Rodzinny dramat w Średniej Wsi, w pow. leskim, rozegrał się w październiku ub. roku. Pijany Łukasz P. wrócił około północy i od razu skierował swoją agresję w stronę matki.
Do awantur z rękoczynami, w domu, w którym Zofia P. mieszkała z dwoma dorosłymi synami, dochodziło wielokrotnie. Kobieta pobiegła po pomoc, tak jak nie raz robiła to wcześniej. Od tej chwili dalsze zajścia rozegrały się pomiędzy braćmi. Według Mirosława P. brat szedł do niego z nożem, groził, że go zabije.
W mieszkaniu było ciemno, nie było prądu. Przyparty do ściany Mirosław odebrał bratu nóż i sam zaczął zadawać ciosy. Dźgnął kilka razy, jedno z pchnięć trafiło w serce. Łukasz osunął się na podłogę. Gdy przyjechało pogotowie, już nie żył.
Prokurator Justyna Radzik-Czuba dowodziła, że oskarżony działał z zamiarem zabójstwa. Świadczy o tym narzędzie, którego użył, liczba i intensywność zadanych ciosów, z których aż pięć było skierowanych w stronę serca. Oskarżycielka przyznała jednak, że Mirosław P. zbrodni nie planował.
- Ten zamiar powstał nagle. Oskarżony miał dość awantur, agresji brata wobec matki i jego samego, chciał wziąć odwet - mówiła. Przytoczyła słowa, które Mirosław P. wypowiedział do policjantów, którzy przyjechali na miejsce zabójstwa. - "To tam leży ten, co bije i niech się to raz wreszcie skończy".
- Czy osoba zaatakowana ma prawo się bronić? - pytał retorycznie mec. Jerzy Kwieciński, adwokat oskarżonego. - Czy musi uciekać, czy nie ma prawa zareagować, żeby odsunąć bezpośrednie zagrożenie?
Obrońca podkreślił, że to młodszy z braci sprowokował zajście, które doprowadziło do tragicznego skutku.
- Oskarżony wiedział, że brat zbliża się do niego z nożem. Gdyby nawet chciał uciekać, nie miał gdzie. Musiał go obezwładnić, ale nawet, gdy zabrał mu nóż, brat się nie uspokoił. Dalsza agresja wywołała konieczność dalszej obrony. Jej granice zostały przekroczone, ale oskarżonemu towarzyszył lęk o życie - argumentował.
Przywołał też zachowanie Mirosława P. po zdarzeniu. Był roztrzęsiony, mówił o swoim strachu. Przeżywał głęboko psychicznie, gdy dotarło do niego, co się stało.
Obrońca wnioskował, by sąd umorzył postępowanie, uznając, że Mirosław P. działał w obronie koniecznej.
Wątek obrony koniecznej poruszyła także w mowie końcowej prokurator. Jej zdaniem było to działanie "na jej granicy", ale nie ma podstaw do przyjęcia, że oskarżony jedynie się bronił. Prokuratura przyjmuje jednak okoliczności łagodzące: trwający od lat konflikt między Łukaszem jego matką i bratem oraz fakt, że oskarżony działał w stresie. Chce kary 10 lat więzienia.
- Trzeba wziąć pod uwagę, że oskarżony nie tylko zabił, ale i stracił bliskiego członka rodziny. Sam o tym mówił "Brakuje mi brata. Jak był trzeźwy i nic nie zażywał, to był dobry".
Wyrok w tej sprawie ma być ogłoszony w poniedziałek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"