Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sokół Łańcut wygrał w Bydgoszczy z Astorią

Łukasz Pado
W akcji Rafał Glapiński
W akcji Rafał Glapiński Krzysztof Kapica
Sokół Łańcut potwierdził, że w obronie jest bardzo mocny i tym elementem zatrzymał Astorię w Bydgoszczy. Trener Dariusz Kaszowski przeżył jednak koszmar, który na szczęście zakończył się happy-endem i wygraną Sokoła 71:52.

Mecz bardzo dobrze zaczął się dla Sokoła, który szybko uzyskał kilkupunktową przewagę. W końcówce pierwszej kwarty gospodarze zbliżyli się na jeden punkt (10:11), ale celna trójka Piotra Ucinka pozwoliła z uśmiechem schodzić na pauzę.

Druga kwarta była najciekawsza. Zaczęła się od celnego rzutu za trzy Glapińskiego i dwójki Wilczka. Gospodarze odpowiedzieli podobnymi akcjami, ale Glapiński i Wilczek powtórzyli swój wyczyn (15:24).

Od tego momentu rozpoczął się marazm łańcucian. Gospodarze odrobili straty (24:24). Niemoc naszej drużyny przełamał celną "trójką" Glapiński, to nakręciło nasz zespół, który po m.in. akcjach 2+1 Pisarczyka i Dybiela uciekli Astorii. Niestety zostało to okupione kontuzją Jacka Balawendra, który opuszczał plac gry z pomocą kolegów, a chwilę potem został odwieziony do szpitala.

Po ciekawej pierwszej połowie i długiej przerwie zawodnicy wrócili do gry nie do poznania. Oba zespoły dały popis tego jak można tracić piłki i niecelnie rzucać. Sokół na pierwszy punkt czekał, aż cztery i pół minuty i były to celny osobisty Pisarczyka.

Wydawało się, że marazm łańcucian nie będzie miał końca. Czwartą kwartę nasz zespół rozpoczął od dwóch fauli w ataku nie długo potem, najpierw Glapiński, a zaraz po nim Dubiel po piątych faulach zakończyli swój udział w meczu. Dodając do tego fakt, że po 4 faule mieli Klima, Wilczek i Pisarczyk sytuacja była nieciekawa. Na szczęście gospodarze też nie zachwycali. Przez ostatnie 4. minuty trafili do kosza tylko raz i to z rzutu osobistego. Sokoły za to zagrały na dużym luzie i z 8-punktowej przewagi (51:59) zakończyli mecz z 19-punktową.

- Było trochę nerwów, bo końcówkę graliśmy bez naszego rozgrywającego, bo Glapiński złapał faule, a Szurlej został w domu z gorączką, Fortuna jednak poradził sobie w tej roli. Mecz był brzydki, bo było dużo fauli i niecelnych rzutów, ale cieszy świetna gra w obronie. Jacek Balawender wraca z nami do domu, obawialiśmy się, ale na szczęście badania wstępne wykazały, że więzadła w kolanie są całe - powiedział po meczu Dariusz Kaszowski, trener Sokoła.

ASTORIA BYDGOSZCZ - SOKÓŁ ŁAŃCUT 52:71 (10:14, 20:30, 13:10, 9:17)

ASTORIA: Szyttenholm 13, Gliszczyński 2, Bierwagen 4, Plebanek, Paul oraz Laydych 8, Gierszewski, Grzesiński 13 (3x3), Szopiński 4, Trela 8, Czyżniewski.

SOKÓŁ: Fortuna 7 (1x3), Pisarczyk 14, Dubiel 12, Glapiński 12 (3x3), Wilczek 16 (1x3, 10 zb.) oraz Czerwonka, Chromicz, Balawender, Ucinek 8 (2x3), Klima 2.

WIDZÓW 400.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24