W przyszłym roku podwyżka będzie gonić podwyżkę. Do zapowiadanych od dawna wzrostu podatków np. od cukru w napojach czy "małpek", czyli alkoholu sprzedawanego w małych butelkach, dojdą wzrosty różnych innych podatków i opłat, zarówno tych krajowych, jak i samorządowych, w naszych gminach. A to szybko przełoży się na wzrost cen w sklepach.
Na początek od dawna zapowiadane wzrosty podatków za napoje słodzone, alkohol i abonament RTV.
Dodatkowa opłata za słodzone napoje wyniesie 50 groszy za 1 litr napoju z dodatkiem cukru lub substancji słodzącej i 10 groszy za 1 litr napoju z dodatkiem substancji aktywnej, czyli kofeiny lub tauryny. Do tego dochodzi jeszcze opłata zmienna 5 groszy za 1 gram cukru powyżej 5 gramów/100 ml.
Więcej zapłacimy za alkohol sprzedawany w małych butelkach, tzw. małpkach. To 25 zł od 1 litra 100-proc. alkoholu sprzedawanego w butelkach poniżej 300 ml. „Setka” wódki 40 proc. zdrożeje o 1 złoty. "Małpki" to ok. 1/3 całego obrotu alkoholem w Polsce.
Od 1 stycznia ma zostać wprowadzony unijny podatek od plastiku. Chodzi o ten, którego nie można poddać recyklingowi. Podatek będzie wynosić 0,8 euro (ok. 3,5 złotych) za kilogram plastiku. Biorąc pod uwagę, że w Polsce mamy do czynienia głównie z takim plastikiem, także tę opłatę możemy odczuć w kieszeniach. Nad nimi wisi również możliwa, unijna opłata węglowa, czy zapowiadany podatek handlowy od dużych sklepów.
Podatki od cukru czy "małpek" były zapowiadane od dawna i tłumaczone są troską o zdrowie Polaków. Szeregu innych podwyżek już nie sposób w ten sposób wytłumaczyć.
Od stycznia zapłacimy więcej za abonament RTV. Abonament radiowy wzrośnie z 7 złotych do 7,5 złotych, zaś abonament telewizyjny z 22,7 złotych do 24,50 złotych. To stawki miesięczne.
Podniesione zostaną maksymalne, dozwolone stawki podatku od posiadania psów, od nieruchomości, opłata za wywóz śmieci, opłaty targowej. I dużo wskazuje na to, że wiele samorządów gminnych skorzysta z możliwości podniesienia lokalnych podatków i opłat.
- Trudno się temu dziwić. Pandemia spowodowała, że wydatki zarówno w skali państwa, jak i w skali samorządów rosną. Wpływy zaś, choćby te z PIT-u, spadają. Jedyny sposób więc na wypełnienie tej luki to poszukiwanie pieniędzy w kieszeniach obywateli - w wypowiedzi dla "Głosu Wielkopolskiego" (Polska Press) wyjaśnia dr Wojciech Świder, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu
.
Pierwsza, wiosenna fala koronawirusa spowodowała, że wiele firm skorzystało z tzw. tarczy antykryzysowej i znacznie obcięło pracownikom wynagrodzenia, wysłało ich na postojowe lub wręcz zwolniło. Na efekt takich posunięć nie trzeba było długo czekać. Część podatków od wynagrodzeń płaconych przez mieszkańców danej gminy, wraca do tych samorządów i stanowi istotną pozycję w ich dochodach. Mniejsze wynagrodzenia to niższe podatki płacone przez pracowników, mieszkańców danej gminy i niższe wpływy do samorządowych budżetów.
W Przemyślu ubytek w dochodach, który jest skutkiem wystąpienia COVID-19, wynosi 5,5 mln złotych. Największe straty miasto poniosło z powodu mniejszych wpływów z podatków od osób fizycznych. Do tego doszły mniejsze wpływy z podatku od nieruchomości, z opłaty targowej. Jak miasto chce zaszyć tę "dziurę".
Na razie padła najmniej kreatywna propozycja, czyli zaciągnięcie kredytu. Sprawa była omawiana na sesji w ubiegłym tygodniu, jednak decyzję o wyrażeniu na to zgody lub nie, przemyscy radni przełożyli o kilkanaście dni. Chcą się nad sprawą poważnie zastanowić.
- Prędzej czy później samorządowcy będą musieli podjąć niepopularne decyzje, czyli znaczne oszczędności i redukcje. To, co dzieje się w prywatnych firmach, czyli redukcje etatów, oszczędności praktycznie na wszystkim, musi wreszcie dotrzeć do urzędów. Miejskie spółki również nie mogą być studniami bez dna, których nie dotyczą reguły ekonomiczne - mówi przemyski samorządowiec.
Do podwyżek wynikających z decyzji unijnych, krajowych lub gminnych dochodzą również te niezależne od nich, a bardzo odczuwalne w kieszeniach Polaków. To wzrosty cen żywności na światowych rynkach, spowodowane stale zwiększającym się popytem.
Można spodziewać się także dalszego wzrostu cen mięsa.
- Ważnym czynnikiem, który na to wpływa jest wciąż potężny problem z ASF, który mają Chiny i rosnący popyt na mięso. Do tego polska żywność w stosunku do jakości była i nadal jest tania. Na globalnym rynku ceny mają tendencję do wyrównywania się i stąd podwyżki cen, które obserwujemy. Ta tendencja będzie się utrzymywać. - wyjaśnia prof. Agnieszka Poczta-Wajda z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu.
Dobrą wiadomością dla naszych portfeli są stosunkowo tanie paliwa, a także brak, jak dotąd, zapowiedzi wzrostu cen prądu i gazu.
ZOBACZ TEŻ: Czy firmy zaczną zwalniać pracowników?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- "Nasz Nowy Dom" czekają spore zmiany! Romanowska nie pomoże już biednym rodzinom
- Dawno nikt nie wywołał takiego poruszenia jak Cielecka. To zasługa młodszego partnera
- Tak córka Marty Kaczyńskiej radzi sobie w Korei. Niesamowite, jak się zmieniła [FOTO]
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco