Mężczyzna został napadnięty w miniony weekend tuż pod okiem kamery na rzeszowskim rynku. W chwili bójki przed monitorem w komendzie nie było żadnego funkcjonariusza. Wcześniej ekrany obserwowali stażyści, ale skończyły im się umowy z policją. Patrol przyjechała do zdarzenia dopiero po telefonach od świadków.
- Podjęliśmy decyzję, że monitoring będą obserwować policjanci - wyjaśnia Zbigniew Kocój, rzecznik rzeszowskiej policji.
System miejskiego monitoringu w Rzeszowie to w tej chwili kilkadziesiąt kamer. Działają m.in. przy ul. Ofiar Katynia, Obrońców Poczty Gdańskiej, 3 Maja, Dąbrowskiego, Kochanowskiego, Asnyka, Grottgera, oraz przy katedrze.