Prezydent Ferenc zaczyna wizyty na rzeszowskich osiedlach. Co na to mieszkańcy?

- Zaczniemy od otwarcia drugiej części przebudowanej ul. Strażackiej, a potem w domu strażaka wysłuchamy oczekiwań mieszkańców osiedla. W kolejnych tygodniach odwiedzimy następne części miasta, a o terminach spotkań będziemy informować wcześniej, m.in. kolportując ulotki - mówi Marcin Stopa, sekretarz miasta Rzeszowa.

W tegorocznym harmonogramie spotkania zaplanowano na wszystkich 29 osiedlach. W odróżnieniu od poprzednich lat, kiedy objazd zaczynał się jesienią, tym razem postawiono na wakacje. W ratuszu przekonują, że dzięki temu inwestycje zgłoszone przez mieszkańców podczas zebrań będzie można wpisać do projektu przyszłorocznego budżetu.

Ale opozycja jest innego zdania. - Prezydent wykorzysta spotkania w celach kampanii wyborczej. Skończy je przed listopadem, do tego czasu obieca ludziom sporo rzeczy i zapewne liczy, że w ten sposób zyska kilka głosów więcej. Ale moim zdaniem może się przeliczyć, bo ludzie oczekują, że zostaną wysłuchani. A zamiast tego funduje się im opowieści o nagrodach dla miasta i multimedialnej fontannie - ocenia Jerzy Cypryś, szef klubu PiS w Radzie Miasta Rzeszowa.

Sekretarz Stopa nie zgadza się z jego zdaniem.

- Gdyby prezydent w roku wyborczym organizował spotkania po raz pierwszy, taki zarzut byłby zasadny. Ale jeździ na nie od 12 lat, w tym czasie na osiedlach byliśmy co roku, niezależnie od tego, czy odbywały się w nim wybory, czy nie - odpowiada M. Stopa.

Mieszkańcy w polityczne przepychanki nie chcą się wdawać, ale i oni do akcji ratusza podchodzą z większym dystansem niż w poprzednich latach.

- O ile pierwsze spotkania były konstruktywne i coś z nich wynikało, teraz to czysta propaganda sukcesu. Owszem, doceniam to co prezydent zrobił dla miasta, ale zamiast opowiadać nam ile wydano milionów i co zbudowano ostatnio w Rzeszowie, wolelibyśmy usłyszeć konkrety dotyczące naszego osiedla. A chodnika wzdłuż ul. Lwowskiej jak nie było, tak nie ma, chociaż prosimy o jego budowę od lat. Także na zebraniach - mówi Waldemar Ostrowski, szef rady osiedla Wilkowyja.