Tomasz Mochocki: Naszym celem jest awans do play-off

Po wysokiej wygranej z KPR-em podczas Memoriału im. Antoniego Weryńskiego wydawało się, że w lidze pójdzie równie łatwo. Tymczasem przeciwnik napsuł wam sporo krwi, szczególnie w pierwszej połowie.
Mecze sparingowe zawsze różnią się od spotkań w lidze. Tym razem było podobnie i trenerzy uczulali nas o tym przed rozpoczęciem meczu. Niestety w pierwszej połowie nie byliśmy w stanie złapać swojego rytmu i dlatego nasza gra tak wyglądała. Traciliśmy bramki, potem szybko chcieliśmy odpowiedzieć - przez to rodziła się niedokładność i nerwowość. W przerwie w szatni było gorąco. W drugiej połowie wreszcie nasza gra zaczęła się zazębiać. Robiliśmy to, co chcieliśmy grać od początku. Udało się wybić przeciwnika z rytmu i objąć prowadzenie, którego nie oddaliśmy już do końca. 3 punkty na szczęście zostały w Mielcu.

Ostatnie dwa lata spędziłeś w Legionowie. Przed meczem były dodatkowe emocje?
Przed meczem tak, ale gdy wybrzmiał pierwszy gwizdek sędziego o wszystkim się zapomina. Jest tylko zadanie do wykonania. Teraz gram w Stali Mielec i chce jak najlepiej prezentować się na parkiecie w biało-niebieskich barwach. To dla mnie najważniejsze.

Przed sezonem trudno było wskazać, na co stać Stal w nowej kampanii. Teraz po dwóch kolejkach PGNiG Superligi można już zaryzykować jakieś przewidywania?
Moim zdaniem jesteśmy w stanie co najmniej powtórzyć wynik z ubiegłego sezonu, czyli awans do play -offów. Jeśli ominą nas kontuzje, to może nawet uda się powalczyć o czołową „ósemkę”, osobiście uważam taki scenariusz za bardzo realny. Trzeba sobie stawiać wysokie cele. Z takim założenie wróciłem do Mielca.

#TOPsportowy24 - hity Internetu minionego tygodnia