Sobotni wieczór miał być świętem dla piłkarzy, działaczy i kibiców Igloopolu Dębica. Po ostatnim gwizdku sędziego spodziewano się fetowania powrotu do IV ligi. Zamiast tego był skandal spowodowany wybrykami grupki chuliganów.
Awans biało-niebieskich wydawał się formalnością. Wystarczyło przynajmniej zremisować z Pogórzem Wielopole Skrzyńskie i wtedy Wisłoka Dębica, jedyny konkurent "morsów" w wyścigu o IV ligę, musiałby się obejść smakiem.
Cisza po gwizdku
Tymczasem stało się coś, czego chyba nikt z fanów biało-niebieskich sobie nie wyobrażał. Igloopol przegrał 0-1, mimo wielu okazji do zdobycia gola, a Wisłoka wygrała z Błękitnymi 4-3, choć do przerwy przegrywała 1-3.
Mecz w Ropczycach skończył się nieco wcześniej niż pomiędzy Igloopolem a Pogórzem, dlatego po ostatnim gwizdku sędziego Rafała Grenia wszyscy na stadionie przy ul. Piłsudskiego w Dębicy wiedzieli, że tu święta nie będzie.
Na chwilę wszyscy zamarli, a potem do działania przystąpili stadionowi bandyci. Wtargnęli na murawę i ruszyli w stronę sędziów i drużyny z Wielopola. Do pierwszych mieli pretensje o złe sędziowanie, a drugich oskarżali o przyjęcie pieniędzy, które miały zmotywować futbolistów z Pogórza do lepszej gry (w kuluarach mówi się o kwocie 35 tys. zł premii).
W obronie zaatakowanych stanęli piłkarze i działacze Igloopolu, którzy własnymi rękoma próbowali powstrzymać chuliganów przed rękoczynami.
Sędziowie uciekli przed napastnikami przez boczne boisko. Ucieczka źle skończyła się dla Rafała Grenia. Sędzia z Rzeszowa przeskakując przez ogrodzenie zahaczył o pręt i rozciął sobie brzuch. Trafił do szpitala, ale po badaniach i opatrzeniu ran opuścił lecznicę. Na temat tego meczu nie chciał się jednak wypowiadać.
Od kiboli trochę oberwało się także jego asystentom. Drużyna z Wielopola opuściła murawę dopiero, kiedy na stadion przybyła policja. Bus przyjezdnych został uszkodzony.
Jeszcze podczas opuszczania placu gry rzucających obelgami kibiców próbował uspokajać kierownik drużyny "morsów" Jerzy Gawiec: - I o co pretensje do sędziów? Wystarczyło strzelić cokolwiek z tego, co mieliśmy i byłoby po sprawie. Przegraliśmy na boisku.
Kary za kilka dni
- Jest nam niezmiernie przykro, że doszło do takich incydentów - mówi Bogusław Mitan z zarządu Igloopolu.
- Wcześniej nie mieliśmy z naszymi kibicami problemów, zupełnie nie spodziewaliśmy się, że coś takiego może się wydarzyć. Od kilku lat próbujemy krok po kroku odbudowywać klub, a takie rzeczy niweczą nasz wysiłek. Przecież teraz posypią się na nas kary - dodaje.
Zdruzgotany zachowaniem pseudokibiców jest także Kazimierz Sak, wieloletni działacz klubu, a także przewodniczący wydziału bezpieczeństwa Podkarpackiego ZPN.
- To dzicz, z którą nie chcę mieć nic wspólnego. Na razie nawet nie chcę o tym rozmawiać - mówi Sak.
To, że na klub posypią się kary, to pewne. Nie wiadomo jeszcze jakie.
- Potrzebujemy kilku dni, żeby zebrać całą dokumentację. Dopiero wtedy zastanowimy się nad konsekwencjami. Kary mogą być różne, od finansowych, poprzez zamknięcie stadionu, aż do wykluczenia klubu z rozgrywek - mówi Wiesław Lada, wiceprezes Podk. ZPN i szef dębicego podokręgu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"