Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Żurawiczkach k. Przeworska ktoś strzelał do bociana. Rannemu ptakowi trzeba było amputować lewe skrzydło

Iwona Adamek
Iwona Adamek
Niestety, nie udało się uratować lewego skrzydła Franka.
Niestety, nie udało się uratować lewego skrzydła Franka. FB/Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu
Gdyby nie interwencja Pawła Bieniasza i Grzegorza Juchy z Żurawiczek, nie wiadomo, co by się stało z rannym bocianem. Ktoś postrzelił ptaka. Ranny przez kilka dni siedział na studzience, bo nie mógł dolecieć do gniazda. Mężczyźni zawieźli bociana do kliniki weterynaryjnej w Przemyślu, ale postrzelonego skrzydła nie udało się uratować.

Historią bociana postanowił podzielić się z nami Paweł Bieniasz z Żurawiczek k. Przeworska. W piątek wieczorem wraz z kolegą Grzegorzem Juchą zauważył siedzącego na studzience bociana. Okazało się, że jest ranny. Nie mógł wzbić się do gniazda, w którym był młody bociek.

- Ustaliliśmy, że bocian tak cierpiał od kilku dni. Sprawa została nawet zgłoszona do UG w Zarzeczu, ale bez żadnych rezultatów. Zadzwoniłem do straży pożarnej, ale oni skierowali mnie do urzędu gminy. W końcu wykręciłem do policji w Przeworsku i tam policjant, który pełnił dyżur, powiedział, co mam zrobić. Za co serdecznie mu dziękuję -

opowiada Paweł Bieniasz.

Wraz kolegą Grzegorzem pojechali w miejsce, gdzie siedział ranny bocian. Udało im się go schwytać, choć nie bez problemów. Wsadzili ptaka do samochodu i zabrali do domu pana Pawła. Na miejscu opatrzyli mu lewe skrzydło. Było złamane, z rany sączyła się krew, zdążyły się w niej namnożyć robaki.

Bocian miał dwa śruty w skrzydle

Panowie Paweł i Grzegorz nakarmili rannego ptaka. Dali mu na imię Franek. Ptak spokojnie spędził noc w budynku gospodarczym. W sobotę rano mężczyźni zawieźli go do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu.

- Pan doktor natychmiast zajął się Frankiem. Po badaniu RTG okazało się, że bocian został dwukrotnie postrzelony w lewe skrzydło z wiatrówki. Śruty utknęły w kościach. Niestety, skrzydło trzeba było amputować

- mówi Paweł Bieniasz.

Franek został w ośrodku rehabilitacyjnym, gdzie będzie dochodził do zdrowia.

- Są ludzie i są nie ludzie. Franek (dla nas Janek) trafił na anioła i diabła w ludzkiej skórze. Nie człowiek, to morderca doskonały. Ma broń i strzela, żeby zabić. Cieszy go widok konających istot, swoją wiatrówkę traktuje, jak wielką moc. I dobry człowiek o imieniu Paweł, któremu widok rannego zwierzęcia nie pozwala na obojętność. To on ratuje i przywozi do nas to okrutnie skrzywdzone ptasie życie. Walka nie będzie łatwa

- pisze na facebookowej stronie Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu lek. wet. Radosław Fedaczyński, który ratował dziś Franka.

Tak wyglądał Franek, gdy Paweł Bieniasz i Grzegorz Jucha przywieźli go do kliniki w Przemyślu.

- Takie sprawy trzeba nagłaśniać, nie wolno nam milczeć. Ptak cierpiał prawie przez cały tydzień. Nie wiem, co by się z nim stało, gdyby nie trafił do ośrodka w Przemyślu. Nie bądźmy obojętni

- apeluje Paweł Bieniasz.


ZOBACZ TAKŻE: Można obserwować na żywo obraz z gniazda bocianów czarnych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24