- Kiedy dostał pan ofertę z Łańcuta?
- Pierwszy sygnał miałem w listopadzie, jakiś czas po meczu Zagłębia Sosnowiec z Sokołem (74:71 - przyp. red.). Trener Kaszowski powiedział mi, że klub szuka rozgrywającego, który pomógłby drużynie w awansie do pierwszej ligi.
- Były inne propozycje?
- Przed sezonem kontaktowała się ze mną Siarka Tarnobrzeg, Zastal Zielona Góra. W trakcie sezonu miałem sygnał z Czeladzi, chciała mnie też Pogoń Ruda Śląska.
- Podobno nie jest pan tanim zawodnikiem. Długo trwały negocjacje?
- Raczej nie. Podałem swoje warunki, poprosiłem dodatkowo o załatwienie pracy dla siebie i dziewczyny, Sokół na wszystko przystał, więc szybko podjąłem decyzję.
- Wie pan coś o łańcuckim klubie, zna zawodników?
- Z tego co słyszałem, Sokół to poukładany klub, gdzie zawodnik nie musi myśleć o finansach. Paru zawodników znam z widzenia, ale zawsze byliśmy po przeciwnej stronie.
- Dlaczego pan stamtąd odchodzi?
- Sytuacja organizacyjna klubu od dawna była marna. Działacze dużo mówili, wspominali o sponsorze, ale nic z tego nie wyszło. Zaległości siegały jeszcze tamtego sezonu. Kiedy kolejny miesiąc nie otrzymywaliśmy wypłat, postanowiłem poszukać innego miejsca pracy.
- Dużo pieniędzy zostawił pan w Zagłębiu.
- Sporo i powiem, ze niezbyt wierzę, że je kiedyś odzyskam.
- Jakie są boiskowe atuty Marcina Ecki?
- Uwielbiam szybki basket, z dużą ilością kontr, wejść na kosz. Z inny rzeczami tez radze sobie nie najgorzej.
- Jeszcze niedawno mówiło się że Zagłębie to Ecka: rozgrywa, podaje, rzuca. Niektórzy obawiaja się czy nie jest pan aby za dużym indywidualistą.
- Umiem się dostosować do każdej koncepcji. W Zagłębiu robiłem dużo na boisku, ale miałem tez najwięcej asyst. Potrafię grać dla zespołu.
- Gdzie pan zaczynał?
- W Telmoncie Bytom. Miałem już piętnaście lat. Wcześniej przez pięć lat trenowałem piłkę nożną w Szombierkach Bytom. Szło mi nieźle, ale w pewnym momencie drużyne przejął trener, który lekceważył swoją pracę, dlatego postanowiłem przerzucić się na inną dyscyplinę. Pomyślałem też, że basket wyciągnie mnie w górę, bo miałem wtedy niespełna metr sześćdziesiat wzrostu.
- Początki nie były chyba łatwe?
- Zacząłem grać bardzo późno i to było widać. Żeby nadrobić czas, braki techniczne przychodziłem na salę godzinę przed treningiem i wychodziłem godzinę po zajęciach.
- Kto jest pana idolem?
- Scottie Pippen. Podziwiałem go za niesamowitą wszechstronność
- Ulubiony trener?
- Józef Potępa. Wiele mu zawdzięczam.
- Co pan porabia w wolnych chwilach?
- Oglądam mecze piłki nożnej
- Sokół celuje w awans. Kto może w tym przeszkodzić?
- Groźny jest Znicz Jarosław i Bobry Zabrze.
- Jakie ma pan plany na bliższą i dalszą przyszłość.
- Chciałbym zagrać kiedyś w ekstraklasie. Po skończeniu gry zamierzam zostać trenerem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Nagłe wieści o Janinie i Tadeuszu z "Sanatorium miłości"! Znamy sensacyjne szczegóły
- "Nasz Nowy Dom" czekają spore zmiany! Romanowska nie pomoże już biednym rodzinom
- Tak córka Marty Kaczyńskiej radzi sobie w Korei. Niesamowite, jak się zmieniła [FOTO]
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco