- Ten Szwed się po prostu bał. Przecież przyjechał do nieznanego kraju i dał swój samochód remontować obcym ludziom - tłumaczy Eugeniusz Wilk (58 l.). Od 1977 r., w Kańczudze, prowadzi warsztat lakierniczo-mechaniczny. Przez lata wyrobił sobie renomę w regionie. Teraz buduje pozycję międzynarodową. Od wielu lat przyjaźni się z Tadeuszem Kwiatkiem (57 l.) z Rzeszowa, obecnie prezesem Autobialu, dilera Fiata. To on zaraził go miłością do saaba, samochodu od lat pięćdziesiątych produkowanego w Szwecji.
Tak prosty, aż doskonały
Saab
Zaprojektowała go szwedzka firma lotnicza jako auto dla ludu. Seryjną produkcję uruchomiono w 1949 r. W pracach projektowych nadwozia uczestniczył Ferdynand Porsche. Obecnie saab to symbol luksusu. Ceny najtańszych modeli zaczynają się od 100 tys. złotych. Ostatnio Szwedów przybiła wiadomość, że saab został sprzedany Amerykanom z General Motors.
Pana Tadeusza do saabów przekonała z kolei córka Dorota. - To realizacja marzeń z młodości. W latach 60. wielu chłopaków chciało mieć saaba. Wtedy było to nieosiągalne. Doskonały samochód, prostota wykonania i niesamowita jakość. Pamiętam rozmowy z ojcem, który tłumaczył mi: Wiesz, jak byśmy żyli w normalnym kraju, to ty byś jeździł saabem - opowiada.
W warsztacie Wilków piętno saaba widać na każdym kroku. Na parkingu kilkanaście starych egzemplarzy. Z lat 60 i 70. W oszklonym garażu - dwa saaby. W gabinecie saabowe zdjęcia i gadżety. Nawet miniaturowa resorówka.
Najpierw saaby dla Szwedów warsztat remontował za darmo. Zadowoleni klienci napędzali następnych.
Tylko klucz i śrubokręt
- Kiedy pierwszy Szwed zobaczył swoje auto po renowacji, to aż nogi się pod nim ugięły, a z oczu popłynęły łzy - wspomina pan Tadeusz. - Zadzwonił do swojej narzeczonej w Szwecji i wołał: - Jaki mam piękny samochód!
Po jednego saaba Kwiatek pojechał osobiście aż za koło podbiegunowe. Z czasem nawiązali kontakt z panem Frederickiem. To on pośredniczy w kontaktach ze szwedzkimi klientami. Zresztą dość specyficznymi, o czym przekonują się kańczuccy pasjonaci.
Tadeusz Kwiatek: - Przeczytałem ogłoszenie w szwedzkiej gazecie o sprzedaży saaba. Dzwonię. Miło się nam rozmawia, ale na końcu ten pan mnie przeprasza i oznajmia, że jednak nie może mi sprzedać saaba, bo... ten samochód musi zostać w Szwecji. W końcu jednak, przez pośrednika, udało się go zdobyć.
Dlaczego Szwedzi nie remontują aut u siebie, tylko jeżdżą grubo ponad tysiąc kilometrów do Kańczugi?
Po pierwsze cena. W ich kraju takie prace są drogie. Poza tym, jest mało zdolnych rzemieślników i nie ma warsztatów, które byłyby w stanie odrestaurować wszystkie elementy samochodu. Trzeba jeździć po różnych fachowcach.
- Jeżeli jakiś mechanik potrafi coś więcej, to zajmuje się nowymi autami, bo to daje większe pieniądze. Przy starych saabach trzeba popracować kluczem i śrubokrętem. Ale właśnie to jest piękne - twierdzi Kwiatek.
Pan Eugeniusz pokazuje metalową ramkę do szyby. W Szwecji nikt tego nie potrafił wykonać, a dla polskiego rzemieślnika to błahostka.
- Ja za niedługo przekażę kierowanie firmą młodszemu następcy - ciągnie pan Tadeusz. - I co potem? Mam w kapciach siedzieć przed telewizorem? O, nie. Moim sposobem na życie staje się saab.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Pogrzeb Jacka Zielińskiego wydarzeniem ostatnich lat. Koncerty jak na festiwalu
- Zborowska pokazała, co zrobił z nią poród. Nie zgadniecie, kogo za to wini [FOTO]
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat