Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rajd po połoninach przypłacili zdrowiem

Krzysztof Potaczała
Grzegorz Chudzik, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR: - Na tak długie wędrówki w ciągu jednego dnia nie można wybierać się zimą. Gdyby w niedzielę było o kilka stopni mrozu więcej, nie obyłoby się bez ofiar.
Grzegorz Chudzik, naczelnik Bieszczadzkiej Grupy GOPR: - Na tak długie wędrówki w ciągu jednego dnia nie można wybierać się zimą. Gdyby w niedzielę było o kilka stopni mrozu więcej, nie obyłoby się bez ofiar. Fot. Krzysztof Potaczała
Dwudziestu licealistów z Warszawy o mało nie straciło życia w górach. Wycieńczonych turystów ewakuowali ratownicy GOPR i Straż Graniczna.

Uczniowie klas wojskowych warszawskiego Liceum Ogólnokształcącego im. Waldemara Milewicza przyjechali w Bieszczady na zimowy obóz. Kwaterowali w Ustrzykach Górnych.

W niedzielę rano wraz z trzema nauczycielami wyszli na wycieczkę w góry. Kilka godzin później dwoje nastolatków źle się poczuło. Opiekunowie wezwali telefonicznie goprowców. Ci około godz. 15 znaleźli piechurów na Przełęczy Bukowskiej. Dwoje wyziębionych uczniów zwieźli do Wołosatego, a następnie do Ustrzyk Górnych.

Nie zrezygnowali

Pozostali nie wystraszyli się i kontynuowali marsz. Szli przez Rozsypaniec i Halicz, chcąc dotrzeć aż na Tarnicę. O 17.45 GOPR w Ustrzykach Górnych odebrał telefon od jednego z nauczycieli prowadzących grupę, że potrzebna jest natychmiastowa pomoc, ponieważ dzieci słabną i są przemarznięte.

Akcja ratunkowa po ciemku

Na ratunek oprócz goprowców wyruszyli pogranicznicy, pracownicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz kilku turystów. Łącznie 35 osób.

- Akcja prowadzona była w ciemnościach, na szczęście mniej więcej wiedzieliśmy, gdzie może znajdować się grupa - opowiada Andrzej Małek, ratownik GOPR uczestniczący w poszukiwaniach. - Warszawiaków odnaleźliśmy około 20.40 na Przełęczy Goprowskiej. Byli wycieńczeni, niektórzy nie mogli o własnych siłach zrobić kroku.

Ratownicy rozpalili ognisko i udzielili pomocy przedlekarskiej. O 21.30 rozpoczęli mozolne sprowadzanie młodzieży do Wołosatego. Najbardziej wycieńczeni uczniowie byli zwożeni w pozycji leżącej, inni na skuterach bądź znoszeni na ramionach goprowców i pograniczników.

- To była trudna, masowa akcja - tłumaczy Andrzej Małek. - Kiedy wszyscy znaleźli się w Wołosatem wybiła druga nad ranem. Działania zakończyliśmy dopiero o szóstej.

Dwóch chłopców w wieku 16 i 17 lat oraz 16-letnia dziewczyna trafili do szpitala w Ustrzykach Dolnych. W poniedziałek w południe wyszli na własne żądanie. Opiekunowie zabrali ich do kwatery w Ustrzykach Górnych. Dzisiaj cała grupa wróci do Warszawy.

Przecenili siły

Jednym z nauczycieli prowadzących zimową eskapadę przez pasmo połonin był Piotr Górski.

- Przeceniliśmy swoje siły - przyznaje. - Mieliśmy ze sobą prowiant, ale i tak strasznie osłabliśmy. To nauczka na przyszłość, żeby lepiej przygotowywać się do wędrówki i nie pokonywać od razu tak dużych odległości.

Zachowaniem pedagogów odpowiedzialnych za młodzież zdumiona jest Barbara Antczak, dyrektorka warszawskiego LO im. W. Milewicza.

- Ci uczniowie i nauczyciele byli już parokrotnie w Bieszczadach, ale tym razem nie powinni wychodzić na szlak - twierdzi. - Przestrzegałam ich jeszcze przed wyjazdem, jednak nie posłuchali, za co wyciągnę konsekwencje służbowe. Poza tym, moi podwładni mają uprawnienia opiekunów wycieczek czy obozów, ale nie są przewodnikami górskimi. Nie ma znaczenia, że są sprawni, bo uczą wychowania fizycznego i przysposobienia obronnego. Zachowali się nieodpowiedzialnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24