Resovia odprawiła Delectę z kwitkiem

Asseco Resovia Rzeszów - Delecta Bydgoszcz 3:0 (25:22, 26:24, 25:19)

Asseco Resovia: Baranowicz (1), Grozer (16), Millar (9), Cernić (13), Achrem (12), Kosok (6), Ignaczak (libero) oraz Grzyb (1), Buszek. Trener Ljubo Travica.

Delecta: Lipiński (2), Szymański (16), Jurkiewicz (3), Cerven (5), Sopko (15), Siltala (3), Andrzejewski (libero) oraz Serafin (5), Masny. Trener Waldemar Wspaniały.

Sędziowali: Wojciech Kasprzyk (Częstochowa) i Maciej Maciejewski (Szczecin). Widzów 4000. MVP: Matej Cernić.

Punkty: zdobyte atakiem - Resovia -38; Delecta - 41; blokiem: Resovia - 6; Delecta - 2; zagrywką: Resovia - 4; Delecta - 6.

Delecta, mimo że przyjechała do Rzeszowa osłabiona (bez Andrzeja Wrony, Dawida Konarskiego i Stanisława Pieczonki) miała nadzieję, że po raz kolejny sprawi niespodziankę i pokona faworyzowanych gospodarzy. Udało się to
ekipie trenera Waldemara Wspaniałego w dwóch poprzednich meczach w rzeszowskiej hali. W sobotę Resovia postawiła jej znak "stop". Nie mogła sobie bowiem pozwolić nawet na luksus straty punktu z zamykającym pierwszą szóstkę rywalem. Delecta w inauguracyjnej partii prowadziła 8:5 i 16:14, ale na finiszu Oleg Achrem i spółka wzięli sprawy w swoje ręce i postawili kropkę nad "i". Zrobił to Matej Cernić, wybrany najlepszym zawodnikiem spotkania.

W drugim secie goście także chwilami prowadzili, ale Resovia nic sobie z tego nie robiła, jakby miała pewność, że i tak i tak ostatnie słowo będzie należało do niej. I tak było. Nasza drużyna, co zresztą podkreślał trener Ljubo Travica, grała na bardzo wysokim procencie skuteczności w ataku, w którym brylowali zwłaszcza Achrem i Georg Grozer.
- Brakowało nam Dawida Konarskiego, który mógłby wejść na boisko i skutecznie zaatakować w końcówkach dwóch pierwszych setów. Wówczas spotkanie mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej - żałował Waldemar Wspaniały, trener Delecty.

Trzecia odsłona przebiegała już zdecydowanie pod dyktando siatkarzy z Rzeszowa. - To był trudny mecz, ale mam nadzieję, że podobał się kibicom. Było kilka naprawdę fajnych obron, które miały znaczenie dla przebiegu spotkania, bo mogliśmy po nich przeprowadzać kontry i je wykorzystywać. Graliśmy spokojnie i równo, był tylko taki jeden moment, kiedy Martin Sopko świetnie zagrywał, ale poza tym fragmentem, nie było już podobnych - stwierdził Tomasz Józefacki, kapitan Resovii.

- Resovia odniosła zasłużone zwycięstwo. Walka trwała przez dwa i pół seta. W pierwszym do 19 punktu graliśmy bardzo dobrze i zaczęliśmy czekać na to, co zrobi Resovia. Nie pomyśleliśmy, żeby jeszcze coś do siebie dodać, zaatakować, Rzeszów nam w końcówce odskoczył i wygrał. W drugim secie toczyła się walka punkt za punkt i zabrakło nam trochę szczęścia. W trzecim od początku do końca przewaga gospodarzy i spokojne zwycięstwo w całym meczu. U nas przede wszystkim brakowało tak zwanego nerwa. Graliśmy zbyt statycznie, a chcąc wygrać z drużyną z Rzeszowa trzeba dołożyć coś więcej, takie zwykłe swoje granie, nie zrobiliśmy tego i przegraliśmy. Graliśmy słabo przede wszystkim w formacji blok - obrona. Właściwie to u nas nie istniało, stąd taki, a nie innym wynik - podsumował Wojciech Jurkiewicz, kapitan gości.

W środę Resovia gra u siebie z ZAKSĄ Kędzierzyn - Koźle.

W innych meczach - o miejsca 1-6: ZAKSA - Skra 0:3 (26:28, 19:25, 14:25), Tytan AZS Częstochowa - Politechnika Warszawska 3:2 (14:25, 21:25, 25:17, 25:21, 15:10); o miejsca 7-10: Fart - AZS Olsztyn 0:3 (18:25, 19:25, 20:25); Pamapol Wieluń - Jastrzębski Węgiel 1:3 (20:25, 17:25, 25:16, 16:25)
.