Wiśnia, szampan, whisky, czyli trener Stali Rzeszów nie wierzy już w matematykę

Tarnobrzeski klub sięgnął zimą po Kosei Iwao, a piłkarz z Kraju Kwitnącej Wiśni sprawił, że jego ekipa w sobotę zyskała komplet, tyle że punktów. One autentycznie poprawiają samopoczucie zawodnikom, trenerom, kibicom, do tego czynią to bez skutków ubocznych...

W szampańskich nastrojach wrócili z Warmii piłkarze Stali Stalowa Wola. W Olsztynie przez niemal półtorej godziny przechodzili ostry sprawdzian umiejętności gry obronnej, ale parę minut przed ostatnim gwizdkiem arbitra Jakub Banach zagrał głową i komplet punktów powędrował na Hutniczą. „Stalówka” wskoczyła do strefy barażowej, o której przed sezonem nikt nie marzył. Dziwić się musi m.in. Mariusz Szuszkiewicz, który po rozstaniu ze Stalą stwierdził, że trener Ireneusz Pietrzykowski... rozwalił drużynę beniaminka 2 ligi.

„Przyjadę do domu i pie... sobie whisky” - to już cytat z życia. Swego czasu trener Michał Probierz w ten sposób opisywał swój nastrój po brzemiennej w skutki porażce Jagiellonii Białystok z Legią Warszawa. Marek Zub, coach Stali Rzeszów, po meczu z Chrobrym bardziej ważył słowa, ale też coś w nim pękło. Jeszcze dwa dni przed starciem w Głogowie zapewniał, że dopóki matematyka dopuszcza taki scenariusz, biało-niebiescy walczą o baraże dające szansę na awans do ekstraklasy.

Stalowcy przegrali jednak czwarty raz z rzędu w tym roku (piąty, jeśli liczyć poprzedni rok), drugi raz dali sobie wbić gola w doliczonym czasie i trener rzeszowian zmienił narrację. Nie przeszło mu wprawdzie przez gardło, że Stali została walka o utrzymanie, ale dał do zrozumienia, że właśnie tak się sprawy mają. W sobotę na Hetmańskiej mecz z Motorem Lublin. Komplet punktów byłby dla stalowców niczym haust... świeżego powietrza.