorzek, wójt gminy Gorzyce.

W nocy z wtorku na środę miejscowości Wrzawy istniało poważne zagrożenie powodziowe, gdyż przy wysokim stanie wody w Sanie, zaczęły przesiąkać wały. Dodatkowo w niektórych miejscach do przelania przez koronę wału, brakowało niespełna pół metra. Na szczęście zmasowane działania mieszkańców wsi, strażaków i żołnierzy, przyniosły efekt. Worki z piaskiem skutecznie uszczelniły wał.

Podziekowanie za pomoc

W budynku Szkoły Podstawowej nr 1 w Gorzycach, gdzie stacjonują żołnierze i strażacy biorący udział w akcji powodziowej, widać zmęczonych walką z żywiołem ludzi. Nie sposób nawet wymienić wszystkich jednostek straży, których członkowie pomagają powodzianom z terenu gminy.

- Poprosiłem, aby każdy przyczepiał na drzwiach naszywkę z nazwą miejscowości. Kiedy już ten koszmar powodzi się skończy, zrobimy gablotę. To będzie podziękowanie za ogromną pracę tych ludzi - wyjaśnia Leszek Surdy, dyrektor SP nr 1 w Gorzycach.

**SPRAWDŹ!

Powódź na Podkarpaciu: najnowsze informacje, zdjęcia, filmy

**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24