Wołoszyn nie będzie trenował Resovii

Stalowowolski szkoleniowiec ma problemy ze zdrowiem i czeka go pobyt w szpitalu.

- To żaden wybieg z mojej strony - zapewnia trener, który rok temu awansował z Resovią, jako beniaminkiem, do play-offów.

- Z działaczami umówiłem się, że zrobię badania i dopiero po nich będzie jasne, czy podpiszę umowę. Wykonałem je i niestety, nie mogę podjąć się tej pracy. Okazało się, że mam migotanie przedsionków. Od poniedziałku będę leżał w szpitalu.

Nie musiało być źle

Jak wiadomo, z drużyny "Bieszczadzkich Wilków", która w poprzednim sezonie zajęła 7 miejsce, nie zostało prawie nic. Podstawowi koszykarze maja już nowych pracodawców. Na podkarpackim rynku zostało już tylko kilku zawodników. Jeśli Resovia ma coś znaczyć w I lidze, musi szukać graczy poza regionem.

- Żałuję, że nie mogłem się tego podjąć - mówi Wołoszyn. - Nie byłoby tak źle. Wstępnie dogadaąłem się z kilkoma koszykarzami. Teraz ktoś inny musi tworzyć zespół.

Jeśli nie Wołoszyn, to kto? Dziś trudno o odpowiedź. Grzegorz Wiśniowski, który doprowadził "Wilki" do 7 lokaty, odpoczywa po dobrym, ale i męczącym sezonie. Kandydatem na przęjęcie schedy po nim był Mariusz Michalczyk, ale zamierza kontynuować pracę z koszykarzami na wózkach Orto-Res Startu Rzeszów.

Czasu coraz mniej

Czas leci. Kluby I ligi dopinają składy. W Rzeszowie pewne jest tylko to, że drużyna, której na razie nie ma, zostanie zgłoszona do rozgrywek. Bogdan Pawłowski, prezes i sponsor deklaruje, że wesprze klub kwotą 400 tysięcy złotych (pojawił się sygnał, że może to być nawet 600 tysięcy).

To wystarczyłoby na ekipę mogącą walczyć o środek tabeli. Jeśli jednak w Resovii szybko nie pojawi się szkoleniowiec, a pieniądze nie pójdą w ruch, nie będzie za nie kogo pozyskać.