Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W centrum Rzeszowa są wolne parkingi, a prezydent i urzędnicy parkują przy samym ratuszu

Bartosz Gubernat
Podczas gdy rano samochody urzędników szczelnie otaczały parking, przy ul. Słowackiego naliczyliśmy ponad setkę wolnych miejsc. Dwupoziomowy garaż przy Filharmonii był prawie całkiem wolny.
Podczas gdy rano samochody urzędników szczelnie otaczały parking, przy ul. Słowackiego naliczyliśmy ponad setkę wolnych miejsc. Dwupoziomowy garaż przy Filharmonii był prawie całkiem wolny. Bartosz Gubernat
Rzeszowski Rynek po raz kolejny wyglądał wczoraj jak parking. Rano przed ratuszem swoje auta postawili prezydent Ferenc, jego zastępcy, sekretarz miasta, a także cała masa urzędników.
Poniedzialek, godz. 7.30 rano, plac przy ratuszu.Im blizej plyty Rynku, tym wiekszy balagan.

Rzeszowscy urzędnicy parkują pod ratuszem

W tym czasie po sąsiedzku z magistratem naliczyliśmy ok. trzystu wolnych miejsc parkingowych...

Jako jeden z pierwszych na płytę Rynku wjechał Krzysztof Kadłuczko, pełnomocnik prezydenta Rzeszowa ds. poszerzenia miasta.

Chociaż na ogólnodostępnym parkingu przy ratuszu było ok. piętnastu wolnych miejsc, jak co dzień przemknął swoją hondą obok limuzyn prezydentów i sekretarza miasta, aby zaparkować ją pod oknem biura rzecznika prasowego.

Urzędnicy się spieszą

- Zawsze stawiam tu auto, bo prezydent wyraził na to zgodę. Nie chodzi o to, że czuję się ważniejszy od innych kierowców. Po prostu w ciągu dnia często wyjeżdżam i muszę mieć samochód blisko pracy. Czy to w porządku? Nie zastanawiałem się nad tym, bo mam na głowie poważniejsze problemy. Ale jeśli prezydent każe zmienić miejsce, dostosuję się - tłumaczy naszemu dziennikarzowi K. Kadłuczko.

Oprócz niego na tyłach ratusza swoje auta zostawili wczoraj jeszcze wiceprezydent Marek Ustrobiński, a także dwóch innych urzędników i dyrektor Wydziału Organizacyjno Administracyjnego Andrzej Miąsik. Ten ostatni na płycie Rynku swojego golfa parkuje codziennie. Dlaczego wczoraj znowu ominął ogólnodostępny parking?

- Bo kilka razy zostawiałem tam auto, a potem nie mogłem wyjechać. Ludzie parkują niedbale i tarasują innych - mówi Miąsik.

Ostatnie wolne miejsce zajął tuż przed wpół do ósmej szef MZBM-u Krzysztof Biskupski.

- Spieszyłem się, a dzisiaj strasznie trudno dojechać przez miasto do ratusza. Nie znalazłem żadnego wolnego miejsca w pobliżu, dlatego stanąłem w Rynku - tłumaczył na prędce Biskupski.

Nie ma miejsc? Znaleźliśmy ponad 300

Nam wolne miejsca udało się znaleźć w ciągu kilku minut. Dziesięć metrów za autami urzędników naliczyliśmy ok. piętnastu. Wzdłuż ul. Słowackiego drugie tyle. Puste były także duże parkingi przed biurowcem Elektromontażu (ok. 50 miejsc), Galerią Rzeszów (30 miejsc) a w dwupoziomowym garażu przed Filharmonią (200 miejsc, w odległości 300 metrów od Ratusza) stało tylko kilka aut. Na placu przy hali Podpromie, dokąd władze miasta stale wysyłają rzeszowskich kierowców stało tylko sześć aut. W ciągu kwadransa bez kłopotu naliczyliśmy ok. trzystu wolnych miejsc.

Politolog: to brak kultury

Zdaniem dr Tadeusza Gardziela, politologa z Uniwersytetu Rzeszowskiego zachowanie rzeszowskich urzędników to kompletny brak kultury osobistej.

- Niestety, ale samorządowcom chyba się wydaje, że grają w innej lidze niż pozostali. A tak nie jest. To właśnie oni powinni dawać innym przykład swoim zachowaniem. W normalnym kraju niezależnie od stanowiska za wjazd w starówkę posypałyby się mandaty. Takie zachowanie trzeba piętnować - przekonuje T. Gardziel.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24