Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest przeciwko wiatrakom w Iwoniczu

Ewa Gorczyca
Mieszkańcy nie akceptują lokalizacji wiatraków w Iwoniczu
Mieszkańcy nie akceptują lokalizacji wiatraków w Iwoniczu Tomasz Jefimow
Mieszkańcy nie chcą farmy wiatrowej, która ma powstać na obszarze 25 hektarów w Iwoniczu.

Uważają, że **

. Nie wierzą też w zapewnienie, że są one nieszkodliwe.
- Nasza gmina nie jest gminą przemysłową, ale uzdrowiskową - przekonują. - Dlatego nie powinno się tu lokalizować takiej inwestycji. Ludzie przyjeżdżają tu szukać spokoju. Wiatraki mogą zobaczyć gdzie indziej.
Pięć stumetrowych wiatraków na Kamiennej Górze chce postawić spółka EC Energetyka.
- Nad tym projektem pracujemy już od 2005 roku - mówi prezes Andrzej Saj. - Włożyliśmy masę przygotowań w to, żeby był pod każdym względem transparentny. Robiliśmy roczne pomiary, mamy pozytywną decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Cały teren został już parę lat temu objęty miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, w którym była przewidziana ta budowa farmy.
Prezes twierdzi, że zamierzenia inwestora były znane od paru lat i zrobiono wiele by przekonać lokalną społeczność.
- Kilka tygodni temu spotkałem się z burmistrzem i radnymi gminy, atmosfera była konstruktywna nie odczułem niechęci - mówi.
Mieszkańcy zmobilizowali się do protestu, bo dowiedzieli się, że lada dzień rozpocznie się procedura zmierzająca do wydania pozwolenia na budowę.
- Wstępne decyzje zostały podjęte w roku 2007 przez osoby nie do końca zorientowane, na czym polega idea elektrowni wiatrowej - przekonuje Bogdan Ryznar, mieszkaniec Iwonicza. - Osoby te prawdopodobnie dopiero w tej chwili, kiedy my zaczynamy protestować, zapoznają się z całym projektem. Nie rozumiem, jak radni mogli zgodzić się na plan budowy elektrowni wiatrowej w miejscowości uzdrowiskowej.
Maria Zajdel przyznaje, że popiera ekologiczne sposoby pozyskiwania energii. - Ale martwi mnie bardzo, że wiatraki mają stanąć tak blisko naszych budynków i działek - mówi. - Odległości od najbliższych zabudowań wynoszą zaledwie 300-400 metrów. Boimy się infradźwięków. Dużo na ten temat czytaliśmy i uważamy, że są szkodliwe.
- Na zachodzie są dwukilometrowe strefy ochronne - dodaje Mariusz Kandefer. - Niemcy wychodzą w morze. Wszędzie te elektrownie idą dalej od zabudowań. A u nas w przeciwnym kierunku. A przede wszystkim te wiatraki niszczą walory krajobrazowe.
- Absolutnie nie zgadzamy się na budowę wiatraków - mówi kategorycznie Lucyna Szubrycht z ul. Floriańskiej - Mój dom jest najbliżej, więc nie wiem, czy już mam się wyprowadzać, bo nie wyobrażam sobie życia w tym pięknym miejscu z wiatrakami "pod nosem".
Prezes Saj: - Przyjechałem tu po to żeby uspokoić ludzi, wyjaśnić i udowodnić, że ten projekt jest dobry i nie mają się, czego obawiać. Elektrownie wiatrowe to najbardziej ekologiczne źródło energii, jakie można sobie wyobrazić.
Inwestor przekonuje, że projekt spełnia najsurowsze wymagania ochrony środowiska. - Robiliśmy analizę wpływu inwestycji na krajobraz, analizę fauny i flory na tym obszarze, analizę hałasu, dwuletni monitoring ptaków, nawet monitoring obecności nietoperzy - wylicza Saj. Dodaje, że z funkcjonowania farmy wiatrowej gmina będzie mieć wymierne korzyści podatkowe. - Wierzę, że uda się trafić racjonalnymi argumentami do ludzi - mówi.
Spółka EC Energetyka sama nie ma możliwości finansowych na postawienie tak dużej farmy. Koszt przedsięwzięcia to 70-80 mln zł.
- Pozyskaliśmy strategicznych inwestorów, to Polska Siła Wiatru utworzona przez dwie firmy austriackie oraz Wind Energia - mówi Saj. - Ta inwestycja kosztowała nas już około 2,5 mln zł. Mamy dwuletni poślizg w inwestycji, ale dzięki temu zrobiliśmy dodatkowe badania, które mają uspokoić mieszkańców. Jeżeli jednak nie uda nam się przekonać ludzi będziemy musieli całkiem zrezygnować z projektu.
Teraz los inwestycji jest w rękach burmistrza. Ma stwierdzić czy będzie szkodziła ludziom i zwierzętom czy nie. Jeżeli decyzja będzie pozytywna dla inwestora, starosta rozpocznie następną procedurę, czyli pozwolenia na budowę.
- Opieram się na decyzjach inspektora sanitarnego oraz regionalnego dyrektora ochrony środowiska. Obie są pozytywne - mówi Paweł Pernal, burmistrz Iwonicza-Zdroju.
Protesty od mieszkańców wciąż jednak spływają do urzędu. Burmistrz ma czas do końca miesiąca. - Jeżeli nie pojawią się istotne aspekty związane z oddziaływaniem na środowisko, będę zmuszony do wydania decyzji pozytywnej - przyznaje.
Mieszkańcy zapowiadają jednak, że będą walczyć o to, by farma w Iwoniczu nie powstała. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24