Siatkówka. Piąta wygrana Asseco Resovii w PlusLidze. Rzeszowianie po przerwie ograli Indykpol AZS Olsztyn 3:1

Gospodarze zaczęli źle, bo od pierwszych piłek przewagę zaczęli budować gracze z Olsztyna, którzy wykorzystywali wszystkie błędy miejscowych – 0:3, 4:8, 7:11 po najdłuższej akcji seta, zakończonej przez doskonale znanego w Rzeszowie Damiana Schulza.

Chwilę później atakujący olsztynian huknął w antenkę, co arbitrzy zauważyli dopiero po wideoweryfikacji i miejscowi zaczęli niwelować przewagę (10:12). Fabian Drzyzga pokazywał klasę na rozegraniu, równomiernie rozkładając piłkę w ataku, dlatego goście mieli kłopot z czytaniem gry blokiem. Raz „strzelał” Klemen Cebulj, za chwilę Karol Butryn i przy stanie 14:14 mieliśmy pierwszy remis w meczu, a po kolejnej akcji (Butryn z przechodzącej) - pierwsze prowadzenie gospodarzy.

Od tego momentu trwała twarda licytacja o każdy punkt, a od stanu 18:19 miejscowi zanotowali najlepszą serię meczu zdobywając trzy punkty z rzędu, po czym o drugi już czas poprosił Daniel Castellani. Argentyńczyk próbował zmianami, w nerwowej końcówce było sporo błędów, także na zagrywce i wydawało się, że rzeszowianie mają już tego seta pod kontrolą (24:22 po błędzie Remigiusza Kapicy). Nic z tego – potrzeba było dopiero czwartej piłki setowej, by Timo Tammeaa zakończył tę potyczkę po 33 minuta precyzyjnym serwisem.

Druga partia była… odwrotnością pierwszej. Lepiej zaczęli ja miejscowi, którzy prowadzili 6:4, ale już po chwili było 8:8 i znów twarda walka o każdy punkt. Atak Resovii „trzymali” Butryn i Cebuljem, ale po drugiej stronie siatki bombardowali Wojciech Żaliński, Ruben Schott i Rojas Conception, który wbijał „gwoździe” niczym Bogusław Kanicki lata temu, jeszcze w hali ROSiR. Gdyby jeszcze Kubańczyk nie popełniał tylu błędów serwisowych…

Resovia słabiej przyjmowała, więc po ataku Kapicy było już 14:17. Ale trzy punkty to nie była w tym meczu wielka przewaga, więc świetnie broniący olsztynianie (przyjęli nawet serwis Butryna o prędkości 123 km/godz. i skutecznie skontrowali) stracili ją, więc było po 21. Końcówka w tym meczu należała jednak do graczy AZS-u, a katami „pasiaków” okazali się Żaliński i Schott.

Trzecia odsłona meczu od początku przebiegała pod dyktando rzeszowian, którzy – jak w podręczniku – nie tylko dobrze serwowali (Butryn 115 km/godz. w boisko), ale też przyjmowali i bronili. Dlatego ich przewaga rosła niemal z każdą piłką: 6:3, 11:6, 13:7, 17:8, 21:10.

Ekipa gości popełniała zaś dziecinne błędy – a to w ustawieniu, a to aut z przechodzącej, czy pudło na czystej siatce. W sumie oddali tak 9 punktów przy zaledwie 30-procentowej skuteczności w ataku. Wynik 25:13 to tak, jak mniej więcej 6:0 lub 7:0 w piłce nożnej - pogrom!

Wydawało się, że w czwartej partii będzie powtórka trzeciej, bo Resovia zaczęła ją znakomicie, prowadziła już 15:8. Trener Castellani szukał cały czas optymalnego rozwiązania i udał mu się powrót Szchulza. Na dodatek gracze AZS-u, w odróżnieniu do rywali, dobrze blokowali (Conception spektakularnie zatrzymał Butryna), a Tammeaa po raz trzeci w tym meczy nadepnął na linię 9. metra przy zagrywce. Estończyk chyba będzie musiał potrenować ten element gry przed wtorkowym meczem ze Ślepskiem Malow Suwałki!...

Gdy jeszcze Robert Taht nie trafił po prostej było już po 18 i oczekiwaliśmy nerwowej końcówki. Po błędzie Schulza było jednak 21:18, ale chwilę później remis po 22 po kapitalnym bloku na Butrynie. Giuliani wziął czas, chwilę później dostał żółtą kartkę za opóźnianie gry, ale… opłaciło się. Butryn obił blok, Schulz wpadł w siatkę i biało-czerwoni zaksięgowali piąta wygraną w sezonie.

Asseco Resovia - Indykpol AZS Olsztyn 3:1

Sety: 29:27, 23:25, 25:13, 25:23.

Asseco Resovia: Drzyzga 1, Butryn 19, Krulicki 12, Tammemaa 6, Taht 12, Cebulj 19 oraz Potera (libero), Mariański (libero), Hain, Szerszeń, Jendryk. Trener Alberto Giuliani.

Indykpol AZS: Stępień 3, Schulz 9, Conception 8, Teryomenko 6, Schott 17, Żaliński 16 oraz Gruszczyński (libero), Ciunajtis (libero), Kapica 4, Droszyński, Andringa 1, Poręba. Trener Daniel Castellani.

Sędziowali Burkiewicz i Litwin (Kraków). MVP: Klemen Cebulj. Mecz bez udziału kibiców.

TABELA, TERMINARZ, WYNIKI PLUSLIGI