Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowianin kupił jeżdżący złom. Sprzedawca nie chce oddać mu pieniędzy

Bartosz Gubernat
Pan Kamil: sprzedawca zapewniał, że mercedes jest w idealnym stanie. Okazało się, że auto było rozbite i szpachlowane.
Pan Kamil: sprzedawca zapewniał, że mercedes jest w idealnym stanie. Okazało się, że auto było rozbite i szpachlowane. Krzysztof Łokaj
Mercedes kupiony przez mieszkańca Rzeszowa miał być sprawny i bezwypadkowy. Okazał się ruiną.

Pan Kamil od sześciu lat prowadzi w Rzeszowie komis samochodowy. W styczniu, wierząc w ludzką uczciwość kupił w Krakowie auto dla siebie. Czarnego mercedesa CL500 znalazł w dużym portalu ogłoszeniowym.

- Sprzedawca przekonywał, że samochód jest sprawny i nic mu nie dolega. Na pytanie o naprawy blacharskie odpowiedział, że lakierował tylko jeden element. Wybrałem pieniądze i pojechałem po auto - mówi pan Kamil.

Jedenastoletni mercedes prezentował się znakomicie. W stacji diagnostycznej pan Kamil sprawdził stan hamulców i amortyzatorów. Test wypadł pomyślnie.

- Z zewnątrz i pod maską nic nie wskazywało na poważniejsze usterki. Dobiliśmy targu, zapłaciłem za samochód 23,8 tys. zł - wspomina mężczyzna.

Przez pierwsze trzy miesiące mercedes spisywał się dobrze. Był tylko problem z ustawieniem zbieżności kół. Pan Kamil szukał pomocy u kilku specjalistów, ale wszyscy bezradnie rozkładali ręce. Wiosna na nadwoziu zaczął pękać lakier.

- A dokładnie położona pod spodem szpachla. Usterki pojawiły się na masce i błotnikach - mówi kierowca.

Zorientował się, że ktoś wcisnął mu złom. O ocenę stanu samochodu poprosił biegłego rzeczoznawcę. Odstawili mercedesa do warsztatu, gdzie zdjęto część elementów nadwozia. Okazało się, że uszkodzona jest konstrukcja samochodu, a maska, przednie błotniki i zderzak były pogięte, połamane i wielokrotnie naprawiane.

- Samochód nie ma też sensora poduszek powietrznych, które w razie wypadku nie otworzyłyby się. Przednie reflektory mają połamane zaczepy, a silnik - chociaż oryginalnej pojemności - jest od innego, terenowego mercedesa. Rzeczoznawca nie miał wątpliwości - auto było poważnie rozbite - mówi pan Kamil.

Ma telefon, który znalazł w schowku kupionego samochodu.

- To jest komórka poprzedniego właściciela tego merca, zapomniał jej zabrać. W pamięci są zdjęcia, na których widać auto w warsztacie po szpachlowaniu, przed lakierowaniem. To będzie dowód w sądzie - zapowiada.

Załatwienie sprawy zlecił kancelarii adwokackiej, bo sprzedawca auta nie odpowiedział na jego propozycję polubownego odstąpienia od umowy.

- Najpierw mówił, że potrzebuje kredytu na odkupienie auta. Prosił o czas. Teraz nie odbiera telefonu. Raz dodzwoniłem się do jego pracownika, który powiedział, że czekają na pozew - dodaje.

Nasz dziennikarz także próbował skontaktować się ze sprzedawcą. Bezskutecznie.

- Mój klient został wprowadzony w błąd, gdyby znał historię auta, na pewno by go nie kupił. Wniosek o zwrot pieniędzy wysyłamy na piśmie. - informuje adwokat Marcin Lewandowski.

Zdaniem innego rzeszowskiego adwokata - Ryszarda Lubasa, takie sprawy nie są jednak oczywiste.

- Nawet, jeśli ten pan został oszukany, musi to udowodnić. I tu zaczynają się schody. Wszystko zależy od tego, jaką podpisał umowę. Jeśli oświadczył w niej, że nie ma zastrzeżeń do stanu samochodu, może mieć problem, bo przecież widział, co kupuje. Czy w tej sytuacji można mówić o wadach ukrytych? - zastanawia się prawnik.

Podobnego zdania jest Radomir Stasicki, rzecznik konsumentów przy Urzędzie Miasta Rzeszowa. Jednak podpowiada, że nie warto rezygnować z dochodzenia swoich praw.

- Kupując auto od osoby prywatnej, mamy na nie rok rękojmi. Komisant odpowiada za towar także przez rok. W obu przypadkach, jeśli stwierdzimy wadę, można żądać pokrycia kosztów naprawy, odszkodowania, a nawet odstąpienia od umowy. Ale to kupujący musi udowodnić, że został wprowadzony w błąd, oszukany - dodaje Stasicki.

Zaleca, aby przed kupnem samochodu zawsze poprosić fachowca o ocenę jego stanu. Na wszelki wypadek warto wydrukować z internetu także ogłoszenie, w którym sprzedawca deklaruje bezwypadkowość i bezawaryjność pojazdu.

- To może być dowód w sądzie - przekonuje R. Stasicki.

- Trzeba jednak dokładnie czytać umowę, którą się podpisuje. To jej zapisy mogą być potem kluczowe dla załatwienia sprawy w sądzie - przestrzega R. Lubas.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24