Sternik musi rozumieć się z załogą

- Akurat podczas tych zawodów dobrze przygotowanych przez organizatorów i sędziów dużo zależało od wyczucia i szczęścia. Choć spóźniłem się na starcie, to jednak udało się dogonić moich najgroźniejszych rywali: Sagitę i Martao. Sztuką było wyszukiwanie wiatrów, nawet najlżejszy podmuch pozwalał przesunąć się kilkadziesiąt metrów do przodu.

- Twoje tango 730 przeżywa drugą młodość. W tym sezonie wygrałeś regaty samotników, zwyciężyłeś w swojej grupie w mistrzostwach jachtów balastowych.

- "Mathawi" ma już 12 lat. Przed tym sezonem przeszedł kosmetyczny remont. Pomalowałem dno jachtu farbą, która daje szorstką powierzchnię, przypominającą skórę rekina. Teraz jacht nieco szybciej przesuwa się po falach. Z Piotrem Jakubowskim pływamy razem już 5 lat, więc Solina nie ma dla nas tajemnic. Jeśli sternik rozumie się z załogą, sprzęt nie zawodzi, wówczas łatwiej o sukcesy w regatach.

- Skąd tak egzotyczna nazwa jachtu "Mathawi"?

- To po prostu skrót od imion członków mojej rodziny. Magda, Asia, Tomek, Halina i Witold.

- Jakie oceniasz tegoroczny sezon nad Soliną?

- Pojawiło się coraz więcej pięknych, bardzo szybkich i kosztownych jachtów. Jednak te wspaniałe łódki często stoją przy pomostach. Ich właściciele z różnych względów zawodowo-biznesowych nie mają czasu pływać ani startować w regatach.