Szef "Solidarności": Krośnieńskich Hut Szkła nie wykończył kryzys, tylko fatalne zarządzanie

Związkowcy już kilka miesięcy temu zwrócili się do prokuratury o zbadanie, czy zarząd Krośnieńskich Hut Szkła działał na szkodę firmy. Na kilkudziesięciu stronach opisali sprawy i decyzje zarządu z ostatnich kilku lat, które budziły ich wątpliwości, czy były w interesie firmy. Solidarność oparła się m.in. na raporcie, który zleciła firmie konsultingowej.

Prokuratura do tej pory przesłuchała prezesów: nikomu zarzutów nie postawiono, ale też nie umorzono postępowania.

Teraz prokuratura chce przesłuchać biegłego, na którego opinii oparł się sąd, ogłaszając w ub. piątek upadłość likwidacyjną KHS SA. Uzasadnienie decyzji sądu liczy 17 stron i jest tajne.

- Zwróciliśmy się do sądu o przekazanie opinii biegłego i dokumentów związanych z postępowaniem upadłościowym - mówi Janusz Ohar, rzecznik prokuratury Okręgowej w Krośnie. - One pozwolą ocenić, czy są podstawy do postawienia zarzutów.

- Mam nadzieję, ze śledztwo "w sprawie" przeksztalci się w śledztwo "przeciwko" - mówi Majchrowicz. - Nie może być tak, że tak wspaniały zakład, z taką marką, bankrutuje i nikt nie ponosi za to odpowiedzialności.

- Chciałbym wierzyć, że syndykowi uda się uratować tę firmę - dodaje Majchrowicz. - Mam nadzieję, ze nie sprzeda całego majątku żeby spłacić wierzycieli, ale utrzyma produkcję.
W to, że hucie uda się przetrwać chcą też wierzyć pracownicy. Pracują normalnie, chociaż nadal nie wiedzą, kiedy mogą liczyć na wypłatę zaległych wynagrodzeń. W tej sprawie ma przyjechać do zakładu przedstawiciel Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

Marek Leszczak, syndyk huty, dziś do wszystkich kontrahentów huty wysłał pisma informujące, że mimo upadłości "Krosno" kontynuuje działalność. Pracują wanny, realizowane są zamówienia. Dziś z firmy wyjechało do odbiorców kilka tirów ze szkłem. Syndyk chce podpisać nowe umowy z dostawcami gazu i prądu.