Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tłumy rzeszowian na Nocy Muzeów

Beata Terczyńska
Setki mieszkańców Rzeszowa odwiedziły muzea.
Setki mieszkańców Rzeszowa odwiedziły muzea. Krzysztof Kapica
Patrz synku, to jest to słynne świadectwo gimnazjalne generała Sikorskiego - mężczyzna nachyla się nad gablotą w Archiwum Państwowym. - O! Pała z łaciny - zauważa ze śmiechem chłopczyk. - No prymusem to on nie był.

W sobotnią noc długo nie poszły spać tysiące rzeszowian. Mieszkańcy wybrali się na Noc Muzeów. Czekała ich moc atrakcji.

- Bardzo przejrzystą, dobrze podświetloną prezentację, z wyraźnymi opisami przygotowaliście - starszy pan oglądający przywilej dla szewców nadany przez Mikołaja Rzeszowskiego z Zerkowa, dziedzica Rzeszowa i Staromieścia (1569 r.) chwali pracowników Archiwum Państwowego, które przygotowało m.in. wystawę dokumentów królewskich, metrykalnych, szkolnych, fotografii i ulotek z lat 80-tych.

Szczególnie oblegane były gabloty na parterze. Pierwsza z wystawionym złym świadectwem gen. Sikorskiego z 1896 r., kiedy był uczniem I Gimnazjum w Rzeszowie. Druga - z dowodem tożsamości konia Omena, wydana przez rejonowego inspektora koni w Kielcach oraz z książeczką zdrowia prostytutki z 1920 r.

- No proszę, i to było legalne. Posłuchajcie. Tu jest fragment regulaminu dla prostytutek z 1888 r. - śmieje się Kacper z Rzeszowa i czyta fragmenty: - Nie wolno im przesiadywać w oknach, stać w bramach lub w drzwiach wchodowych domów celem przywabialności do siebie mężczyzn. Wolno nierządnicom zamieszkiwać wszystkie dzielnice, z wyjątkiem najbliższego sąsiedztwa publicznych i większych prywatnych zakładów naukowych, kościołów i klasztorów/. Nie wolno im wydalać się z miasta bez wymeldowania się w biurze sanitarnem. Zabronione jest wabienie na ulicach lub w innych publicznych miejscach ruchem lub słowem, znajdować się w nieprzyzwoitem ubraniu.

Cała prawda o Uszatku

W Muzeum Dobranocek prawdziwe oblężenie. I dzieci i dorośli mają ubaw. "Cała prawda o Uszatku. Jawne. Ministerstwo Spraw Dobranockowych" - w tę noc akta "tajnego agenta" niedźwiadka są do wglądu. Dzieci słyszą, że bajkowy miś, którego pomysłodawcą był literat Czesław Janczarski i artysta grafik Zbigniew Rychlicki, na początku miał się nazywać Wiercipiętek lub Podróżniczek.

- Może dolary pani kupi - zwitki banknotów spod długiego płaszcza wysuwa pani Halina, pracownik muzeum przebrana za cinkciarza z PRL.

Jej kolega np. przyjmuje donosy na Uszatka.

Goście przeglądają teczkę misia. Śmieją się z pomysłowości kierowniczki i pracowników.

- Świetne - komentują opisy. - Rysopis: oczy czarne, jak węgielki. Włosy: brązowe futerko. Znaki szczególne: klapnięte uszko. Wykształcenie: uczęszcza do publicznego przedszkola. Wykształcenie specjalne: potrafi śpiewać, tańczyć i układać wspaniałe rymowanki. Służba wojskowa: uregulowany stosunek.

Tłumy odwiedzających w IPN

Przed Instytutem Pamięci Narodowej mieszkańcy Rzeszowa ustawiają się jeszcze przed otwarciem. Chcą zdobyć wejściówki do archiwów. To atrakcja, jaką IPN funduje tylko w Noc Muzeów. Mogą wejść tylko cztery grupy po 20 osób. Wchodzimy z jedną z nich. Mijamy kilka zakodowanych, zabezpieczonych zamkami drzwi. Zwiedzanie rozpoczynamy w jednym z pięciu magazynów. Na półkach teczka na teczce.

- Akta zajmują 82 regały, 524 m kw. - mówi Paweł Fornal, pracownik IPN oprowadzający po archiwum. - Mamy też kilka szaf na dokumentację mikrofilmową. Najcenniejszy zbiór liczy ponad 14 tys. To akta tajnych współpracowników. Większość naszego zasobu to akta paszportowe.
Słyszymy, że w całej Polsce akta IPN mierzą 90 km, a zgromadzone w rzeszowskim oddziale - prawie 3 km.

Czy każdy może zajrzeć w akta, jeśli tak, to w jakie, czy są dobrze zabezpieczone przed zniszczeniem - dociekają zwiedzający.

Zajrzeliśmy też do pracowni rekonstrukcji akt. Jedna z pracownic pokazywała przyrząd, który nagrzewa się do 200 st.. Rozprasowuje nim pomięte, poszarpane cenne dokumenty.
Kartki wędrują potem do laminatora, skąd wychodzą zabezpieczone, czytelne. Czeka na to np. księga aresztowanych z Zamku, z lat 40 - tych.

Widzimy jeszcze przykładowe okładki teczek, m.in. tajnego współpracownika "Jaśmina", który rozpracowywał środowisko Solidarności, czy teczki kontrolno-obserwacyjnej przeciwko ks. Findyszowi. Do środka jednak zajrzeć nie wolno.

"Działalność pionu obserwacji SB" - pokaz filmu dokumentalnego także przyciąga wielu zainteresowanych.

Dodatkową atrakcją Muzeum Okręgowego, gdzie pokazano m.in. wystawę sztuki niezależnej artystów debiutujących w latach 1980-89 był recital aktora Jacka Bończyka. Niezwykły, bo na zamkniętym dziedzińcu, pod gołym niebem. I tak udany, że artysta grający na gitarze dwukrotnie bisował, serwując na koniec "Obławę" i "uchę w szklance lemoniady".

- Najchętniej bym się rozdzieliła na kawałki, bo tyle ciekawych, wartościowych rzeczy do zobaczenia w jednym czasie - mówiła Anna Kowalik. - Właśnie wracam z wnuczką z muzeum mleczarstwa, gdzie zobaczyła, jak dawniej robiło się masełko i kręciło śmietankę. Noc Muzeów - wspaniała sprawa. - Nogi bolą, ale dalej biegniemy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24