Wojna na prawicy przybiera na sile. PiS kontra SP

Przypomnijmy. Chodzi o ulotki wyborcze PiS-u, na których Kazimierza Ziobro, kandydata SP do Senatu, przedstawiano jako "towarzysza", o spoty reklamowe, gdzie mówiono o jego nieuczciwości i oszukaniu wyborców oraz artykuł zamieszczony w Gazecie Polskiej Codziennie na jego temat. Na dwa dni przed wyborami gazeta napisała, że Ziobro był członkiem komunistycznej PZPR, przez co, w kampanii oszukał wyborców.

Solidarna Polska sprawę oddała do sądu, a ten orzekł, że GPC powinna przeprosić Ziobre i wpłacić 50 tys. zł. na Caritas. Działacze SP sugerowali najpierw, a potem mówili wprost, że za tym skandalem stoi PiS, bowiem w radzie nadzorczej wydawcy dziennika zasiadają działacze tej partii z eurodeputowanym Ryszardem Czarneckim na czele. Lokalni politycy PiS-u twierdzili, żre to nie oni, tylko gazeta, i że to jest gazety problem. Sam Ziobro zastanawiał się, czy nie podać sprawy do sądu z powództwa cywilnego.

Wybory uzupełniające do Senatu na Podkarpaciu wygrał Zdzisław Pupa, kandydat PiS-u.

I się zaczęło

Tuż po przegranych wyborach politycy SP rozpoczęli atak na PiS. W medialnych wystąpieniach członków tej partii padały stwierdzenia, że Ziobro przegrał, bo przeciwnicy prowadzili "brudną kampanię". - SB zostało zlikwidowane, ale jej metody nadal są stosowane i dało to efekty - grzmiała Beata Kempa, wiceprezes SP. - Nie może być tak, żeby Kazimierza Ziobro, człowieka, którego Lech Kaczyński odznaczył Złotym Krzyżem Zasługi tak potwornie szkalować. Jego żonie SB przykładało pistolet do głowy, żeby go wydała, on walczył o wolną Polskę. To niedopuszczalne, że jego dawni koledzy stosują takie metody.

SP złożyła w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Zarzuca GPC, że ta używała fałszywych dokumentów do swoich materiałów prasowych.

Gazeta ujawnia

We wtorek na stronach GPC ukazał się kolejny artykuł na temat Kazimierza Ziobry. Gazeta w materiale "Sensacyjne dokumenty o Kazimierzu Ziobro" cytuje rzekome pismo Ziobry: z 17 styczna 1980 roku do oddziałowej organizacji partyjnej przy Hucie Szkła w Jarosławiu, gdzie wtedy Ziobro pracował: "Uprzejmie proszę o skreślenie mnie z listy członków PZPR". Pod prośbą widnieje własnoręczny podpis Ziobry.

- Niech pokażą oryginały dokumentów, bo jak na razie to są kopie. Kazimierz Ziobro ich nie widział, nie zna ich - zapewniał poseł Mieczysław Golba z SP. - Z naszych dokumentów wynika, że kolega Kazimierz nie był w PZPR. Ja apeluje do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, niech powstrzyma to szaleństwo, niech nie doprowadza do rozbicia prawicy, bo to nie ma sensu. - mówił na konferencji prasowej poseł. - Panowie z PiS-u, czy wyście poszaleli już do końca. Skończcie z tą manipulacją - apelował Golba.

Niech się pogodzą z porażką

Politycy PiS-u także zwołali konferencje. - Jak widać kampania wyborcza się nie skończyła - ironizował poseł Stanisław Ożóg. - Prosimy kolegów z SP, żeby zaprzestali tego idiotycznego ataku na nas. Niech się pogodzą z porażką wyborczą i dadzą sobie spokój. Dziwię się Kazimierzowi Ziobro, że dał się namówić na tę wojnę.

Poseł Kazimierz Moskal, szef kampanii wyborczej Pupy udowadniał, że to SP grała nieczysto.

- Zrywali nasze afisze, zaklejali je, a teraz chcą za swoją porażkę winę zwalić na nas - argumentował poseł. - My prowadziliśmy spokojną kampanię, a to, że jakaś gazeta coś napisała, to jest problem tej gazety.

Na ripostę Golby nie trzeba było czekać. - Tak to jest sprawa gazety, ale za nią stoją prominentni działacze PiS-u - twierdzi Golba. - Nikt nie da się przekonać, że to nie jest sprawa PiS-u.