Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Wilk: nakręcony rowerem i złotem

Gabriel Waliszko, nsport
Rafał Wilk (w czerwonym dresie) tuż przed startem w Maratonie Berlińskim, gdzie zajął drugie miejsce.
Rafał Wilk (w czerwonym dresie) tuż przed startem w Maratonie Berlińskim, gdzie zajął drugie miejsce. Gabriel Waliszko
Kręci go rower i rywalizacja. No i jeszcze życie. Teraz to życie po złocie, które zdobył na igrzyskach paraolimpijskich. - Nie ruszam nogami, ale cieszę się życiem - przyznaje Rafał Wilk, nagrodzony tytułem ambasadora Podkarpacia w 53. plebiscycie Nowin.
Podczas 53. plebiscytu Nowin Rafał Wilk odebrał nagrodę specjalną dla Ambasadora Podkarpackiego Sportu.
Podczas 53. plebiscytu Nowin Rafał Wilk odebrał nagrodę specjalną dla Ambasadora Podkarpackiego Sportu. Krzysztof Kapica

Podczas 53. plebiscytu Nowin Rafał Wilk odebrał nagrodę specjalną dla Ambasadora Podkarpackiego Sportu. (fot. Krzysztof Kapica)Czwartek, 7 lutego. Do bocznego wejścia Pałacu Prezydenckiego w Warszawie ustawia się długa kolejka dziennikarzy. W samo południe prezydent RP odznacza wybitnych sportowców. Paraolimpijczyków, wśród których szczególne miejsce zajmuje były żużlowiec, a dziś kolarz ręczny.

- To są bardzo przyjemne chwile. Dobrze, że coraz częściej i głośniej mówi się o naszym sporcie. Potrzebujemy normalności, niczego więcej - mówi Rafał.

Dwukrotny mistrz igrzysk w Londynie jest podwójnie wyróżniony. Nie dość, że zostaje odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, to jeszcze odbiera z rąk Bronisława Komorowskiego flagę naszego kraju, którą paraolimpijczycy mają zabrać do Soczi na zimowe igrzyska. Wilk ma tam startować w konkurencjach narciarskich.

- Złotówka zainwestowana w nasz sport zwraca się dziesięciokrotnie. Rower tak mnie nakręca, że nie muszę jeździć na rehabilitację. A więc i nasze państwo oszczędza - żartuje Wilk, dziękując w imieniu wszystkich odznaczonych.

Zaraz po uroczystości, otacza go tłum dziennikarzy. Z krzyżem zawieszonym w klapie marynarki daje wywiady dobre pół godziny.

Metanol wciąż w żyłach

Sponsorzy i partnerzy plebiscytu
Sponsorzy i partnerzy plebiscytu

Sponsorzy i partnerzy plebiscytuParadoksalnie, Rafał miałby małe szanse, by dojechać do Pałacu Prezydenckiego na motocyklu żużlowym. Sukcesy w rywalizacji kolarzy ręcznych i jego historia życia poruszyły całą Polskę.

- Tak widocznie miało być. Powierzyłem swe losy Bogu. To, co mi się przydarzyło, nie oznacza, że trzeba się od niego odwrócić - tłumaczy 39-letni sportowiec.

Do wydarzeń z 3 maja 2006 roku wraca coraz rzadziej.

- Kiedyś było wielkie halo wokół tego wypadku, teraz już to spowszedniało. Ale każdy sport niesie ryzyko. Zresztą metanol pewnie wciąż płynie w moich żyłach. Niemożliwe przecież, żeby tak całkiem odciąć się od żużla - opowiada.

Krośnieński wypadek lidera miejscowych "Wilków" odbił się głośnym echem w środowisku. To był jeden z najbardziej utalentowanych młodzieżowców w kraju, potem solidny ligowiec (m.in. znalazł się w "10" najlepszych sportowców naszego plebiscytu za rok 1994 i 1995), a na ostatnim etapie żużlowej kariery jeżdżący trener i lider II-ligowego zespołu.

- Motocykl został zastąpiony przez rower, choć wcześniej przecież też sporo na nim jeździłem. Tylko nie leżałem. Teraz patrzę na świat z wysokości 10 centymetrów. Też jest prędkość i zakręty. Tak się jakoś dobrze w tym odnalazłem - przyznaje Rafał.

Regularne treningi kolarskie zaczął ponad cztery lata po wypadku. Ale zanim pożyczył tzw. handbike od kolegi i polubił ten sport, był m.in. trenerem żużlowców z Lublina. Na mecze i treningi jeździł z Rzeszowa samochodem, który przerobił tak, by gaz i hamulec obsługiwać manualnie.

- Ludzie są często zdziwieni, że sobie radzę. Oczywiście, na początku było ciężko. Człowiek się budził i ma biały sufit nad oczami. I był bezbronny. Tylko gałkami ocznymi mogłem ruszać - wspomina.

Po schodach na rękach

- Przerażało to, żeby nie stać się uzależnionym od kogoś. Chciałem się usamodzielnić. Gdy pierwszy raz próbowałem w domu wyjść po schodach, to ręce miałem z galarety i łzy na policzkach. Ale zawziąłem się i po dwóch tygodniach już sam wychodziłem. Zresztą ostatnio u kolegi we Wrocławiu winda nie działała, więc sam wyszedłem na trzecie piętro. Na tyłku i rękach - mówi.

Rafał podkreśla, że bariery są tylko w głowie. Często mówi o tym podczas zajęć prowadzonych ze studentami na Uniwersytecie Rzeszowskim.

- Zachęcam ich do ruchu, aktywności. Opowiadam o moich startach i codzienności. Chcę zarazić młodych ludzi pasją do sportu - przyznaje.

W sezonie startuje niemal co tydzień. Po powrocie z wrześniowych igrzysk, rywalizował między innymi w Czechach, Albanii i Maratonie Berlińskim. Jak nie wygrywał, to przyjeżdżał na metę drugi. Od grudnia był gościem wielu spotkań, konferencji i plebiscytów. Został wybrany najlepszym sportowcem niepełnosprawnym w Polsce.

- Często zabieram na takie okazje najstarszą córkę. Zresztą dwójka młodszych dzieci też się cieszy, mimo że wiele rzeczy w ich życiu się poprzekręcało, poprzewracało. Rodzina mocno mnie wspiera - mówi Rafał.

W tym roku planuje kolejne starty.

- Najważniejszy będzie lipcowy wyścig na Alasce, taki Tour de France w kolarstwie ręcznym. No i potem mistrzostwa świata w Kanadzie. Powalczę jak zawsze ambitnie - śmieje się Wilk.

A co będzie jak kiedyś zabraknie sił?

- Będę się wtedy ścigał na wózku elektrycznym - żartuje w swoim stylu i dodaje: - Może nie będę już nigdy biegał, ale w to, że kiedyś stanę na nogi ciągle wierzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24