Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy zagryzły kilkanaście saren obok cmentarza Wilkowyja

Karolina Jamróg
- To jedno z miejsc, w którym znaleźliśmy zagryzioną sarnę – wskazuje Beata Sroka, kierowniczka zakładu pogrzebowego MPGK Rzeszów.
- To jedno z miejsc, w którym znaleźliśmy zagryzioną sarnę – wskazuje Beata Sroka, kierowniczka zakładu pogrzebowego MPGK Rzeszów. Krystyna Baranowska
Truchła saren znaleźli pracownicy cmentarza na Wilkowyi w Rzeszowie. Od czwartku ofiarą psów padło trzynaście zwierząt.

Ktoś chciał się zemścić?

Zdaniem zarządców cmentarza Wilkowyja za atakami nie stoją bezdomne zwierzęta. Te ktoś by zauważył.

- Ktoś chyba wpuszcza swoje czworonogi na teren cmentarza, bo sarny giną w nocy albo nad ranem. A psy zegarków nie noszą. Gdyby winne były bezdomne psy, pewnie by sarnę zagryzły i zjadły, te tylko zabijają - mówią pracownicy cmentarza.

Martwe zwierzęta na rzeszowskim cmentarzu zauważono w czwartek. Ale truchła pojawiły się też w sobotę i niedzielę.

- Łącznie znaleźliśmy już 13 zwierząt, zawiadomiliśmy policję. Funkcjonariusze porobili zdjęcia, rozmawiali też z okolicznymi mieszkańcami i właścicielami stojących w pobliżu kiosków - relacjonuje Leokadia Siupik, wiceprezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Rzeszowie. Jej zdaniem nie można w tej sprawie mówić o przypadku.

- Ktoś chyba wpuszcza psa albo psy na teren cmentarza. Główną bramę zamykamy na noc, ale jest jeszcze furtka, przez którą może przedostać się zwierzę. Sarny kręcą się po cmentarzu. Kuszą je kolorowe kwiaty i iglaki. Może kogoś tym zdenerwowały. Może ktoś chciał się zemścić - zastanawia się Leokadia Siupik.

Straszy widok

Podobne spostrzeżenia ma również Beata Sroka, kierownik zakładu pogrzebowego MPGK w Rzeszowie.

- Tak sobie myślę, że to raczej nie jest sprawka bezdomnych psów. Te raczej zjadłyby jedną sarnę, a nie dusiły kilka zwierząt. To wygląda, jakby atakowały je specjalnie wytresowane czworonogi.

Poza tym, gdyby wałęsały się w okolicy jakieś bezdomne psy, ktoś na pewno by je zauważył. A tutaj do ataków dochodzi w nocy albo nad ranem. Przecież pies nie ma zegarka i nie wie, że koło 7 na terenie cmentarza zaczynają się kręcić ludzie - zauważa kierowniczka.

Beata Sroka dodaje, że pracownicy starali się ukryć ślady po zagryzionych sarnach.

- To był bardzo nieprzyjemny widok, nie chcieliśmy nikogo na niego narażać - mówi.

Halina Derwisz, szefowa rzeszowskiego schroniska dla zwierząt "Kundelek" nie ma wątpliwości, że za atakami stoją psy, które mają właściciela.

- Nie dostaliśmy w ostatnim czasie żadnego zgłoszenia o wałęsających się na tym terenie psach. Ludzie bardzo często spuszczają na noc psy z łańcuchów. Zwłaszcza, kiedy mamy mróz. To raczej nie był też jeden pies. Zagryzłby jedną sarnę, a nie kilka! To musiało być duże zwierzę, owczarek, może wyżeł. Mniejszy nie dogoniłby sarny - mówi szefowa "Kundelka".

Sprawą zajmuje się już policja.

- Jak na razie nie możemy mówić o tym, że doszło do przestępstwa. Nie mamy informacji, żeby ktoś celowo wpuszczał psy na teren cmentarza. Ale sprawdzamy wszystkie wątki - przyznaje Adam Szeląg, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji w Rzeszowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24