Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi mnie podpalili. To ja trafię przed sąd, bo... trąbiłem na ich konia

Janusz Motyka
- Czy ja wyglądam na Pudzianowskiego żeby rzucać takimi głazami. Przecież to absurdalne – dziwi się Stanisław Horniak zarzutom sąsiadki.
- Czy ja wyglądam na Pudzianowskiego żeby rzucać takimi głazami. Przecież to absurdalne – dziwi się Stanisław Horniak zarzutom sąsiadki. Fot. Janusz Motyka
- To absurd. Prokurator umorzył dochodzenie, bo nie dałem się sąsiadom spalić żywcem. Teraz czeka mnie sprawa w sądzie za to, że podobno trąbieniem płoszyłem im konia - burzy się Stanisław Horniak z Dybawki. Konflikt między sąsiadami trwa w wiosce od lat.

W maju 2010 roku Stanisław Horniak zgłosił policji, że sąsiadka z Dybawki oblała go benzyną, a jej konkubent podpalił.

- Na szczęście, udało mi się szybko zgasić ogień, dlatego obrażenia były niewielkie - tłumaczy Horniak.

Za mało poparzony…

Obrażenia, jakich doznał podczas podpalenia, nie kwalifikowały się do leczenia powyżej 7 dni. Prokurator umorzył więc dochodzenie.

"Ustalono, zgodnie z opinią biegłego, iż powstałe u Stanisława Horniak obrażenia ciała nie naraziły pokrzywdzonego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ani też niebezpieczeństwa powstania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu" - stwierdziła Prokuratura Rejonowa w Przemyślu.

Nadpaloną odzież prokurator zapakował w karton i odesłał Horniakowi do domu. Sąd Rejonowy w Przemyślu nie uwzględnił jego zażalenia na postanowienie o umorzeniu postępowania.

Zrobili ze mnie Pudziana

Konflikt w wiosce trwa. Teraz Horniak będzie miał sprawę w sądzie. Za co?

- Podobno trąbiłem klaksonem motoru na konia sąsiadki. I rzucałem w niego wielkimi głazami na odległość 30 metrów. Czy wyglądam na Pudziana? - dziwi się mieszkaniec Dybawki. - Że też wymiarowi sprawiedliwości chce się badać takie zarzuty.

Sam nie zgłasza już policji żadnych incydentów.

- I tak mnie zlekceważą. Jak kiedyś dojdzie do tragedii, to wtedy się zainteresują - mówi zrezygnowany.

Sąsiadów Horniaka, rodzinę Z. lokalny tygodnik opisał, jako wiejskich "terrorystów". Marcin Z. trafił za kratki m.in. za pobicie, strzelanie z broni pneumatycznej do ludzi. Horniakowie są przekonani, że to on podłożył w 2008 roku ogień pod ich dom. Chcieliśmy porozmawiać z rodziną Z., ale w obejściu trudno kogoś zastać. Marcin Z. jest w więzieniu, a konkubent gospodyni w szpitalu.

Może ksiądz pomoże?

Pan Stanisław chce tylko spokoju. Prosił o negocjacje wójta i proboszcza.

- Z tego co wiem, ksiądz rozmawiał z sąsiadką żeby zaniechać konfliktu. Czy to poskutkuje? - zastanawia się bez przekonania.

Na razie martwi się, jakie kroki podejmie wobec niego sąd. W sprawie spłoszonego konia…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24