Artysta jest emerytowanym lekarzem laryngologiem, wiele lat był ordynatorem oddziału laryngologicznego w jasielskim szpitalu. Urodził się i wychował w Strzyżowie. Od najmłodszych lat dużo rysował i fotografował rodzinne miasto.
- Po odwilży gomułkowskiej u kolegi znalazłem kolorową widokówkę ze wzgórzem Monte Cassino z klasztorem i rozbitymi pojazdami bojowymi. Wywarła ona na mnie wielkie wrażenie. Pierwszą akwarelkę namalowałem właśnie podstawie tej widokówki. Zachowała się ona do dziś, bo wisiała oprawiona w ramkę w moim rodzinnym domu – wspomina początki swojego malowania artysta lekarz. Przemysław Orłowski uczył się wtedy w siódmej klasie szkoły podstawowej.
Będąc już na studiach medycznych wakacje spędzał na plenerach w Strzyżowie i jego okolicach. Z tamtego okresu niewiele zachowało się jego malowanych z natury akwarel. Później pan Orłowski musiał się poświęcić pracy zawodowej i rodzinie i nie miał czasu na kontynuowanie artystycznej pasji. Wrócił do niej w 65. roku życia z przejściem na emeryturę.
– Wena wróciła do mnie w podwójnym wymiarze – mówi artysta.
Do stworzenia cyklu kilkudziesięciu akwarel o dawnym rodzinnym mieście i wystawieniu ich w Muzeum Samorządowym Ziemi Strzyżowskiej w Strzyżowie namówił go przyjaciel.
Akwarele powstały na podstawie starych czarno - białych zdjęć autora i cudzych. Przedstawiają szczególne miejsca w miasteczku i jego okolicach, które częstokroć już nie istnieją albo zostały przekształcone.
Ulubionymi miejscami malarza był stary betonowy most na Wisłoku, budynek Sokoła z czerwonej cegły z 1912 roku, liceum też z czerwonej cegły (dziś wygląda inaczej), rynek z charakterystyczną wieżą kościoła farnego (szczególnie jego panorama od strony Wisłoka), kapliczka Matki Boskiej stojąca na wzgórzu na północ od miasta, od jej strony rozpościerał się piękny widok na Strzyżów z płynącym w dolinie Wisłokiem. Malarz uwiecznił też starą kładkę wiszącą nad Wisłokiem z jedną liną do trzymania się, którą często zabierały powodzie.
Zwracają też uwagę akwarele przedstawiające Strzyżów zimą. Na jednej z nich jest zakopana w śniegu główna ulica miasteczka, ul. Słowackiego. Artysta wykorzystał stare rodzinne zdjęcie z roku 1946 albo 47 roku.
– Miałem wtedy 3 lata i szedłem Słowackiego z moją mamą. Mamy już nie namalowałem. Cała ulica była zaśnieżona, nie była niczym posypywana, bo nie było takiej potrzeby, gdyż samochody wtedy nie jeździły, tylko chłopskie sanie z dzwonkami. Nie było wtedy innych pojazdów – opowiada pan Przemysław.
Jest jeszcze zimowy pejzaż ze spadzistym gołym wzgórzem. Miejsce to nazywa się Ratośniówki, mówiono na nie też Lej i Leja.
– Do tego Leju chodziło się jeździć na nartach i sankach. Wtedy były większe zimy i śnieg był nie zabrudzony – opowiada autor akwarel.
Wszystkie prace zostały wykonane jasnymi, optymistycznymi plamami farb i świetliście zapraszają do zwiedzania dawnego i dzisiejszego Strzyżowa.
Wystawa prac Przemysława Orłowskiego „Dawny Strzyżów akwarelą" jest czynna w muzeum strzyżowskim do 31 października.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"