Kiedy w busie lidera I ligi strzelił pasek klinowy nawigacja sygnalizowała 388 kilometrów odległości od Łańcuta. Była północ.
- Stanęliśmy w szczerym polu - mówi Dariusz Kaszowski, coach Sokoła. - Siadło ogrzewanie. Sam bus mógł się poruszać, ale wolno i krótkimi odcinkami. Zaczęliśmy szukać miejsca, gdzie moglibyśmy schronić się przed mrozem i poczekać na zapasowy transport.
Sokoły trafiły na średnio przyjazny odcinek drogi.
- Przy pierwszej stacji benzynowej facet otworzył okienko i stwierdził, że nas nie wpuści - mówi trener łańcucian. - Druga stacja była zamknięta, ale po zrobieniu paru kolejnych kilometrów mieliśmy trafić do BP z całodobowym barem. Na miejscu usłyszeliśmy, "sorry, dziś tylko do 21, pracownica mi zachorowała". Dopiero w stacji Orlenu mogliśmy przekoczować.
Zapasowy bus z Łańcuta dotarł do uziemnionych koszykarzy po 6 godzinach, wczesnym rankiem w niedzielę.
- Wróciliśmy zmęczeni, ale mimo wszystko w dobrych humorach. Jakby nie patrzeć była okazja do integracji drużyny w trudnych warunkach - śmieje się Kaszowski.
Jedynie Maciej Klima nie miał wesołej miny, bo nabawił się zatrucia (do treningów wróci dziś).
Sokoły po wygranej w Inowrocławiu (80:57) i umocnieniu się na 1 miejscu w tabeli długo w Łańcucie nie pobędą. W piątek ruszają nad morze; najpierw w sobotę zmierzą się ze Spójnią Stargard Szczeciński, zostaną na miejscu i w poniedziałek awansem rozegrają mecz z AZS-em Szczecin.
- Nie wiem jeszcze czy pojedziemy busem, czy pociągiem, ale liczę, że tym razem ominą nas przygody na trasie - dodał trener lidera I ligi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?